JBL Tune 720BT
- Kategoria: Słuchawki
W majowym wydaniu „Hi-Fi i Muzyki” przetestowaliśmy słuchawki JBL Tour One M2. Po topowym modelu przyszła pora na spenetrowanie dolnych rejonów cennika amerykańskiego giganta.
Tune 720BT weszły do sprzedaży kilka tygodni temu. Nie są to, co prawda, najtańsze bezprzewodowe słuchawki JBL-a, ale mogą być mocną alternatywą dla niedrogich nauszników z supermarketu. Zwłaszcza że najlepsze w nich jest to, czego nie widać.
JBL-e Tune 720BT bez wątpienia powstały z myślą o nastolatkach. Świadczą o tym chociażby ich kolory – poza obowiązkowymi czarnym i białym przewidziano szaroniebieski oraz fiolet. Ten ostatni wymaga od użytkownika pewnej odwagi oraz odpowiedniej „stylówki”.
Po złożeniu słuchawki
zajmują niewiele miejsca.
Budowa
Na pierwszy rzut oka są to zwyczajne słuchawki wokółuszne, po których trudno się spodziewać fajerwerków. Muszle i pałąk wykonano z tworzywa sztucznego, choć elastyczność tego drugiego pozwala przypuszczać, że wewnątrz ukryto stalową taśmę. Regulacja odbywa się skokowo, a wybrany rozstaw muszli trzyma się, nawet kiedy ze słuchawkami obchodzimy się obcesowo.
Miękkie i grube poduszki wypełnione pianką termokształtną obciągnięto porządną ekoskórą. Podobnie wykończono pałąk od strony głowy. Tune 720BT kosztują niespełna 400 złotych, więc tym bardziej warto docenić precyzję i solidność wykonania. Nacisk muszli na głowę nie jest dokuczliwy, a idealnie przylegające do uszu poduszki dobrze izolują od otoczenia i to pomimo braku systemu aktywnej redukcji hałasów.
Wewnątrz plastikowych obudów zamontowano przetworniki o średnicy 40 mm, najnowszy moduł Bluetooth 5.3 oraz bardzo wydajne akumulatory wystarczające aż na 72 godziny (!) pracy. W materiałach reklamowych producent chwali się, że słuchawki można złożyć na czas transportu (po prostu niesamowite!), natomiast ani słowem nie zająknął się na temat kodeków BT. Widać taka teraz moda, że jak nie można się pochwalić czymś spektakularnym, to temat się po prostu przemilcza.
Tune 720BT na pierwszy rzut oka może i nie wzbudzają większych emocji, ale sytuacja ulega zmianie po zainstalowaniu firmowej aplikacji na smartfony. Można w niej wybrać jedno z sześciu fabrycznych ustawień korektora albo skonfigurować własne, określić charakter dźwięku w zależności od tego, czy słuchamy muzyki, czy też oglądamy film, zaprogramować automatyczne wyłączanie po okresie bezczynności, a nawet wybrać język komunikatów głosowych. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu podobne atrakcje były zarezerwowane dla modeli flagowych.
Do słuchawek dołączono
kabel sygnałowy oraz zasilający
USB-C.
Wrażenia odsłuchowe
Jak wspomniałem, Tune 720BT zaprojektowano najprawdopodobniej z myślą o nastolatkach. Oprócz młodzieżowej kolorystyki świadczy o tym następujące zdanie otwierające ulotkę reklamową: „JBL Tune 720BT cechuje osławione brzmienie JBL Pure Bass, znane z najsłynniejszych obiektów na całym świecie”.
Reklama
Wbrew obawom nie jest to zwalista góra budyniu, lecz bas o zaskakujących w tej cenie zróżnicowaniu i kontroli. Lubi i potrafi zejść nisko i równie szybko wrócić w okolice przełomu średnicy, a w dyżurnych testowych ścieżkach okazał się zaskakująco cywilizowany. Nie działa przygniatająco i nie stara się zdominować przekazu. Zamiast tego buduje solidny fundament, na którym swobodnie harcują wyższe podzakresy.
Wszystkie gniazda
i przyciski umieszczono
na prawej muszli.
Lekko ocieplona średnica i nadspodziewanie szczegółowe wysokie tony również mają tu coś do powiedzenia. Całość zaś, nawet z wyłączonym korektorem, układa się w lekko rozciągniętą literę „U”. W przypadku tanich słuchawek dla młodzieży trudno to uznać za wadę.
Reklama
Czytelne oznaczenia kanałów.
Konkluzja
Tune 720BT może i wydają się zwyczajnymi słuchawkami, jakich setki widuje się na ulicach, ale przy bliższym poznaniu oferują atuty, których nikt by się po nich nie spodziewał.
Reklama
Mariusz Zwoliński
Źródło: HFiM 06/2023