HFM

artykulylista3

 

Elżbieta Towarnicka (sopran) Niepublikowane nagrania z lat 1979-1999

72-73 12 2013 ElzbietaTowarnicka

Niepublikowane nagrania z lat 1979-1999
Polskie Radio SA 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Kiedy w roku 1979 Elżbieta Towarnicka została laureatką konkursu wokalnego im. Adama Didura, wydawało się, że świat opery zyskał nową primadonnę. Towarnicka wchodziła w kolejne wielkie role sopranowe, lecz już w drugiej połowie lat 80. skierowała karierę ku muzyce oratoryjnej, kameralnej i… filmowej.

Sławę dało jej kino, a zwłaszcza ścieżki dźwiękowe Zbigniewa Preisnera do filmów Kieślowskiego. Popularność przyniosły też występy w oratoriach Jana Kantego Pawluśkiewicza. We wchodzącym właśnie na ekrany filmie fabularnym o cygańskiej poetce Papuszy, Towarnicka wykonuje pieśni Pawluśkiewicza.

Trzypłytowy album wydany przez Polskie Radio zawiera nagrania archiwalne (dotychczas niewydawane) z okresu 1979-99. Olbrzymi materiał świadczy o wielkiej pracowitości w poszerzaniu repertuaru i wrażliwości muzycznej. Dwa krążki zawierają wyłącznie muzykę XX-wieczną, w tym pełne cykle pieśniarskie Szymanowskiego, Serockiego, Kotońskiego, Bujarskiego i Dworzaka; utwory Weberna, Lutosławskiego, Krzanowskiego i Dziadka.
Jak pisze w książeczce Leszek Możdżer: „Bez względu na to, jak skomplikowaną napisać jej partię, zrealizuje ją bezlitośnie, wysoko szybując ponad wszelkimi przeszkodami, którymi najeżona jest partytura. Ona je po prostu omija i to z pogardą, tak jakby nie istniały, cynicznie wykorzystując fakt, że jej struny głosowe zniosą każdy rodzaj naprężenia”.
Podzielam tę opinię, z zastrzeżeniem, że to raczej kompozytorzy cynicznie wykorzystują gotowość śpiewaczki do krtaniołomnych lotów…

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Karol Lipiński: Works for Violin & Piano

72-73 12 2013 KarolLipinski

Bartek Nizioł (skrzypce)
Paweł Andrzej Mazurkiewicz (fortepian)
Dux 2011

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Pianista Paweł Andrzej Mazurkiewicz i skrzypek Bartek (dawniej: Bartłomiej) Nizioł znaleźli swoje miejsce na ziemi w Szwajcarii. Obaj są profesorami Hochschule der Künste w Bernie. Z Berna i z Zurychu wyruszają w świat, aby koncertować solo i z orkiestrą lub w składach kameralnych. Nie zapominają o krajowym życiu muzycznym i historii muzyki polskiej, o czym świadczy ich wspólna płyta, na której zajmują się twórczością Karola Lipińskiego.
Lipiński, w pierwszej połowie XIX wieku najsławniejszy w Europie, obok Chopina, polski muzyk, tak jak to było wówczas przyjęte, był zarazem wirtuozem i kompozytorem, tworzącym dla siebie niepowtarzalny repertuar.
Nizioł i Mazurkiewicz na swoim albumie nie zamierzają nikogo rzucać na kolana diabelską sprawnością manualną. Techniczną perfekcję interpretacji przyjmują za oczywistość, natomiast za cel stawiają sobie pokazanie piękna melodii i brzmień tej muzyki. Tak wspaniały instrument jak skrzypce Guarneriusa del Gesù staje się narratorem ciekawych, pełnych emocji historii, np. z cyklu „Morceaux de salon” na motywach Rossiniego. Nawet w słynnych kaprysach z op. 29 typowo motoryczne oblicze zostaje przesłonięte aurą liryzmu.
Niuansowanie dynamiki i tempa, szeroka, lecz zarazem lekka, lotna i śpiewna fraza – to cechy gry Nizioła. Skrzypce nie rywalizują z fortepianem ani nie spychają go w cień. Dzięki Mazurkiewiczowi partia akompaniamentu okazuje się efektowna, a współpraca w duecie – zabawna i frapująca, dająca radość i wykonawcom, i słuchaczom.

Autor: Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Twilight of the Gods. The Ultimate Wagner Ring Collection

72-73 12 2013 TwilightOfTheGods

Blythe, Kaufmann, Morris, Owens, Terfel, Voigt, Westbroek
The Metropolitan Opera Orchestra and Chorus/Levine, Luisi
Deutsche Grammophon 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Tak jak istnieją telewizyjne (dłuższe) i kinowe (krótsze) wersje filmów, tak z pełnej tetralogii Wagnera „Pierścień Nibelunga” (około 1100 minut) zrobiono drastyczny skrót (do 160 minut). Dwupłytowy album wziął tytuł od ostatniej z czterech części cyklu: „Zmierzch bogów” i zawiera nagrania live z nowojorskiej Metropolitan Opera, w której w latach 2010-12 odbyły się premiery kolejnych oper w reżyserii Roberta Lepage’a, pod batutą Jamesa Levine’a oraz Fabio Luisiego.
Autorzy kompilacji zadbali nie tylko o to, żeby sensownie przedstawić główne wątki i bohaterów, lecz także by pokazać najbardziej znane fragmenty-wizytówki wszystkich śpiewaków, biorących udział w przedsięwzięciu. Na scenie udało się zebrać kwiat współczesnej wokalistyki, głównie artystów regularnie występujących w Met. Wszyscy stworzyli bardzo dobre lub znakomite kreacje. Oczywiście najlepiej byłoby poznać komplet „Ringu” z Met, i to w nagraniu DVD, ale bądźmy realistami, rzadko kto aż tak lubi Wagnera…
Polecamy zatem tę edycję, ze wspaniałymi Jonasem Kaufmannem (Siegmund) i Brynem Terfelem (Wotan) – silnymi głosami o pięknej, wyrównanej barwie; z energicznymi paniami – Stephanie Blythe (Fricka) i Deborą Voigt (Brünhilde) oraz Jay Hunterem Morrisem w roli Siegfrieda.
Rozczarowuje Holenderka Eva-Maria Westbroek (Sieglinde), forsująca głos i nie kontrolująca wibrato. Orkiestra, pod oboma maestrami, brzmi świetnie.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Pianohooligan - Experiment: Penderecki - Piotr Orzechowski (fortepian, Rhodes piano)

83 11 2013 Pianohooligan

Decca 2012

Interpretacja: k3
Realizacja: k3

„Znakomita, twórcza interpretacja. Szczególnie polecam” – mówi Krzysztof Penderecki o płycie „Experiment: Penderecki”.
Życzliwość Pendereckiego dla młodego pokolenia muzyków jest powszechnie znana; wszak nagranie kompletu swoich symfonii powierzył orkiestrze studentów/ /absolwentów „Sinfonia Iuventus” i sam nią zadyrygował. Zezwalał również na mariaż własnych utworów z progresywnymi twórcami rockowymi (Jonny Greenwood). Teraz otwiera się na jazz. Co więcej, omawiany tu album powstał pod auspicjami Narodowego Instytutu Audiowizualnego i inauguruje obchody 80. urodzin autora „Jutrzni”.

Pod pseudonimem Pianohooligan kryje się urodzony w 1990 roku pianista Piotr Orzechowski. Odebrał klasyczne wykształcenie pianistyczne, ale zawodowo związał się z jazzem – jest m.in. zwycięzcą Montreux Jazz Solo Piano Competition. Orzechowski wziął na warsztat kilka utworów z różnych okresów twórczości Pendereckiego: „Polymorpię”, „Lacrimosę”, „Sinfoniettę per archi”, „Capriccio per oboe”. Dzięki rewelacyjnie wymyślonym preparacjom dwóch instrumentów – fortepianu i pianina elektrycznego Rhodesa – osiągnął brzmienia zaskakujące bogactwem i wielowymiarowością. Stworzył niezwykłą orkiestrę.

Eksperymenty sonorystyczne, smugi szumów i pogłosów połączył z fragmentami „tradycyjnej” improwizacji jazzowej. Powstała płyta, której można, a nawet trzeba słuchać wiele razy, aby wciąż znajdować nowe skarby inwencji Pianohooligana. To prawdziwy Banksy fortepianu.


Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Vivaldi - L’oracolo in Messenia - Julia Lezhneva, Vivica Genaux, Ann Hallenberg, Romina Basso Europa Galante/Fabio Biondi

83 11 2013 Vivaldi

Virgin Classics 2012

Interpretacja: k3
Realizacja: k3

Ten album zarejestrowano na żywo w wiedeńskim Konzerthaus, co pozwoliło uchwycić temperaturę emocjonalną spektaklu. Zadbano także o znakomitą jakość techniczną realizacji. Nagranie jest poniekąd wzorcowe, ponieważ Fabio Biondi zrekonstruował jedną z wersji (późniejszą, z roku 1742, tzw. wiedeńską) utworu Vivaldiego, który prapremierę miał w Wenecji w 1737.

„L’oracolo in Messenia overo Merope” czyli „Wyrocznia messeńska albo Merope” jest wartką opowieścią o zbrodniach i namiętnościach w kręgach władzy królestwa Messenii w starożytnej Grecji. Król i jego dwaj synowie zostali zamordowani, a królowa Meropa musi zrobić wszystko, aby ocalić życie trzeciego syna i pomścić śmierć najbliższych.

Vivaldi do swojej opery włączył też fragmenty muzyki innych kompozytorów, głównie – Geminiano Giacomellego, ale tkanka wokalno-instrumentalna wydaje się jednorodna i efektowna. I trudna, ze względu na krtaniołomne figuracje niektórych arii. W omawianym tu wykonaniu partie kilku męskich bohaterów powierzono głosom kobiet, toteż w obsadzie jest tylko dwóch śpiewaków – mężczyzn, zresztą (niestety, tak się złożyło) w rolach nikczemników: tyrana i mordercy. Pod względem interpretacyjnym również kobiety są górą. Trzy korony wokalne dzierżą: energiczna Ann Halleberg (Merope), precyzyjna i żywiołowa Vivica Genaux oraz delikatna i giętka Julia Leżniewa.
Orkiestra Europa Galante – w najwyższej formie.


Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 11/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Penderecki I, II, III, IV, V, VII, VIII symfonia

image from 80 09 2013-1 0

Iwona Hossa, Izabela Kłosińska, Agnieszka Rehlis, Rafał Bartmiński, Wojtek Gierlach, Thomas Bauer, Sławomir Holland
Polska Orkiestra Sinfonia luventus Krzysztof Penderecki Chór Opery i Filcharmonii Podlaskiej

Dux 2012

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Pisarzem jest się z tego, co się przeczytało i przeżyło. Kompozytorem jest się z tego, czego się wysłuchało i przeżyło. „Pisząc symfonię, trzeba mieć świadomość, co było wcześniej” – stwierdza Krzysztof Penderecki i wyznaje: „Sięgam po formę symfonii, aby wchłonąć, przetworzyć doświadczenie naszego wieku”. Dla Gustava Mahlera symfonia była budowaniem świata na wszystkie dostępne sposoby. Dla Pendereckiego symfonia, jako forma muzyczna, jest arką – narzędziem i symbolem ocalenia. Jak zauważył nieodżałowany Andrzej Chłopecki: „Gdy Penderecki podnosi wagę symfonii jako najistotniejszej formy muzycznej, przez którą wyraża się duch czasu, dokonuje historycznego wyboru. Wyboru swojej historii. Historii swej muzyki i historii swej osoby”.


Pierwszą symfonię napisał w 1973 roku, mając już czterdzieści lat, olbrzymi dorobek i kilka zwrotów estetycznych za sobą. Jak sam mówił, przekroczył wtedy smugę cienia, podjął próbę podsumowania dwóch dekad radykalnych poszukiwań i tęsknoty za nową kosmogonią.


