HFM

artykulylista3

 

NAD C 399

036 041 Hifi 10 2022 008Od początku działalności NAD kojarzył się z prostym stereo; sławę przyniosły mu zwłaszcza modele budżetowe. To jednak było kiedyś, bo dziś firmę znają również miłośnicy „nowych technologii”.

Popularnością cieszą się zwłaszcza wielofunkcyjne C 700 oraz M10, który doczekał się ostatnio wersji V2 (test: „HFiM” 6/2022). Testowany dzisiaj C 399 to najwyższy model w linii klasycznej, łatwej do odróżnienia od topowej Masters za sprawą skromniejszego wzornictwa.



Nie dajcie się jednak zwieść pozorom – modele Classic to także bogato wyposażone urządzenia, bez problemu odnajdujące się w cyfrowym świecie.
„Cyfrowość” w tym przypadku wiąże się z odejściem od nośników fizycznych. Menu C 399 przywodzi na myśl komputer, a liczba ciekawych funkcji może przyprawić o zawrót głowy miłośnika starych NAD-ów. W dzisiejszych czasach to normalne, ale producent podkreśla, że priorytetem pozostaje jakość dźwięku. Drugą odsłonę „cyfrowości” widać w wewnętrznej budowie wzmacniacza. I nie chodzi tu jedynie o obecność przetwornika.
Do tej pory najdroższym i najlepszym wzmacniaczem z linii klasycznej był C 388. Najnowszy C 399 jest mocniejszy, nowocześniejszy i ma dodatkowo wejście HDMI, które poprzednio trzeba było „pozyskiwać”, dokupując opcjonalny moduł za 1399 zł.

036 041 Hifi 10 2022 001

Wnętrze w zbliżeniach.

  

 


Budowa
Modele C 328, C 368, C 388 i C 399 NAD określa jako „Hybrid Digital DAC Amplifier”. Wiadomo, co to „DAC” i „Amplifier”, natomiast „Hybrid Digital” zapowiada „sprytny patent”, opędzający się scalakiem z „autorskim oprogramowaniem”. Kierunek myślenia mógłby być właściwy, biorąc pod uwagę radosne słowotwórstwo speców od marketingu, ale nie tym razem. Sprawa jest poważniejsza, bo dotyczy całej architektury wzmacniacza. Ta zaś łączy analogowy stopień sterujący (sygnał pozostaje analogowy, a nie cyfrowy) z końcówką mocy w klasie D. Audiofile zapewne chętniej zobaczyliby klasę A, ale niech powstrzymają swoje oburzenie. Końcówka mocy C 399 bazuje bowiem na modułach firmy Hypex, a podobne zastosowano w jednym z najlepszych wzmacniaczy za około 10000 zł, czyli Rogue Audio Sphinx, którego używamy w redakcji. Okazuje się, że Hypex w połączeniu z lampą potrafi brzmieć przejrzyście, dynamicznie i przestrzennie (polecam lekturę testów wszystkich trzech wersji Sphinxa). Korzyści z klasy D to wysoka sprawność i wynikająca z niej praca w niskich temperaturach – nie potrzeba dużego radiatora, aby zachować stabilność termiczną. Ponadto układ na Hypeksach  cechuje się szerokim pasmem przenoszenia, płaską charakterystyką częstotliwościową oraz dobrą wydajnością prądową. W praktyce oznacza to, że  wysteruje nawet wymagające kolumny. C 399 oferuje moc 180 W przy impedancji 8 i 4 omów (20 Hz – 20 kHz).

036 041 Hifi 10 2022 001

Wnętrze w zbliżeniach.

 

  

036 041 Hifi 10 2022 001

C 399 to proste wzornictwo
i wiele możliwości.

  

 

 


Na osobnych płytkach znalazły się przedwzmacniacze: gramofonowy z filtrem subsonicznym, dla wkładek MM, i słuchawkowy o niskiej impedancji i wysokim napięciu wyjściowym. C 399 wyposażono w DAC ESS Sabre ES9028 32 bity/384 kHz.
W 2007 roku NAD wprowadził rozwiązanie nazwane Modular Design Construction (MDC). Umożliwia ono dodawanie nowych funkcji poprzez montaż opcjonalnych modułów MDC. C 399 to pierwszy model, w którym zastosowano nową generację MDC2. Pasuje do niego płytka MDC2 BluOS-D, obsługująca nie tylko serwisy streamingowe (w tym Tidal Connect i Spotify Connect), ale również multiroom oraz zaawansowaną kalibrację Dirac Live, która uwzględnia akustykę pomieszczenia odsłuchowego (w cenie 2749 zł dostajemy również mikrofon do pomiarów). Do sterowania całością napisano autorską aplikację BluOS, dostępną na iOS, Android, macOS i Windows. Jeżeli pojawią się nowe potrzeby, to NAD zapewne opracuje kolejne moduły. W ten sposób C 399 długo pozostanie nowoczesny.

 

036 041 Hifi 10 2022 001

„Podłączysz wszystko”.

  

 


Z tyłu widać dwa porty rozszerzeń MDC2, a obok nich – gniazdo anteny Bluetooth (w zestawie). Obsługuje aptX HD i jest dwukierunkowy, co oznacza, że możliwe jest zarówno przesyłanie sygnału 24-bitowego z telefonu lub tabletu, jak i do słuchawek. Jeżeli jednak przedkładacie jakość brzmienia nad wygodę, korzystajcie z wyjścia 6,35 mm na przedniej ściance. Nawet jeżeli od czasu do czasu przyjdzie zaplątać się w kabel, to warto.
Dalej widzimy przycisk do resetu oraz porty: serwisowy i RS-232 do integracji z systemami automatyki domowej, m.in. Control4, Crestron, RTI, Lutron i KNX. W dolnym rzędzie ważna nowość: HDMI z obsługą eARC. Obok są dwa cyfrowe wejścia optyczne i dwa koaksjalne. Reszta obsługuje sygnał analogowy. Podłączymy więc gramofon z wkładką MM i dwa źródła liniowe. Ponadto zestaw gniazd obejmuje pre-out i dwa wyjścia do subwoofera. Wszystkie to RCA przeciętnej jakości. Sygnał do głośników wyprowadzają zdublowane terminale z plastikowymi nakrętkami, ułatwiające podłączenie w bi-wiringu. Główny włącznik zasilania także znajduje się z tyłu. Na swojej stronie www NAD chwali się, że do C 399 podłączymy wszystko.

 

036 041 Hifi 10 2022 001

Operator menu.

  

 


Front tego nie zapowiada. Przeciwnie – wygląda jak tradycyjne surowe stereo. Widać tylko pokrętło regulacji głośności, wybierak źródeł w formie dwóch przycisków, włącznik standby, wspomniane wyjście słuchawkowe oraz tarczę do poruszania się po menu. Na środku umieszczono wyświetlacz i tutaj kumuluje się cała komplikacja oraz bogactwo funkcji. Z podstawowymi sobie poradzimy, poruszając się za pomocą kursorów, ale im dalej w głąb, tym bardziej sprawy się komplikują. Na szczęście, wzmacniacz jest wstępnie skalibrowany i zawsze można powrócić do ustawień fabrycznych.

 

036 041 Hifi 10 2022 001

Wybierak źródeł.

  

 


Co innego pilot – jak do telewizora. Ma mnóstwo przycisków, z których w porywach przyda się połowa. To jednak normalka, a raczej smutny standard. NAD-a C 399 nie można porównywać do zwykłych wzmacniaczy stereo. Szczególnie z opcjonalnym modułem jest to urządzenie „do wszystkiego”, w dodatku z wyższej półki.

 

036 041 Hifi 10 2022 001

Pilot upstrzony przyciskami.

  

 


Wrażenia odsłuchowe
W muzyce symfonicznej C 399 wydaje się w pierwszej chwili bezinwazyjny. Nie kłuje w uszy ostrościami, a jednocześnie pozostaje szczegółowy w górze pasma, co dobrze świadczy o wysokich tonach. Średnica jest neutralna, z odrobiną chłodu – priorytetem jest precyzja. Bas został ciekawie wyeksponowany, co przejawia się zwłaszcza w aspekcie dynamiki. Kiedy walnie bęben wielki, odczuwamy to tak, jakbyśmy właśnie powąchali sole trzeźwiące. Masa i natychmiastowość uderzenia potrafią zaimponować. Deklarowane w danych technicznych 180 W to nie pobożne życzenie, ale rzeczywistość. W dodatku nakreślona tak, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Piana w wykonaniu NAD-a nie są może subtelne, ale słychać w nich całkiem sporo szczegółów. Wrażenie zaokrąglenia konturów mija wraz z przyrostem głośności. Tutti, wielkie fortissimo: uch… Buduje się ściana dźwięku – monumentalna i podszyta energią. Mocne osadzenie w basie czyni z orkiestry potężny aparat wykonawczy, bez wahania używający swojego potencjału. Skalę dynamiki rozpoznamy po tym, że kiedy wydaje nam się, że ustawiliśmy „sensowną średnią”, to w kulminacjach potrafi znienacka gruchnąć tak, że kapcie spadają.

036 041 Hifi 10 2022 001

Hybryda z końcówką na modułach
Hypex nCore.

  

 


Od razu przychodzi do głowy myśl: ta recepta musi się sprawdzić w ciężkim graniu i w efektownych popowych aranżacjach. Oczekiwania zostają spełnione z nawiązką. Niewiele słyszałem wzmacniaczy w podobnej cenie, które by zrobiły z Dream Theater tak potężnie brzmiącą kapelę. To już nie ściana dźwięku, tylko armata. Całość stoi na podwójnych fundamentach. Bas jest mocny jak skała. Głęboki, gwałtowny, sprężysty, a jednocześnie trzymany w ryzach: zwinny, z dobrze pojętą agresją. Można mieć pewne zastrzeżenia do przestrzeni, bo plany zostają przybliżone, ale wydaje się, że taka kondensacja ma służyć warstwie energetycznej – ciosy są zadawane precyzyjnie i uderzają z brutalną siłą. Gitary solowe okazują się cięższe niż zwykle, ale nie zwalniają tempa. Przeciwnie – ciągną do przodu. Góra zostaje może trochę ujednolicona w aspekcie barwy,  zachowano za to czytelność i uniknięto metalicznych naleciałości.
Lżejszy repertuar, mniejsze składy i spokojniejsze klimaty C 399 rysuje z precyzją charakterystyczną dla audiofilskich realizacji, na przykład Stockfischa. Wydaje się, że włącza im turbo. Najbardziej powinno się Wam jednak spodobać to, że słabsze realizacje wzmacniacz odświeża, zdejmując z nich matowy nalot.

036 041 Hifi 10 2022 001

Wnętrze w zbliżeniach.

  

 

036 041 Hifi 10 2022 001

Wnętrze w zbliżeniach.

  

 


DAC
Na koniec warto wspomnieć o przetworniku. Ten idzie w stronę rozdzielczości, którą po prostu słychać. Nie jest mistrzem kreowania holograficznych przestrzeni ani nie czaruje miękką barwą. Jest za to szczegółowy i, tak jak sam wzmacniacz, dysponuje bardzo dużym potencjałem dynamiki. Można powiedzieć, że mieszka w nim rockowa dusza.

036 041 Hifi 10 2022 001

Wnętrze w zbliżeniach.

  

 

036 041 Hifi 10 2022 001

Wnętrze w zbliżeniach.

  

 


Konkluzja
Nieprzeciętna dynamika, precyzja, spektakularny bas i reszta na wyrównanym dobrym poziomie i bez wyraźnych wpadek. Do tego uniwersalność i wszechstronność, bijące audiofilskie konstrukcje na głowę. Wszystko to razem faktycznie tworzy „centrum rozrywki”, które potrafi dostarczyć mocnych wrażeń, a przy okazji sporo przyjemności.

 

 

 

NAD C 399
Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 10/2022