HFM

artykulylista3

 

Kora TB140

036 039 Hifi 06 2022 009Kora przez dłuższy czas pauzowała. Aż do 2018 roku, kiedy wróciła z wąską ofertą, ale też sprecyzowanym pomysłem na działalność. Właściciel francuskiej firmy, Bruno Vander Elst, pracuje także w przemyśle lotniczym i zajmuje się zasilaczami, ale wzmacniacze to jego pasja. Być może doświadczenia stamtąd przełożył na swoje rozwiązanie, które nazwał Square Tube.


Oferta producenta z Tuluzy obejmuje trzy wzmacniacze zintegrowane, a TB140 jest najtańszym z nich. Wyższe modele są mocniejsze i wykorzystują większą liczbę tranzystorów. Katalog uzupełniają dwie końcówki mocy. Wszystkie urządzenia wyglądają tak samo i różnią się tylko gabarytami. No i ceną.


Budowa
Square Tube ma też rozbudowaną nazwę: Vacuum Tube DC Operational Amplifier. Składa się z czterech podwójnych triod: ECC82 i ECC83. Odpowiadają one wyłącznie za wzmocnienie napięciowe. Ich zasilanie jest stabilizowane: +280 V i -180 V. Do uzyskania mocy znamionowej wykorzystuje się najwyżej 20%, a więc układ nigdy nie jest w pełni obciążony. Lampy pracują w trybie przeciwsobnym. Sygnał opuszczający Square Tube ma być identyczny z tym, który trafi do kolumn.
Na wyjściu pracują cztery tranzystory Motoroli (w wyższych modelach ich liczba dochodzi do 12), odpowiedzialne jedynie za dostarczenie prądu. Nie biorą one udziału we wzmacnianiu sygnału. Robią w przybliżeniu to, co transformatory wyjściowe w układach lampowych albo w tranzystorowych wzmacniaczach McIntosha. Pełnią funkcję wtórnika. Pracują w klasie AB, w trybie push-pull. Konfiguracja odciążająca lampy ze wzmocnienia prądowego znacznie przedłuża ich żywotność. Choć to akurat mniej istotne, ponieważ małe ECC82 i ECC83 nie należą do szczególnie kosztownych.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Hybryda?

 

 

TB140 jest układem quasi dual mono. Duży transformator toroidalny jest wspólny dla obu kanałów. Dalej układ się rozdziela na dwa prostowniki, dwie baterie kondensatorów, dwa napięciowe stopnie Square Tube i dwa półprzewodnikowe prądowe.
Wyposażenie jest przeciętne, bez wyjścia słuchawkowego czy przetwornika c/a; Kora proponuje purystyczny układ. Do dyspozycji pozostawiono cztery wejścia liniowe, wyjście z przedwzmacniacza, a ponadto preamp korekcyjny dla gramofonu z wkładką MM.
Sygnał do głośników wyprowadzają pojedyncze zaciski. Są solidne i przyjmują wszystkie popularne rodzaje końcówek.
Wspomniany puryzm przejawia się we wzornictwie. Na froncie zamontowano tylko spore pokrętło głośności, ale po jego wciśnięciu uzyskujemy dostęp do kilku funkcji, jak: balans, jasność i styl wyświetlacza oraz ustawienie wzmocnienia dla każdego wejścia. Informacje o pracy urządzenia przekazuje duży display, ukryty za jeszcze większą płytą akrylu.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Elementy zasilacza.

 

 

Wzmacniacz wygląda przez to trochę jak… dekoder TV, ale urody dodaje mu oryginalne wykończenie. Aluminiowo-stalową obudowę pomalowano szarym lakierem mineralnym. W dotyku jego struktura przypomina kamień z domieszką dyskretnego matowego brokatu. Nawet logo wygląda jak wykute dłutem. Skąd oni wzięli takie cudo?
Z tego samego materiału zrobiono pilot. Prosty, ale stanowiący kwintesencję dobrego smaku. Quasi-kamienna sztabka to jeden z faworytów w konkursie urody sterowników. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że to opcja i kosztuje 1200 zł, a w standardzie znajdziemy zwykły kawałek plastiku. Ech, ta słynna francuska hojność…


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Elementy zasilacza.

 

 

Wskazówki użytkowe
Jak każda lampa, Kora musi się wygrzać, bo wtedy gra najlepiej. Po włączeniu należy zaczekać, aż lampy osiągną właściwą temperaturę. Na wyświetlaczu pojawia się stosowny komunikat, a procedura startu trwa około 30 sekund. Na pełne wygrzanie trzeba jednak zaczekać około pół godziny. Można jednak spokojnie w tym czasie słuchać.
Uwaga użytkowa: przy regulacji głośności pilotem pokrętło na wzmacniaczu pozostaje nieruchome, natomiast poziom sygnału się zmienia. Wobec tego położenie wgłębienia nie ma nic wspólnego z aktualnym ustawieniem. Po wyłączeniu wzmacniacz zapamiętuje ostatni poziom. Jeżeli to było na przykład „20”, to od tej wartości wystartuje.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Elementy zasilacza.

 

 

Konfiguracja systemu
Producent, podobnie jak importerzy z Polski i ze Stanów, poleca zestawienie z kolumnami DeVore. Jednak w teście używałem Audio Physiców Tempo VI, których kompatybilność i przezroczystość są na tyle… wystarczające, że przez dwie dekady nie znalazłem do pracy nic lepszego.
Sygnał dostarczał odtwarzacz C.E.C. CD5, a prąd oczyszczał filtr Power Tower Ansae. Sieciówki pochodziły z oferty samego producenta, natomiast łączówka i przewody głośnikowe sygnowało Hijiri (HCI/HCS).


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Skromny zestaw wejść i wyjść.

 

 

Wrażenia odsłuchowe
Jeżeli szukacie mocnego tranzystora, zdolnego wywołać lokalne trzęsienie ziemi, to nie ten adres. Za to wyrafinowanie, kultura i muzykalność TB140 są poruszające. Konkluzja na początek? Nie, to zmyłka, bo powyższe stwierdzenie nie oddaje wartości tego wyjątkowego wzmacniacza.
Szczegółowość i przejrzystość w niezbyt rozbudowanych fakturach to jakiś kosmos. Czy to zasługa „liniowego elementu” w postaci podwójnych triod, nie wiem, ale czystość dźwięku przywodzi na myśl lampowe przedwzmacniacze Audio Researcha. Trzeba jednak chwili, aby wejść w akcję i zanurzyć się w muzyce, ponieważ najpierw odczuwamy dystans i spokój. Zero agresji, wysiłku czy nawet napięcia. Ot, swobodne, niezobowiązujące granie.
Zaraz potem pojawia się zdziwienie: skąd to wszystko się bierze? Ani góra, ani średnica nie atakują, a mimo to w tle zaczyna być słychać niezauważane dotąd drobiazgi. I znowu nie na tym polega cały cymes, bo bardziej do serca przemawia staranne wykończenie pojedynczych dźwięków, uderzeń w talerze czy szarpnięć strun.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

„Kamienny” pilot za 1200 zł.

 

 

Mija kolejna chwila i znów zmieniamy pogląd, bo nadal nie to odróżnia Korę od chyba wszystkich wzmacniaczy w podobnej cenie. Chodzi o zróżnicowanie barw i przez to wyraźne zaznaczenie ich separacji. Tak jak kolorowy komiks wydaje się wyraźniejszy od czarno-białego, tak i teraz ulegamy podobnemu złudzeniu. Ale czy to aby nie miraż? I tutaj wreszcie dochodzimy do sedna: w żadnym wypadku.
Barwa każdego instrumentu jest oczywista, a przy tym wnosi trudną do zdefiniowania szlachetność. Nie ma to nic wspólnego z ociepleniem, stereotypowo przypisywanym lampie. To prawdomówność Audio Researcha, a jednocześnie wrażliwość na piękno, która, przyznam, zupełnie mnie obezwładniła.
Przejrzystość ma różne oblicza. Może być wyczynowa, jak w hybrydzie lampowego preampu i końcówki mocy na modułach Hypeksa. Ale może być też biegunowo odmienna, bez śladu rozjaśnienia, właśnie taka jak w Korze. Jeżeli w ogóle można ją do czegoś porównać, to do słuchawek elektrostatycznych. Nie natkniemy się w tym brzmieniu na metaliczne wysokie tony ani syczące sybilanty. Zamiast nich jest to, co towarzyszy ponadprzejrzystej, krystalicznej klarowności: otwartość, połączona z usunięciem wszelkich przeszkód pomiędzy głośnikami a słuchaczem.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Square Tube.

 

 

Lampę jednak wytropiłem, choć nie na podstawie jej cech charakterystycznych, a wspomnianej na początku liniowości – pasmo jest równe jak stół. Ekspozycje, podkreślenia? Gdzie tam. W ogóle mówienie o zakresach to trochę nieporozumienie. Spójność i niepodzielność znów przywodzą na myśl elektrostat. Za nimi podąża płynność, dzięki której muzyka staje się procesem, nie obrazem. Odczuwamy nawet rozleniwienie, choć nie łączy się z nudą. To raczej relaks, coś w rodzaju transu, w który wpadamy mimowolnie, nie wiedzieć kiedy zahipnotyzowani przez wzmacniacz. Kora najpierw przyciąga pięknem i wielobarwnością, a później robi z nami, co chce.
Jeżeli któryś z zakresów ujawnia własny charakter, to bas. Idealnie pasuje do romantycznej reszty. Lubi zaskoczyć potężnym mruknięciem i głębią, pozostając przy tym przyjemnie sprężystym. Kontrola jest poluzowana i niespecjalnie konsekwentna. Podobnie dynamika: spokój, spokój i jeszcze raz spokój nie wyklucza budowania ściany dźwięku. W wydaniu TB140 jest posągowa i majestatyczna, ale nie zwalista.
Aż się prosi sięgnąć po coś ciężkiego, najlepiej metal. I czekać, aż wzmacniacz skapituluje, skoro taki z niego elegant. Fakt, nie jest to koncertowa atmosfera, więc miłośnicy łojenia wybiorą raczej inną opcję. Jeżeli jednak takiego repertuaru słuchacie sporadycznie, to polecam. Głównie ze względu na wspomnianą szczegółowość, która dowiedzie, że najlepsze zespoły nie ograniczają się do robienia hałasu, tylko mają coś do przekazania. Zrozumiem jednak, jeżeli ktoś będzie narzekał, że brak mu tempa. Faktycznie, nie jest ono domeną Kory.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Zwykły pilot.

 

 

Warto natomiast posłuchać wokali – Take 6 albo King’s Singers – bo tutaj już przenosimy się na koncert. Obiektywizm łączy się z umiejętnością ukazania piękna każdego dźwięku, a nawet nabrania oddechu czy odwzorowania odgłosów pozamuzycznych. Wszystko to buduje spektakl z pięknie oddaną warstwą emocjonalną, choć zapewne niektórzy wyżej postawią realizm i złudzenie obecności śpiewaków w pokoju.
W muzyce fortepianowej Kora podzieliła płyty na te, w których owo złudzenie się pojawia i te, w których nie. Pogorelich grający „Obrazki z wystawy” Musorgskiego zabrzmiał jak z tekturowego pudełka, natomiast Bruce Liu w wariacjach na temat „La ci darem la mano” (DG 2021) kopnął je tak, że się rozleciało i z fortepianem zagrała sala FN. Przyznam, że mnie to zaskoczyło, bo instrument w bliskim ujęciu „zmniejszył” gabaryty i masę, za to w realizacji bliższej koncertowej wybuchł na cały pokój, rozsuwając ściany.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Potencjometr pomalowany
„kamiennym” lakierem.

 

 

Barwa? Przepiękna, z oddaniem subtelności. I ciekawostka – bas. Na pewno nie brzmi tak na żywo, bo nie ma aż tak wielkich instrumentów, ale ja go kupuję. Oddanie akustyki i szczegółowość, dopieszczenie dźwięków – to już magia. A  jednak wzmacniacz nie ściąga na siebie uwagi, pozostając dyskretnym pośrednikiem.
W symfonice również pojawił się dopalacz, który dodał kontrabasom mięsistości i to chyba jedyne odstępstwo od prawdy. O całej reszcie można napisać, że znów jesteśmy na koncercie, choć w tutti należy się liczyć z pewnym ograniczeniem skali kontrastów – dynamika lekko się uśrednia.
Żeby jednak nie było zbyt pięknie: kiepskich realizacji nie da się słuchać. Zwłaszcza przytłumionych.


036 039 Hifi 06 2022 001

 

Kora TB140.

 

 

Konkluzja
Ten wzmacniacz mnie oczarował, choć nie jest uniwersalny i zapewne nie każdemu przypadnie do gustu. Jest jednak na tyle wyjątkowy, że nie musi. Jeżeli ktoś jest wrażliwy na tego rodzaju przekaz, to mając do dyspozycji 24000 zł chyba nie znajdzie podobnego czarodzieja. We mnie TB140 wzbudził niepokój, bo teraz już wiem, że muszę posłuchać droższych modeli. Przyznam, że trochę się tego obawiam.

 

 

 

kora tb140



Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 06/2022