Od momentu przekroczenia symfonicznej smugi cienia minęło czterdzieści lat – drugie twórcze życie, które zaowocowało siedmioma symfoniami i jedną quasi-symfonią – kantatą „Powiało na mnie morze snów… Pieśni zadumy i nostalgii”. Ostatnia z ukończonych symfonii nosi numer VIII, bowiem VI wciąż jest na warsztacie. W planach jest jeszcze IX symfonia. Penderecki, nawiązując do biografii symfonicznych tytanów, jak Beethoven czy Mahler, chce uciec przed „klątwą dziesiątej symfonii”. Roboczy tytuł szóstej – „Elegia na umierający las” – brzmi jak „Anty-Pastoralna”; w potencjalnym skojarzeniu z VI „Pastoralną” Beethovena trwa wieczna dyskusja nowej muzyki z tradycją.

 

penderecki-symfonie


Każda z symfonii Pendereckiego ma swoją historię – cel zamówienia, okoliczności powstania i prawykonania. Wiele wyjaśniają podtytuły: „Koreańska” to V symfonia, napisana na 50-lecie wyzwolenia Korei spod okupacji japońskiej. „Siedem bram Jerozolimy” to VII symfonia, poczęta jako oratorium na 3000-lecie tego miasta trzech religii. „Pieśni przemijania” to symfonia VIII; „Bożonarodzeniowa” – II. Dla uczczenia 200-lecia Rewolucji Francuskiej powstała IV symfonia – „Adagio”. III symfonię zamówili organizatorzy festiwalu w Lucernie z okazji 50-lecia ich orkiestry.


Niezależnie od powodu powstania dzieł, symfoniczna chronologia Pendereckiego odzwierciedla rozwój jego wyobraźni, zainteresowań muzycznych i inspiracji literackich. Od „limitowanego” chaosu sonorystycznego (I symfonia), do neoromantycznych harmonii i niekończącej się melodii, podążającej za rytmem i klimatem niemieckich wierszy o drzewach (VIII). Od monarchii instrumentów, do królestwa głosów solowych i chóralnych.


Symfonie autora „Diabłów z Loudun” były wykonywane na całym świecie, a także nagrywane, ale do tej pory nikt nie wydał kompletu tych utworów. Taką historyczną rejestrację i edycję zawdzięczamy polskiej wytwórni Dux. To największe i najbardziej prestiżowe przedsięwzięcie w jej dziejach; duma szefów i najwspanialsze zwieńczenie obchodów dwudziestolecia firmy, jak również prezent na 80. urodziny Mistrza z Lusławic. Trzy lata planowania, prób, sesji nagraniowych w różnych miejscach: radiowym Studiu S1, filharmonii w Bydgoszczy, Bazylice Najświętszego Serca Jezusa w Warszawie. Czterech realizatorów; pracochłonny montaż obszernego materiału i w efekcie – świetna jakość dźwięku; oddech liryzmu i fala monumentalizmu, w zależności od potrzeb oddane w przestrzeni akustycznej.


To także poniekąd nagranie kanoniczne, bowiem w roli dyrygenta wystąpił sam kompozytor. Drugim bohaterem nagrania jest Sinfonia Iuventus – orkiestra działająca pod patronatem Ministerstwa Kultury, a złożona z najlepszych absolwentów i studentów polskich uczelni muzycznych. Dojrzałość lidera i młodzieńczy zapał zespołu dały świetny efekt. Sam Penderecki uważa te nagrania za najlepsze z istniejących. Podkreśla profesjonalizm i zaraźliwą energię młodego pokolenia; idealne połączenie emocji i precyzji. Młodzi instrumentaliści z entuzjazmem wypowiadają się o atmosferze pracy, o zaufaniu, jakim obdarzył ich Maestro, o zdobytych bezcennych doświadczeniach.


Nie byłoby tak świetnego wykonania VII i VIII symfonii, gdyby nie udział chóru Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, perfekcyjnie przygotowanego przez Violettę Bielecką. W dwóch ostatnich symfoniach główną myśl przekazują śpiewacy solowi, a do nich Penderecki zawsze miał szczęście. Interpretacje Izabelli Kłosińskiej, Agnieszki Rehlis, Wojtka Gierlacha, Thomasa Bauera i pozostałych zapadają w uszy i w pamięć.


Po wysłuchaniu potężnej dawki prawie pięciu godzin muzyki symfonicznej Pendereckiego pozostaje dyskomfort i niedosyt. Tak bardzo brakuje symfonii z numerem VI, aby arka mogła spokojnie płynąć dalej.

 

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 09/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF