HFM

artykulylista3

 

Jakub Kościuszko – Guitar Recital (Bach, Tansman, Piazzolla, Jarrett, Metheny)

guitar recital cover

QBK, Akademia Sztuki 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Druga płyta w dyskografii Jakuba Kościuszki nie zawodzi oczekiwań. Już pierwszy album, pod intrygującym tytułem „Here Comes the Silent Dusk” z muzyką Marka Pasiecznego, zaprezentował młodego wirtuoza jako poszukiwacza ciekawego repertuaru, który potrafi ułożyć program albumu jak frapujący recital opowiadający pewną historię.
Kompakt nazwany po prostu „Guitar Recital” również ma narracyjną nić przewodnią. To subiektywna opowieść o dziejach muzyki poprzez ciąg gitarowych transkrypcji – z tracklisty tylko dwa mazurki Tansmana i temat Pata Metheny były oryginalnie skomponowane na gitarę. Brawa za wybór!

Kościuszko jest mistrzem nastroju. Potrafi wydobyć melancholię, zadumę lub krotochwilność z fragmentów o charakterze, zdawałoby się, czysto motorycznym (w sonacie BWV 1003 Bacha). Nigdy się nie spieszy, nie goni dla efektu, chociaż cechuje go imponująca biegłość techniczna. Lubi rzeźbić szczegóły dynamiki i artykulacji („Milonga del angel” Piazzolli), aczkolwiek umie też pokazać zadziorność i furię („Muerte del angel” tegoż Piazzolli). Pięknie i z elegancją prowadzi frazę, lecz miejscami daje się porwać synkopowanym rytmom (transkrypcja kolońskiego koncertu Jarretta). Dobrze się czuje w linearnym świecie kantyleny, ale w okamgnieniu przenosi się do świata polifonii, wielu planów brzmieniowych i wtedy jego gitara zmienia się w orkiestrę.
Płyta jest znakomita także pod względem realizacji akustycznej. Czysta przyjemność słuchania.


Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 02/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Howard Shore: The Hobbit. Unexpected Journey. Original Motion Picture Soundtrack

76-77 02 2014 HowardShore

Decca 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Jeden z najsłynniejszych współczesnych kompozytorów muzyki filmowej, Howard Shore (ur. 1946), zdobył trzy Oscary – wszystkie za muzykę do trylogii „Władca pierścieni”. Oprawa muzyczna do ekranizacji „Hobbita”, drugiego ze sławnych dzieł Tolkiena, także zasługuje na uznanie. Wydana na dwupłytowym albumie suita trwa w sumie 108 minut i, jak przystało na wielką produkcję, jest efektem pracy licznej ekipy muzyków i realizatorów dźwięku.
Jak wyznaje Shore, po utwory Tolkiena sięgnął po 20. roku życia, a urzekło go w tej prozie zwłaszcza umiłowanie natury – wszystkiego, co się zieleni.
Soundtrack Shore’a został przedstawiony nie w formie kilkudziesięciu strzępków ilustracyjnych (co jest nagminną praktyką takich wydawnictw), lecz dłuższych, przeważnie 4-8-minutowych kompozycji o starannie obmyślonych fragmentach początkowych i końcowych. Kolejne tytuły odzwierciedlają przebieg akcji: „Topór czy miecz?”, „Zamglone góry”, Dobry omen” etc. To bardzo bogata partytura, wykonana przez London Symphony Orchestra, dwa chóry (w tym chłopięcy) i głosy solowe.
W budowaniu klimatu przygody, zagrożenia, radości i szczęścia Shore używa sprawdzonych w kinie środków XIX-wiecznej symfoniki, wzbogacając je melodyjnymi tematami pobrzmiewającymi irlandzką muzyką ludową i echami dziecięcych piosenek, a niekiedy – popem.
Tak ciekawie napisana i starannie wydana muzyka spodoba się nie tylko tym, którzy o „Hobbicie” książkowym i filmowym wiedzą wszystko.



Autor: Hanna  Milewska
Źródło: HFiM 02/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Zbigniew Żak: Sny podróżnika/Traveller’s Dreams

76-77 02 2014 ZbigniewZak

Fonografika 2013

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Wydaje się, że zaledwie wczoraj recenzowano na tych łamach „Summer Secrets” Zbigniewa Żaka, a upłynęło kilka lat, zanim ten multiinstrumentalista i ceniony muzyk sesyjny wydał następną autorską płytę.
„Autorską” par excellence – bowiem Żak jest tutaj kompozytorem i wykonawcą wszystkich utworów. Człowiek-orkiestra, bez cienia przesady; instrumentów jest ponad trzydzieści, a opisu kilku z nich trzeba było szukać w kompendiach muzycznych.
Tytuł „Sny podróżnika” wiele mówi zarówno o klimacie, jak i inspiracjach autora. Wyznaje on: „Odwiedzam miejsca, w których kiedyś byłem (jak wspaniała Portugalia) lub będę (jak Amazonia). Dzięki muzyce mogę się znaleźć tam, gdzie w rzeczywistości nigdy nie zawitam (dawna Rosja). W muzycznej wyobraźni spotykam ludzi, którzy też marzą o podróżach – jak mała żydowska dziewczynka, tańcząca w kącie za szafą, przy akompaniamencie pozytywki”.
Żak stylizuje formę i nastrój muzyki, ale nie jest ortodoksyjny w tym względzie. Miesza instrumenty etniczne (jak chińskie skrzypce erhu, ukraińska lutnia bandura czy perski sitar) z instrumentarium jazzu i rocka (saksofony, gitary). Poszczególne „podróże” są krótkie jak muśnięcie skrzydłem ptaka. Są, tak jak w tytule, tylko snem, który nie ma początku ani końca.
Po ostatnim utworze chce się, by sen trwał dalej, by jeszcze raz zanurzyć się w wyimaginowanym świecie autora i znów odtworzyć nagranie. I czekać niecierpliwie na następny album tego muzyka.


Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 02/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

KaufmannWagner Jonas Kaufmann (tenor) Orchester der Deutschen Oper Berlin / Donald Runnicles

76-77 02 2014 KaufmannWagner

Decca 2013

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Dziecko wychowane na muzyce Wagnera? Dziecko zafascynowane tą muzyką coraz bardziej, aż zostaje dojrzałym śpiewakiem i może sterować swoimi wokalnymi wyborami? Przypadek z pewnością rzadki.
Niemiec, Jonas Kaufmann, jeden z najwybitniejszych współczesnych tenorów, miał dziadka, który w domu śpiewał całe opery Wagnera, wykonując wszystkie partie (sugestywnie modulując głos) i akompaniując sobie na fortepianie. Z umiłowania do Wagnera, lecz także z zamiłowania do aktorstwa i eksperymentu narodziła się omawiana tu płyta, w której tytule nazwiska kompozytora i wykonawcy zrastają się w jedno.
Kaufmann wybrał arie tenorowe z przekroju twórczości Wagnera – od opery „Rienzi” do „Parsifala” – efektowne, forsowne, wymagające potężnych płuc, energii i roztropnej proporcji pomiędzy emocjonalnością a powściągliwością. Śmiało mierzy się z legendą wielkich śpiewaków wagnerowskich, zwłaszcza Lauritza Melchiora i jego nadludzko długiego oddechu. Kaufmannowski okrzyk „Wälse!” w monologu Zygmunda z „Walkirii” robi piorunujące wrażenie, podobnie jak błyskawiczne przechodzenie od stali do aksamitu w głosie, w ramach jednej krótkiej frazy (np. w modlitwie Rienziego).
Na płycie znalazł się też cykl pieśni „Wesendonck-Lieder”, zwyczajowo śpiewany przez kobiety. Według Kaufmanna, tekst nie mówi o płci podmiotu lirycznego; jego zdaniem pieśni te wyrażają uczucia samego Wagnera i jego drugą – liryczną, twarz. Wyborna, subtelna interpretacja.



Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 02/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

In Dir ist Freude Michał Markuszewski (organy)

72-73 12 2013 InDirIstFreude

Michał Markuszewski (organy)
Dux 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Kościół w Cappenbergu (Westfalia, Niemcy) jest częścią kompleksu zamkowego. W drugiej połowie XVIII wieku ceniony konstruktor Caspar Melchior Vorenweg zbudował tu piękne organy. Do dziś rozbrzmiewają one w czasie koncertów, gromadząc liczną publiczność, która przy okazji zwiedza zabytkowe mury i park krajobrazowy.
Młody polski organista, Michał Markuszewski, absolwent m.in. niemieckich uczelni muzycznych i laureat międzynarodowych konkursów, przyjął zaszczytną propozycję rektora świątyni, aby nagrać płytę-wizytówkę miasta, szlachetną pamiątkę dla turystów.
Markuszewski ułożył repertuar głównie z pozycji niemieckiej muzyki organowej (Johann Sebastian i Carl Philipp Emanuel Bachowie, Pachelbel, Buxtehude), a recital zwieńczył dwiema improwizacjami: na temat cappenberskiego hymnu do św. Gotfryda oraz „In Dir ist Freude” BWV 615. Właśnie od tytułu tego preludium wzięła się nazwa albumu: „W Tobie jest radość”.
Radość w Bogu, w muzyce sakralnej, w grze organisty. Markuszewski doskonale wykorzystuje brzmienie instrumentu z Cappenbergu – kameralne, ciepłe, przyjazne i lekkie. Instrument jest „posłuszny”, poddaje się wirtuozowskiej grze Markuszewskiego, pełnej ozdobników, zwrotów tempa czy (w improwizacjach) ciekawych rozwiązań harmonicznych i swobody rytmicznej.
W pamięci, obok obu improwizacji, pozostaje zwłaszcza subtelna interpretacja IV sonaty a-moll C.P.E. Bacha i fugi g-moll Johanna Adama Reinckena. Na pochwałę zasługuje też realizacja techniczna. Tego nagrania słucha się z przyjemnością.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Kwartludium & scanner: Graphic Scores

72-73 12 2013 KwartludiumScanner

Dagna Sadkowska (skrzypce), Michał Górczyński (klarnet i kl. basowy), Paweł Nowicki (instr. perkusyjne), Piotr Nowicki (fortepian), Robin Raimbaud „Scanner” (electronics)
Dux 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Dla niektórych konserwatywnych lub leniwych instrumentalistów wykonywanie muzyki współczesnej wciąż jest dopustem Bożym. Nie bardzo wiadomo, co grać, a do tego można zniszczyć instrument.
Zaiste, kiedy nie ma dyrygenta, a partytura składa się z kolorowych smug, figur geometrycznych, diagramów lub elaboratów, ten i ów muzyk może się poczuć jak krowa bez dzwonka. Jednak dla pewnej grupy profesjonalistów taka sytuacja oznacza wiatr w żagle; mogą wejść w rolę współtwórców dzieła bardziej niż w przypadku tradycyjnych partytur. Enigmatyczne wskazówki autora należy wypełnić inwencją i wyobraźnią, zaś projekcja partytury graficznej w tle wykonania na żywo staje się multimedialną scenografią, elementem spektaklu (brawo za zamieszczenie przykładów w książeczce).
Renomowane Kwartludium, zasilone przez didżeja klasyki – Scannera, wykonuje utwory (z lat 1976-2012) kompozytorów skandynawskich i polskich, w tym świeżo zamówione przez zespół u Aleksandry Gryki, Sławomira Wojciechowskiego, Dariusza Przybylskiego i Jerzego Kornowicza. Cechy wspólne muzyki z tej płyty to dużo przestrzeni, szumiących smug i plam sonorystycznych oraz skojarzeń z Kosmosem. Współpraca pięciorga wykonawców narzuca dyscyplinę rytmiczno-konstrukcyjną. Najsilniej zapada w pamięć utwór najdłuższy, dziesięciominutowy „Gullfoss” Jerzego Kornowicza, o wciągającej, fascynującej narracji.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF