HFM

artykulylista3

 

Dynaudio Contour 20

4653042017 001
O Dynaudio powiedziano i napisano chyba wszystko. Zasłużenie, ponieważ firma od dekad utrzymuje się w gronie najważniejszych graczy w segmencie zestawów głośnikowych.

Zachowuje jakość, niezależnie od tego, czy oferuje produkt przeznaczony pod audiofilskie strzechy, czy też, gdy licytuje bardzo wysoko i staje w szranki z flagowcami innych marek (topowe Evidence Master kosztują 400 tysięcy złotych). Pozostaje także wierna swej niepowtarzalnej filozofii brzmienia.
Jak mało kto, Dynaudio zasługuje na miano klasyka.





Seria Contour to najbardziej rozpoznawalna linia duńskiej manufaktury. Pojawiła się w latach 80. ubiegłego wieku. Nie licząc modeli okolicznościowych i wersji „mkII” lub „SE” wybranych modeli, jej historia przedstawia się następująco. Najpierw była skromna seria oznaczona pełnymi liczbami (1, 2, 4), w drugiej odsłonie wprowadzono nazwy „ułamkowe” (1.1, 1.3, 2.8, itd.), potem całość „podniesiono” do rangi „S”. Z tego ostatniego zbioru wyodrębniono następnie dwa modele Contour S Limited Edition (podłogówki i monitory). Teraz zastępuje je pełna gama całkowicie odnowionej serii, z dziesiątkami w nazwach.
Aktualną linię tworzą dwa zestawy wolnostojące (Contour 30 i Contour 60), monitor na podstawkę (testowany Contour 20) oraz głośnik centralny Contour 25c. Premierowa prezentacja miała miejsce na wystawie High End 2016 w Monachium.
Rzut oka na nowe modele pozwala sformułować kilka wniosków. Firma nawiązuje do tradycji swojej słynnej serii, zachowując jej nazwę, ale symbole sugerują już całkiem nowy etap. Widać także istotny zwrot estetyczno-konstrukcyjny: porzucono charakterystyczne odwrócenie konfiguracji przetworników (poprzednio kopułka znajdowała się poniżej przetworników nisko-średniotonowych; teraz jest powyżej), a stalowe panele, które wyglądały, jakby zostały doklejone do frontu, zastąpiono wpasowanymi w obudowę płatami aluminium.

4653042017 002Chluba Dynaudio: Esotar2 i nowy
przetwornik nisko-średniotonowy
18W55.

 

 

 


Budowa
Zmiana we wzornictwie przerzuca pomost pomiędzy klasycznym układem frontu, nawiązującym do jeszcze wcześniejszej serii Contou, a umieszczeniem na nim metalowego panelu (tak jak w Contourach S). MDF przedniej ścianki ma 2 cm grubości, a wpasowany w nią aluminiowy panel – 14 mm. Nie jest on jednak zlicowany ze skrzynką, lecz ma kołnierz o grubości około 1 mm, który dyskretnie wybrzusza się ponad płaszczyznę forniru. Pomiędzy częścią metalową z MDF-em znajduje się warstwa tworzywa izolującego. Krawędzie boczne skrzynki zostały zaokrąglone, a jej przekrój poziomy przypomina kształtem pudło rezonansowe lutni. To dopełnia listę zauważalnych różnic – w wersjach Contour S krawędzie były ostre. Skrzynka miała kształt prostopadłościanu, a dodatkowo stała na metalowym cokole.

4653042017 002Podwójny wentylowany magnes
i kosz z wąskimi
ramionami.

 

 

 


Maskownice trzymają się na magnesach. Jeżeli chodzi o wykończenia, to do wyboru są: lakier fortepianowy biały i czarny, dwa rodzaje matowych fornirów (biały dąb i jasny orzech) oraz dwa forniry błyszczące: szary dąb i ciemny palisander. Cena zależy od opcji, na którą się zdecydujemy. Pojedyncze terminale głośnikowe firmy Mundorf są bardzo wygodne i solidne.
Budowa wewnętrzna monitora potwierdza odczucie solidności. Pomimo zastosowania dwóch przetworników, w środku zobaczymy trzy otwarte komory. Górna mieści kopułkę i wylot bas-refleksu. Środkowa – woofer i zwrotnicę dla niego, natomiast dolna, najmniejsza – układ filtrów dla wysokich tonów i płytkę z terminalami. Jak zwykle w Dynaudio, wytłumienie wnętrza jest bardzo obfite, praktycznie na ścisk. W spód wmontowano cztery gwinty do łączenia obudów z dedykowaną podstawką.
Dynaudio to jedna z niewielu firm, która produkuje przetworniki we własnym zakresie. Wiele z nich okazało się konstrukcjami ponadczasowymi, które nadal są produkowane. Na pewno zalicza się do nich kopułka Esotar2 i właśnie ją znajdziemy w recenzowanych dziś monitorach.

4653042017 002Porządne okablowanie wewnętrzne.

 

 


Membrana o średnicy 28 mm, wykonana z nasączanego jedwabiu, i neodymowy magnes to jej główne cechy. Ten głośnik Duńczycy montują nawet w swoich najbardziej prestiżowych produktach, takich jak kolumny z serii Evidence. Skoro sam producent przyznaje w ten sposób, że lepszej kopułki nie ma, to wypada się tylko cieszyć. Tym bardziej, że Duńczycy nie podkreślają w ogóle dość istotnego szczegółu: w porównaniu do monitorów Contour S (w tym także w wersji LE) tweeter został wymieniony na model wyższy (wcześniej był to tańszy Esotec).
Głośnik nisko-średniotonowy to zupełna nowość. Nieskomplikowane oznaczenie 18W55 kryje w sobie szereg udoskonaleń względem przetworników instalowanych w poprzednim wcieleniu Contourów. Zastosowano aluminiową cewkę o „wyższym” (o 24 %) uzwojeniu i w związku z tym – o bardziej wydłużonym kształcie. Resor dolny wyposażono w dodatkową fałdę. Dzięki tym zabiegom uzyskano większe wychylenie membrany. Producent deklaruje, że aż o 70 %.
Sama membrana to klasyczne dla Dynaudio tworzywo o nazwie MSP (Magnesium Silicate Polymer – polimer z domieszką krzemianu magnezu), lecz tym razem o mniejszej grubości (0,4 mm; wcześniej było to 0,5 mm). Ma ona 18 cm średnicy i nakładkę przeciwpyłową o charakterystycznym dla duńskiej firmy szczelinowym łączeniu. Magnes jest podwójny, bez ekranu.

4653042017 002Najnowsze wcielenie monitora Dynaudio – Contour 20.

 

 

 


Zwrotnicę rozdzielono na dwie płytki. Większa filtruje sekcję nisko-średniotonową i została przymocowana do tylnej ścianki środkowej komory. Znajdziemy tam trzy cewki powietrzne, jeden kondensator elektrolityczny oraz kilka polipropylenowych. Na większości widnieje logo Mundorfa, ale są też takie z oznaczeniem Dynaudio. Zwrotnicę dla sekcji wysokotonowej schowano w dolnej komorze. Punkt podziału pasma ustalono na poziomie 2200 Hz, a całość składa się na filtr drugiego rzędu. Okablowanie wewnętrzne ma na izolacji nadruk Dynaudio.
Skuteczność nowych Contourów wynosi 86 dB – to chyba najczęściej spotykana wartość w historii firmy. Lepiej więc mieć wydajny wzmacniacz. Tym bardziej, że impedancja wynosi… no właśnie, nie wiadomo ile. Specyfikacja techniczna podaje 4 omy, ale tabliczka znamionowa pod terminalami informuje o 8. Znając apetyt na prąd duńskich zestawów, podejrzewam niższą wartość, ale oczywiście niczego nie mierzyłem.

4653042017 002Wkręty do zamocowania monitora na firmowej podstawce.

 

 


Konfiguracja
Monitory Dynaudio zagrały w redakcyjnym systemie, złożonym z odtwarzacza Naim 5X z zewnętrznym zasilaczem Flatcap 2X, przedwzmacniacza lampowego BAT VK3iX SE i tranzystorowej końcówki mocy Conrad-Johnson MF2250. Załapał się również odtwarzacz Electrocompaniet EMC 1 MkIV, który pozwolił doprecyzować wrażenia końcowe.

4653042017 002Płytka z gniazdami na piankowej
podkładce.

 

 


Wrażenia odsłuchowe
Dynaudio Contour 20 to nie kolumny, które odkrywa się tygodniami. Właściwie wszystko było jasne po pierwszym dniu, a kolejne pozwoliły się  delektować muzyką i ewentualnie zastanowić, jak ubrać wrażenia dźwiękowe w słowa. A wrażeń tych było niemało.
Tak się składa, że od wielu lat słucham jednego z protoplastów testowanego modelu, czyli monitorów Contour 1.3 mkII. Testowałem także analogiczny zestaw z serii limitowanej (Contour S 1.4 LE w „HFiM 11/2015”), nie mówiąc o kilku innych kolumnach tej firmy, które krócej lub dłużej gościły w moim domu. Filozofia brzmienia Dynaudio nie jest mi obca i trudno mnie zaskoczyć. To się potwierdziło. Spodziewałem się znakomitego brzmienia i takie też otrzymałem.
Najmocniejszym atutem duńskich monitorów jest kompozycja dołu pasma. Mam na myśli nie tylko niskie tony, ale także tę „cięższą” część średnicy. Trudno bowiem wskazać granicę; wszystko stanowi jednorodną całość i nie warto w tym przypadku podkreślać znaczenia podzakresów.

4653042017 002Bardzo staranne wykonanie.
Zaokrąglenia ścianek redukują
fale stojące.

 

 

 


Dolne rejony pasma charakteryzują się delikatnym zmiękczeniem i odrobiną wilgotności, która sprawia, że muzyka jest w pełni nasączona, ale nie rozmyta. Jakby każdy dźwięk miał swój własny menisk wypukły, decydujący o tym, że całość zachowuje wyrazistą sprężystość, bez choćby śladu rozlania.
Ilość basu nie pozostawia niedosytu. Producent podaje, że nowy przetwornik gra w Contourach od 39 Hz. W zwykłych warunkach mieszkaniowych okazuje się to bardziej niż satysfakcjonujące.
Dynaudio bajecznie odtwarzają wokal. Odnosiłem wręcz wrażenie, że szukają ludzkiego głosu, a gdy się pojawia – zaczyna się uczta. Wokal jest duży i bliski. Nie ma przed nim ucieczki, przez co automatyczne angażowanie słuchacza w odsłuch staje się dodatkową wartością. Z tym, że sposób tego angażowania wcale nie wyczerpuje. Przeciwnie, zapewnia komfort w kontakcie z dźwiękiem, porównywalny do przybliżenia zoomem – wszystko widać bez wysiłku.
Góra pasma to klasa sama w sobie, jak zwykle w przypadku Dynaudio. Jest bogata, ale – i tutaj paradoks – nie zwraca na siebie uwagi. Konstruktorzy firmy już dawno posiedli tajemnicę takiej prezentacji i konsekwentnie ją cyzelują we wszystkich seriach. Wychodzą z założenia, że lepiej podkreślić związek sopranów ze średnicą niż ich samodzielność. Jeśli ten warunek jest spełniony, to sama zawartość najwyższego zakresu staje się czymś w rodzaju naturalnej przyprawy. A nie jakimś sztucznym uzdatniaczem, jak to się czasem zdarza, gdy producent chce za wszelką cenę pokazać, na ile go stać i zapomina o samej muzyce.

4653042017 002W porównaniu z poprzednikiem, znacznie mniejsza średnica wylotu bas-refleksu.

 

 


Zachwyty nad brzmieniem najnowszych Contourów pozostaną jednak mało wiarygodne, gdy nie zadamy sobie dwóch zasadniczych pytań. Po pierwsze, czy ta wspaniałość i harmonia w całym paśmie nie stoją w opozycji do obowiązującego poszukiwania neutralności brzmienia? Czy zmiękczenie dołu i fizjologiczna góra nie ograniczają dynamiki? W obu przypadkach odpowiedź będzie twierdząca: stoją w opozycji i ograniczają.
Wspaniałość brzmienia trudno pogodzić z referencyjnością na tym poziomie cenowym, chyba że chodzi o referencyjną muzykalność. Potencjalny klient powinien być świadomy, że – decydując się na Dynaudio – godzi się na pewien kompromis. Na to, że chce się dać uwieść emocjom za cenę rezygnacji z idealnej neutralności i analityczności. Bo duńskie monitory zostały z premedytacją skonfigurowane, aby uwodzić. I rzeczywiście to robią, ze stuprocentową skutecznością. Ceną jest dynamika.
Nie twierdzę, że Contoury są ospałe; w żadnym razie. Rozpiętość dynamiki w skali makro może wręcz imponować. Chodzi raczej o to, że dynamika schodzi na drugi plan. Uznaje wyższość barw i plastyki ich łączenia.

4653042017 002Najnowsze Contoury są dostępne
w sześciu wersjach kolorystycznych.

 

 

 

Muzykalność zależy bowiem bardziej od płynności składowych niż od wyrazistości fazy ataku. To przeniesienie akcentów (jak zawsze w Dynaudio: melodia kosztem rytmu) wiąże się ściśle z drugim elementem, którego nie można przemilczeć: sposobem prezentacji perkusji.
Otóż perkusja pokazywana przez Dynaudio jest pozbawiona agresji. Chodzi zwłaszcza o specyficzny sposób odtwarzania talerzy. Duńskie monitory łagodzą kontury ich brzmienia. Dla wielu miłośników rocka może to być pewnym rozczarowaniem. W moim subiektywnym odczuciu – ma swój urok. Nigdy nie przepadałem za podkreślonym jazgotem talerzy, w związku z czym sprawne ich spacyfikowanie zawsze zyskiwało moją przychylność. Być może dlatego od kilkunastu lat trzymam się swoich Contourów – one mi gwarantują relaks, luz i przyjemność. Testowany model tworzy podobną aurę, z tym że jeszcze bardziej sugestywną i namacalną. A że brakuje drapieżności? Trudno. W zamian dostaję czystość, pastelowość, soczystość i rozkołysaną sprężystość. Naprawdę, nie ma czego żałować.

4653042017 002Zwrotnica sekcji
nisko-średniotonowej.

 

 

 


Dynaudio Contour 20 to monitory z własnym znakiem wodnym. Pokazują muzykę na swój sposób i znów tworzą paradoks. Poświęcając cnotę neutralności, zbliżają się do esencji muzyki, zamiast się od niej oddalać. Jakby chciały udowodnić, że muzyka to kwestia interpretacji, a nie ekstremalnego obiektywizmu.
Po spisaniu powyższych obserwacji sięgnąłem, dla przypomnienia, po tekst mojej recenzji Contourów S 1.4 LE, których słuchałem około półtora roku wcześniej. No i znalazłem się w kłopocie. Ogólny obraz dźwiękowy wydaje się bowiem taki sam, pomimo innego wzmacniacza użytego w tamtym teście. Co więcej, nawet poszczególne aspekty brzmienia pokrywają się ze sobą niemal idealnie. Jakbym innymi słowami opisał ten sam dźwięk. Czy powinienem teraz zacząć się doszukiwać subtelnych różnic? Przy tak zbliżonym charakterze brzmienia wspomnienia sprzed kilkunastu miesięcy nie wystarczą. Należałoby obie pary porównać bezpośrednio. Ale w takim razie, czy przypadkiem nie będzie kuszący wniosek, że tak naprawdę w nowym produkcie, gdzie ewidentnie dokonano wielu zmian konstrukcyjnych, jakość dźwięku pozostała taka sama?

4653042017 002Przetworniki podłączane
na wsuwki. Obfite wytłumienie.

 

 


Wydaje się, że nie tędy droga. Wierność określonej filozofii brzmienia należy do zalet, a nie wad. A to, że brzmienie, choćby nieznacznie, się poprawiło, można przyjąć bez sprawdzania, pod warunkiem, że ufamy firmie. Osobiście ufam, bo dotąd Dynaudio mnie nie zawiodło. Ponadto, nawet po takim czasie potrafię wskazać jedną różnicę pomiędzy oboma modelami: w nowszym cały dół pasma jest zdecydowanie bardziej plastyczny i dociążony. Dzięki temu klasyka zyskała nowe oblicze, ciągle pozostając klasyką.

4653042017 002Wygodne, pojedyncze terminale
Mundorfa

 

 

 


Konkluzja
Najnowsze monitory z serii Contour nie sprawiają zawodu. Kompromis w dziedzinie dynamiki wynagradzają wspaniałą muzykalnością. Zawsze byłem wielkim fanem tej firmy i nigdy tego nie żałowałem. Gdybym żył w XIX wieku, to w obronie jej honoru mógłbym się nawet pojedynkować. A że jeszcze wtedy nie istniała? No nie wiem… Dla mnie Dynaudio są wieczne.

 

Dynaudio Contour 20 o

 

 

 

 

 



Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 04/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF