HFM

artykulylista3

 

Mozart - Piano Concertos Nos. 27 and 20

99-100 11 2012 Mozart

Maria Joao Pires
Mozart Orchestra
Claudio Abbado

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Pojęcie wirtuoza funkcjonuje w języku od dawna. Najczęściej określa muzyka wybitnie sprawnego technicznie. Kogoś, kto potrafi z instrumentu wydobyć każdy dźwięk, zagrać najtrudniejsze pasaże, biegniki i akordy. Dla kogo fortepian, skrzypce czy flet poprzeczny nie są jedynie przedmiotem, ale narzędziem, którym mistrzowsko wykuwa kolejne frazy według instrukcji kompozytora.
Definicja wirtuoza przestaje jednak wystarczać, kiedy sprawność techniczna to zaledwie skrawek talentu artysty. Maria Joao Pires, grając Mozarta, wznosi się wysoko ponad poziom li tylko wirtuozerii. Perfekcyjne pasaże układają się u niej w opowieść o człowieku, o czasach coraz bardziej odległych, o emocjach, które nigdy się nie zestarzeją i o filozoficznych ideach zaklętych w dźwięki.
Mozart pod palcami portugalskiej pianistki to muzyka niezwykle subtelna, finezyjna, ale w owej finezji jednak prosta, docierająca do nas bez potrzeby wewnętrznego tłumaczenia. Moda na szybkie tempa i drapieżną dynamikę jest Pires obca. Mozart Orchestra, kierowana przez Claudio Abbado, podąża tym samym szlakiem. Współpraca muzyków, znających się od dziesięcioleci, jest intuicyjna. Dialogi między orkiestrą a fortepianem to rozmowa starych przyjaciół. Takiego Mozarta nam teraz potrzeba. Taką Pires lubimy najbardziej.
Aż trudno uwierzyć, że płytę nagrywano na żywo. A może nietrudno? Wszak przez ostatnią godzinę także siedziałem w kompletnej ciszy i zasłuchaniu. Wspaniałe nagranie!

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 11/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF

Colors of Saxophone

99-100 11 2012 ColorsOfSaxophone

Kompozycje: Carlos Micháns, Karen Tanaka, Ryo Noda, Augustyn Bloch i inni
Ryszard Żołędziewski (saksofon solo)
Dux 2012

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Płyty nie jazzowe z muzyką saksofonową to rzadkość. Warto przypomnieć ciepło przyjęte dokonania Aliny Mleczko, wydane przed kilku laty przez Dux. Obecnie ta zasłużona dla dokumentowania polskich kompozytorów i wykonawców wytwórnia opublikowała solowy album Ryszarda Żołędziewskiego.
Wykształcony w Szwajcarii (Berno), uzyskał doktorat w konserwatorium wrocławskim i tam jest obecnie wykładowcą. Żołędziewskiego fascynuje historia i potencjał saksofonu. Instrument ten, zbudowany przez Belga, a opatentowany we Francji 170 lat temu, łączy właściwości emisji instrumentów dętych drewnianych z cechami metalowej konstrukcji instrumentów blaszanych.
Żołędziewski wybrał siedem utworów sześciu kompozytorów współczesnych z Japonii (Tanaka i Noda), Holandii (Micháns), Belgii (François Daneels), Francji (Fournier) i Polski (Bloch). Dają one soliście możliwość pokazania zarówno biegłości technicznej (np. „Quatre Miniatures” Daneelsa), jak i lirycznej wrażliwości („Night Bird” Tanaki). Saksofon Żołędziewskiego opowiada ciekawe historie o emocjach, czasie i przestrzeni. Fascynuje rozmaitość artykulacyjna i dynamiczna interpretacji, zwroty tempa, zmiany nastroju, bogactwo brzmieniowej kolorystyki, szybkość realizacji drobnych wartości rytmicznych.
Należy podkreślić, że instrument wysokiej klasy spotkał się z bardzo dobrą realizacją dźwięku, dzięki czemu słuchanie tej płyty sprawia dodatkową przyjemność.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF

Recomposed by Max Richter - Vivaldi The Four Seasons

99-100 11 2012 RecomposedByMaxRichter

Daniel Hope
Konzerthaus Kammerorchester Berlin
Andre de Ridder

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Zdawałoby się, że o „Czterech porach roku” Vivaldiego powiedziano już wszystko i wszystko zagrano. Cykl koncertów wszedł na stałe do kanonu muzyki klasycznej. Nierzadko jest też wykorzystywany przez twórców rozrywkowych. Czynią z niego narzędzie swojej pracy, choć zwykle nie odnoszą się do niego z właściwym szacunkiem.
Zupełnie inaczej jest w tym przypadku. Max Richter to kompozytor wykształcony w Edynburgu i Londynie oraz pod okiem samego Luciano Berio we Florencji. Jego przekomponowana wersja „Czterech pór roku” to utwór, w którym, jak sam mówi, zniknęło trzy czwarte barokowego oryginału. Pozostały elementy najważniejsze, najbardziej charakterystyczne i budujące nastrój. Richter operuje nimi swobodnie, co niekiedy zaburza logikę i ciąg przyczynowo-skutkowy.
Myślę, że robi to zupełnie świadomie. Chce nas zaintrygować, zmusić do wewnętrznego buntu, który w ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak bezcelowy i niepotrzebny.
Richter nie jest obrazoburcą. Jego Vivaldi to muzyka mająca w sobie tyle samo piękna, ekspresji i elegancji co oryginał. Zmiana formy nie pozbawiła jej treści. Przybliżyła za to do naszych czasów, a przede wszystkim – odświeżyła i nadała nowy wymiar. U Richtera na nowo możemy odkrywać muzykę, którą, zdawałoby się, znakomicie znamy. Wykonanie Daniela Hope’a nie jest tu gwoździem programu, ale warto podkreślić, że skrzypek fantastycznie poradził sobie z partyturą. Zwycięsko wyszedł z potyczki z własnymi palcami, pod którymi przecież wciąż miał brzmienie oryginału. Cenna to płyta i udane spotkanie dwóch epok.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 11/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF

Mischa Maisky, Lily Maisky - España!

99-100 11 2012 Espana

Mischa Maisky (wiolonczela)
Lily Maisky (fortepian)
Deutsche Grammophon 2011
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Rodzice Miszy Majskiego, sowieccy komuniści, nadali jego starszej siostrze imię Lina – po bohaterce hiszpańskiej wojny domowej z lat 30. Sam Majski kojarzy Hiszpanię tylko z muzyką i słynnym 97-letnim wiolonczelistą, Pablem Casalsem. Miał nawet zaszczyt się z nim spotkać. I chociaż w hiszpańskiej muzyce narodowej dominują gitara i fortepian, Majski na pierwszym miejscu stawia śpiewność, a jeśli śpiewność – to głos, a jeśli głos – to jego instrumentalny odpowiednik – wiolonczelę, bo tak właśnie wirtuoz charakteryzuje ów instrument.
Śpiewność – jak najbardziej, ale słuchaczom tego krążka może się cisnąć na usta słowo „taneczność”. W wybranych utworach szaleje żywioł tańca; tańca fortepianu z wiolonczelą, przy czym w tej parze kobietą (efektowną, dominującą, zmysłową, a nawet bezwstydną) jest wiolonczela, jak w „Tangu” Albeniza czy wygibasowym tańcu na rurze – „Playerze” Sarasatego; jak uprawiająca pląsawicę wyobrażona bohaterka „Cordoby” Albeniza.
Znajdziemy też na płycie chwile rzewności, delikatności piana na granicy słyszalności („Nana” z „Suite populaire espagnole” de Falli).
To pierwszy album Majskiego nagrany w całości z córką Lily. Jego najstarszy syn, Sasza, jest już koncertującym wiolonczelistą. Najmłodszy synek, Manuel, został sfotografowany jako niemowlę śpiące w futerale wiolonczeli. Zupełnie jak kiedyś Mścisław Rostropowicz. Tak, w muzyce trzeba wcześnie zaczynać…

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF

Brahms - Choral Music

99-100 11 2012 Brahms

Alto Rhapsody; Ave Maria, Schicksalslied i inne
Ewa Wolak (kontralt)
Warsaw Philharmonic Choir and Orchestra/Antoni Wit/Henryk Wojnarowski
Naxos 2012
Dystrybucja: CMD

Interpretacja: k4
Realizacja: k3

Jedno z najsłynniejszych dzieł Johannesa Brahmsa, „Niemieckie requiem”, jest zbudowane na fundamencie potężnych posępnych partii chóralnych i daje pojęcie o kompozytorskich możliwościach Brahmsa w tym zakresie. Jednak dopiero wysłuchanie albumu poświęconego w całości jego muzyce chóralnej każe pochylić głowę przed maestrią twórcy.
Płyta zawiera utwory z lat 1858-1882, a więc z całego dojrzałego życia artysty, ułożone chronologicznie. Ciekawe jest prześledzenie zainteresowań literackich Brahmsa i tekstów wybieranych przez niego do umuzycznienia. Oprócz tradycyjnej modlitwy „Ave Maria” i XVI-wiecznego hymnu żałobnego, kompozytor wykorzystał wielką niemiecką poezję romantyczną – Goethego, Schillera i Hölderlina. Szukał tematów wzniosłych, eschatologicznych. Można rzec, że brzmienie ziemskich chórów przenosiło go w zaświaty, ku wielogłosowym śpiewom anielskim.
Najwspanialszym dokonaniem w tej dziedzinie jest 18-minutowa „Schicksalslied“ („Pieśń przeznaczenia”) do wiersza Hölderlina – kunsztowna pod względem harmonii, o zróżnicowanym tempie i dynamice. Zachwyca „Rapsodia na alt” z solową partią w pięknej interpretacji ciemnogłosej Ewy Wolak.
To kolejna udana rejestracja zespołu warszawskiej filharmonii wydana przez Naxos. Niestety, „pluszowa” realizacja nagrania rzuca cień na precyzyjne brzmienie chóru, przygotowanego przez niezawodnego Henryka Wojnarowskiego.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 11/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF

Haendel - Streams of Pleasure

96-97 10 2012 Handel

Karina Gauvin (sopran)
Marie-Nicole Lemieux (kontralt)
Il Complesso Barocco/Alan Curtis
Naïve 2011
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k4
Realizacja: k5

Bohaterkami płyty są dwie kanadyjskie śpiewaczki, specjalizujące się w baroku: Karina Gauvin (sopran, ur. 1966) i Marie-Nicole Lemieux (kontralt, 1975). Prezentują swe możliwości wokalne w ariach i duetach z późnych oratoriów Haendla. Dziewięć dzieł powstało w ostatnich sześciu latach życia kompozytora, m.in. „Belshazzar”, „Susanna”, „Judas Maccabaeus”.
Tytuł albumu pochodzi od incipitu arii Didymusa z oratorium „Theodora”: „Płyną strumienie rozkoszy”. Oratoria Haendla, będące w istocie niescenicznymi operami, nie stronią od soczystego muzycznego opisu miłości zmysłowej, obecnej w biblijnych historiach. Do nagrania wybrano właśnie te fragmenty – pełne emocji i energii. Wigoru (a również i precyzji) nie brakuje doświadczonemu zespołowi pod kierownictwem Alana Curtisa.
Temperament i koncepcja interpretacyjna solistek odpowiadają charakterom kreowanych przez nie postaci. Najpiękniej brzmią duety – świetnie zgrane tempa i zbalansowana dynamika. Obie artystki śpiewają ze znakomitą dykcją i intonacją. Gauvin robi lepsze wrażenie niż koleżanka, a to za sprawą wyrównanej barwy i giętkości głosu. Lemieux, choć młodsza, dysponuje głosem nieco już rozwibrowanym i rozkalibrowanym pod względem barwy w poszczególnych rejestrach. Realizuje wszystkie koloratury, ale w tempach wolniejszych, z pewnością nie tak brawurowych, do jakich przyzwyczaiła nas choćby Ewa Podleś, a w tym repertuarze chodzi też o efektowność.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 10/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF