HFM

artykulylista3

 

JBL Tune 670NC

016 019 Hifi 10 2023 004W aktualnym katalogu JBL-a znajdziemy aż szesnaście modeli słuchawek na- i wokółusznych. Na samym dole cennika znajdują się trzy propozycje przeznaczone dla dzieci; na górze królują Tour One M2. Spośród nich wyróżnia się seria Tune, wyraźnie adresowana do młodzieży.

Seria Tune składa się aż z dziewięciu modeli, każdy w kilku wariantach kolorystycznych. Pozwala to dobrać słuchawki dostosowane do możliwości finansowych, gustów muzycznych oraz mody. Mnogość podobnych do siebie konstrukcji sprawia, że w pierwszej chwili trudno się wśród nich połapać, ale od czego jesteśmy my, recenzenci „Hi-Fi i Muzyki”?



Najnowsze i najdroższe w serii Tune są 770NC, a tuż pod nimi lokują się testowane 670NC z tej samej edycji. Od wyższego modelu różnią się głównie rozmiarami. Tune 770NC to konstrukcja wokółuszna z przetwornikiem 40 mm, zaś w nausznych 670NC siedzą głośniczki 32-mm.

Budowa
Tune 670NC katalogowo kosztują 479 złotych polskich, trudno więc wymagać od nich naturalnej skóry i szlachetnej stali.
Obudowy przetworników i pałąk wykonano z tworzywa sztucznego, trzeba zaznaczyć – wyjątkowo porządnego. Zastrzeżeń nie budzi też precyzja montażu. Poza obowiązującą czernią i bielą producent proponuje wersję granatową oraz w kolorze jasnego fioletu.
Grube nauszne poduszki z elastycznej pianki oraz fragment pałąka, który opiera się na głowie, wykończono delikatną sztuczną skórą, co zapewnia wysoki komfort noszenia. W trakcie wygrzewania, testu i już po nim praktycznie nie zdejmowałem JBL-i z głowy, a mimo to nie poczułem nawet śladu zmęczenia. Długiemu użytkowaniu sprzyja także niewielka masa (nie przekracza 180 gramów) oraz niezbyt silny nacisk muszli na uszy. Można się przy tym nie obawiać słabej izolacji od otoczenia, ponieważ wbudowany adaptacyjny układ ANC spisuje się bez zarzutu.
Wewnątrz każdej z plastikowych obudów pracuje wspomniany przetwornik o średnicy 32 mm, a także moduły Bluetooth 5.3 i aktywnej redukcji hałasów. JBL milczy na temat zastosowanych kodeków, natomiast na pocieszenie dodaje, że w przyszłości Tune 670NC będą kompatybilne ze standardem LE Audio. Zgodnie z założeniami powinien zmniejszyć zapotrzebowanie na energię przy braku kompromisu w jakości dźwięku, ale pożyjemy – posłuchamy. Natomiast już w wersji fabrycznej imponuje energetyczna wydajność słuchawek. Z włączonym ANC mogą pracować bez przerwy przez 44 godziny, natomiast z wyłączonym – aż 70 godzin. Mało tego, pełne tankowanie prądem trwa tylko dwie godziny, a już po pięciu minutach okazjonalnego doładowywania można przedłużyć słuchanie o kolejne trzy godziny.

016 019 Hifi 10 2023 001

 

Po złożeniu słuchawki nie zajmują
wiele miejsca.

 
Wyposażenie i obsługa
W pudełku ze słuchawkami znajdziemy standardowe wyposażenie, czyli krótki kabelek zasilający USB-A/C oraz płaski sygnałowy, utrzymany w kolorze obudowy. Z jednej strony zakończono go mikrojackiem, z drugiej – kątową wtyczką 3,5 mm. Rzeczony kabelek przyda się, gdy będziecie chcieli posłuchać muzyki z komputera bez wyczerpywania baterii. Do rozmowy telefonicznej trzeba będzie jednak słuchawki włączyć, by korzystać z wbudowanego mikrofonu. Sporym ułatwieniem jest możliwość równoległego sparowania z dwoma urządzeniami i błyskawiczne przełączanie między np. komputerem i telefonem w celu odebrania przychodzących połączeń. A propos tych ostatnich, to jakość rozmów za pośrednictwem JBL-i okazuje się wyśmienita i pod tym względem amerykańskie nauszniki deklasują wiele konstrukcji pochodzących z renomowanych audiofilskich wytwórni.

016 019 Hifi 10 2023 003

 

Czytelne oznaczenia kanałów
wewnątrz muszli.

 
Do bezpośredniego sterowania służą przyciski na prawej muszli. Pewnej wprawy wymaga wyczucie guziczka pauzy między zmianami głośności, ale już po kilkunastu próbach trafiałem na niego bezbłędnie. Na pochwałę zasługuje spore oddalenie włącznika zasilania od przycisku zmieniającego tryby ANC, dzięki czemu do minimum zredukowano możliwość pomyłki.
Zgodnie z obowiązującymi trendami Tune 670NC korzystają z firmowej aplikacji na smartfony z systemami iOS i Androidem. Zetknęliśmy się z nią przy okazji wcześniejszych testów, ale dla słuchawkowego debiutanta zaskoczeniem może być choćby opcja wyboru dwóch trybów przezroczystości: całkowitej i uwzględniającej jedynie częstotliwości odpowiadające ludzkiej mowie. Dodajmy do tego regulację balansu (!) oraz automatyczne wyłączanie po kilkudziesięciu minutach bezczynności, a zrobi się naprawdę ciekawie. W aplikacji nie zabrakło też korektora z kilkoma fabrycznymi profilami oraz możliwością definiowania własnych. Jest też specjalny tryb do oglądania filmów.

016 019 Hifi 10 2023 001

 

Wersja fioletowa jednoznacznie
kojarzy się z młodością.

 
Wrażenia odsłuchowe
Młodzieżowe konotacje słuchawek dotyczą nie tylko kolorystyki, lecz przede wszystkim brzmienia. Strojąc Tune 670NC, konstruktorzy nie silili się na audiofilskie fanaberie, lecz postawili na rytmiczność, muzykalność i przyjemność płynącą z odtwarzania ulubionych nagrań.
Brzmienie opiera się na mocnym i rytmicznym basie. Nie dominuje on w dźwięku, ale nie sposób zapomnieć o jego obecności i to bez względu na repertuar. W drugą stronę – gdy zachodzi potrzeba solidnego przyłojenia po nerkach, okazuje się dobrze kontrolowany i nie dudni na przełomie ze średnicą. Duże brawa w ogóle, a szczególnie w kontekście ceny. I choć w fabrycznych ustawieniach korektora znalazłem opcje „Bass” i „Extreme Bass”, to nie wyobrażam sobie zdrowego na umyśle osobnika, który chciałby świadomie zmasakrować tak dobre niskie tony.
Nie mniejszy atut stanowią stereofonia i efekty przestrzenne. W nagraniach muzyki elektronicznej, filmowej oraz w rockowych koncertach dźwięki wyraźnie lewitują po obu stronach głowy, w łatwo definiowalnej odległości od uszu. Być może wpływ na to mają grube poduszki, zwiększające dystans między przetwornikami a małżowinami. Tak czy inaczej – efekt jest znakomity. Spektakl, rzecz jasna, nie może się odbyć bez aktywnego udziału wysokich tonów. Pomimo ogólnego lekkiego ocieplenia brzmienia nie tracą one detaliczności.Piękna robota.
 
Z Tune 670NC przerobiłem najróżniejsze style i gatunki. Amerykańskie słuchawki we wszystkich świetnie się odnalazły. Należy jednak podkreślić wyraźną preferencję większych składów. Przyjemniej słuchało się na przykład efektownie zrealizowanych nagrań big bandów niż kameralnego jazzu. W pierwszym przypadku słuchawki popisywały się szeroką sceną i efektami stereofonicznymi; w drugim bardziej się skupiały na prowadzeniu linii melodycznej.
Po zakończeniu formalnego sprawdzianu przeleciałem przez wszystkie sześć odcinków „Artystów jednego przeboju” autorstwa Michała Dziadosza, w wersji dźwiękowej ma się rozumieć. Właśnie taka, wysoce zróżnicowana mieszanka rocka, popu i soulu z różnych okresów najbardziej odpowiada JBL-om.

 

016 019 Hifi 10 2023 001

 

Budowa wewnętrzna.

 
Konkluzja
Drodzy rodzice, jeśli nastoletnia latorośl męczy bułę w sprawie nowego smartfonu albo lanserskich sportowych butów, kupcie jej… Tune 670NC. Zaoszczędzicie, zyskacie nieoczekiwaną wdzięczność oraz święty spokój na kilka kolejnych miesięcy.

 


jbl tune 670nc

Marius Zwoliński
Źródło: HFiM 10/2023