bool(false)

T+A V10

27.09.2012

min czytania

Udostępnij

Nazwę T+A można rozwinąć do formuły „Teoria i zastosowanie” – kwintesencji filozofii producenta. Po sukcesach na niemieckim rynku nadszedł czas na high-endowy „Drang nach Osten”.

Budowa

Zostań poetą i pisz wiersze… O metropolis na przykład. Pełnym cylindrycznych wież, rozświetlonym lampami; o odbiciach zwielokrotnionych w lustrzanych ulicach. Tak naprawdę to tylko obudowy transformatorów, kondensatorów i lamp – wkomponowane w dwupoziomowe płaszczyzny akrylu – tworzą futurystyczny efekt.

Do testu trafił egzemplarz w kolorystyce szaro-zielonej, z czerwonym wyświetlaczem i akrylem podobnym do przydymionego szkła. Dostępna jest też wersja biało-srebrna, z podświetleniem niebieskim i takimże zabarwieniem akrylu. Sztywną ramę wzmacniacza wykonano ze stali, a obudowę – z aluminium. W centrum przedniej ścianki znalazł się panel z wielofunkcyjnym wyświetlaczem. Przy pomocy diod i ikon wskazuje on stan urządzenia (tryb czuwania, załączone napięcie żarzenia i anodowe, aktywne wyjście głośnikowe lub słuchawkowe). Ponadto informuje o stopniu zużycia oraz nastawach prądu spoczynkowego lamp (biasu). Odczyt wyświetlanych informacji trudno nazwać intuicyjnym, ale dobrze napisana instrukcja obsługi pozwala w krótkim czasie poznać tajemniczy kod. Po lewej stronie wyświetlacza umieszczono wielozadaniowe pokrętło obsługi zasilania i wyboru źródła. Aby uruchomić V10, należy przejść z pozycji „Off” przez etapy stanu wstrzymania, załączenia napięcia żarzenia (Heat), do załączenia napięcia anodowego (HV). To samo pokrętło służy do wyboru źródła sygnału spośród czterech wejść liniowych i pętli magnetofonowej. Pokrętło można obracać dookoła, ale urządzenie zawsze przechodzi przez kolejne sygnalizowane ikonami etapy załączania. Proces uruchamiania trwa około półtorej minuty. Brzmi to dość skomplikowanie, ale sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Po prawej zamontowano pokrętło głośności. Oznaczenia jego pozycji są mało czytelne, szczególnie przy ciemnym kolorze obudowy. Pod wyświetlaczem umieszczono rząd przycisków obsługujących wybrane funkcje: odsłuchu pętli rejestratora, szybkiego wyciszania, aktywacji wyjścia słuchawkowego, sprawdzenia prądu podkładu. Przycisk „Info” wywołuje graficzną informację o stopniu zużycia lamp oraz regulator balansu. Po jego wciśnięciu wysuwa się pokrętło potencjometru, podobnie jak w sprzęcie samochodowym. Największe wrażenie robi górna, gęsto zabudowana część wzmacniacza, przykryta akrylową płytą o zaokrąglonych rogach. Wszystkie wystające elementy rozmieszczono tak, aby zajmowały jak najmniej miejsca. Na toroidalne transformatory zasilający i głośnikowe oraz kondensatory nałożono puszki z aluminium, lakierowane na kolor obudowy. Każdą z czterech lamp mocy (EL509S produkcji JJ) osłonięto cylindrami ze srebrno-szarej siatki, zapewniając im prawidłową wentylację. Lampy przedwzmacniacza i stopnia sterującego (pary 6N3P oraz ECC99 JJ) umieszczono pomiędzy dużymi bańkami mocy i również osłonięto z przodu siatką. Wierzch klatki stanowi druga, mocowana do pokryw transformatorów głośnikowych, akrylowa płyta, przez którą przebijają się osłony EL509S. Zaokrąglone szczyty dużych baniek odbijają się w gładkiej powierzchni akrylu, sprawiając wrażenie zawieszonych w powietrzu świetlistych kul. Intrygujący widok. Z tyłu rozlokowano wejścia liniowe i wyjście wysokopoziomowe na solidnych gniazdach RCA. Nie przewidziano wyjścia pre-out ani wejścia do końcówki mocy (main in). Dwie pary zacisków głośnikowych to oblewane plastikiem WBT, jednak ich pionowe i ciasne rozmieszczenie utrudnia instalację przewodów zakończonych widełkami. Wyboru impedancji dokonujemy przełącznikiem hebelkowym. Obok gniazd lewego kanału umieszczono wyjście słuchawkowe 6,3 mm oraz gniazdo R-Link do komunikacji pomiędzy firmowymi komponentami. Kompletu dopełnia wejście zasilania IEC, zintegrowane z włącznikiem głównym.

57-60 10 2009 02 57-60 10 2009 03

Wnętrze

V10 opiera się na czterech wystających poza obrys obudowy kolumnach, zakończonych elastycznie umocowanymi aluminiowymi stopkami antywibracyjnymi. Także one są powodem dumy konstruktorów. Wnętrze wzmacniacza nie kojarzy się z techniką lampową. Jest gęsto zabudowane. Tuż za gniazdami sygnałowymi umieszczono płytkę drukowaną z obsługą wejść i wyjść. Dalej sygnał biegnie taśmą komputerową do przedniej ścianki, gdzie znajduje się potencjometr głośności (czarny Alps). 2/3 powierzchni wypełnia płytka drukowana z rozbudowanymi obwodami elektroniki i zasilania. Zastosowano elementy dobrej jakości, bez audiofilskiej biżuterii – solidna inżynierska robota. Wewnątrz czeka jeszcze jedna niespodzianka w postaci umieszczonej poziomo pary lamp 12AX7 LPS Sovteka, pracujących w przedwzmacniaczu. Ich chłodzeniem zajmuje się wentylator. Lampy mocy EL509S pracują w konfiguracji push-pull, zmodyfikowanej przez T+A poprzez zastosowanie dodatkowych układów i nazwanej SPPP (Single Primary Push Pull). Dużą wagę przywiązuje się do doboru lamp. Do montażu kwalifikowane są egzemplarze o ściśle określonej tolerancji. Nad ich działaniem czuwają układy cyfrowe, monitorujące parametry i czas pracy, określając na tej podstawie stopień zużycia. Producent podkreśla, że optymalny czas działania kompletu wynosi 3000 – 5000 godzin. Po tym okresie charakterystyki mogą ulegać zmianie, wpływając na jakość brzmienia. Mogą, ale nie muszą i nie oznacza to, że lampy koniecznie trzeba wymienić. Forma i proporcje tej niewielkiej konstrukcji nadają jej poważny wygląd, szczególnie w prezentowanej kolorystyce. Wrażenie masywności potęguje masa 25 kg, wynikająca gównie z zastosowania potężnych transformatorów. Oglądana na zdjęciach wersja jasna sprawia wrażenie bardziej eterycznej. W komplecie otrzymujemy ergonomiczny pilot, obsługujący podstawowe funkcje wzmacniacza i inne elementy systemu (po zastosowaniu R-Linku), a także przewód zasilający. Wzmacniacz porządnie zabezpieczono na czas transportu, umieszczając w dopasowanych formach z twardej pianki oraz podwójnym kartonie. Lampy są montowane w fabryce. Instrukcja obsługi dokładnie informuje, w jaki sposób bezpiecznie wydobyć ciężkie urządzenie z opakowania.

57-60 10 2009 05 57-60 10 2009 06

Konfiguracja

V10 jest konstrukcją niezbalansowaną i w takich połączeniach zagrał. Oprócz odtwarzacza CD SoundArt Sarah, będącego źródłem symetrycznym, wystąpił… Grundig CD3000. Elektronika stała na stolikach StandArt. Trójdrożne kolumny ATC SCM-35 lepiej zabrzmiały przy ustawieniu impedancji wzmacniacza w pozycji 8 omów. Postawiony na półce T+A V10 odróżnia się od pozostałych komponentów, jakby pochodził z innej planety. Odważna estetyka pasuje do nowoczesnych wnętrz. Przykuwa uwagę i może stanowić powód dumy właściciela. Czy brzmienie również?

57-60 10 2009 04 57-60 10 2009 08

 

Brzmienie

Już pierwsze odsłuchy zapowiadają niespodzianki. To wzmacniacz o wielu obliczach, niełatwych do jednoznacznego określenia. Lampa, a chwilami gra jak mocny tranzystor. Nawet bardziej niż niejeden tranzystor… Szczególne wrażenie robi bas. Jest mocny i soczysty, a przy tym zróżnicowany. Pięknie słychać pasaże kontrabasu na tle bębnów (Empire Brass Quintet „Hopper Dance”). Przyznaję, że usłyszałem je po raz pierwszy. W nagraniach na żywo tria Keitha Jarretta „Up For It” kontrabas nie zginął w tle. Pozostawał namacalny, a w partiach solowych śmiało wychodził przed inne instrumenty. Świetnie odtwarzał rytm i kipiał dynamiką. Odczuwalny zapas mocy zachęcał do podkręcania głośności. Drugi skraj pasma kusił delikatnością i zwiewnością, zaczerpniętą z bardziej lampowej estetyki. Chwilami skromny, nawet nieśmiały, kiedy indziej mienił się odcieniami. Zdolność różnicowania i separowania dźwięków powodowała, że nawet niewielkie składy potrafiły wypełnić przestrzeń bogactwem muzyki. W słabszych realizacjach pojawiała się monotonia. Uderzenia talerzy stawały się mało dźwięczne. Ubywało przestrzeni. Scena ulegała spłaszczeniu. Natomiast w dobrych wzmacniacz prezentował prawdziwą klasę, prześwietlał nagrania i pokazywał zamysły autora z iście studyjną precyzją. Potrafił przekazać złożoność ascetycznych z pozoru aranżacji. Poszczególne warstwy i zamysły montażu na płycie Talk Talk „The Spirit of Eden” były wyraźnie słyszalne, bez uśredniania czy zamazywania szczegółów. Neurotyczny wokal Yorke’a pięknie się odcinał na tle faktur akompaniamentu. W tym aspekcie przywodził skojarzenia z brzmieniem triody SE. Głosy kobiece, po których można oczekiwać większej aksamitności i ciepła, w wykonaniu T+A miały lekko odchudzony charakter. Patrząc na skupisko lamp, oczekiwałem bardziej stereotypowego przekazu. Taki świetnie by pasował do charakteru basu i łagodności wysokich tonów. Tymczasem średnica w wykonaniu V10 miała bardzo bezpośredni charakter. W zestawieniu z kolumnami ATC o, bądź co bądź, studyjnym rodowodzie, pozostawała daleka od podgrzania. Prezentowała odczuwalne cechy utwardzenia, a chwilami nawet osuszenia (R. Jusis „Iluzjon”, D. Rice „0”). Te niewielkie odstępstwa od naturalności powodowały, że dźwięk stawał się niejednorodny. Dobre skraje pasma przecinała niedorównującą im we wszystkich aspektach średnica. A może ten brak czarów wynikał ze zdolności do beznamiętnego przekazu sygnału ze źródła? Trudno mieć pewność. V10 dobrze różnicuje źródła i ma w tym sprecyzowane preferencje. Wyraźnie słychać różnice pomiędzy wykorzystywanymi w teście odtwarzaczami. Wyposażona w wyjścia lampowe Sarah brzmiała bardziej detalicznie i prezentowała lepszą makroi mikrodynamikę. Jednak niepozorny Grundig CD3000 z TDA1543 na pokładzie (co mnie podkusiło?), grający dźwiękiem bardziej skupionym i zogniskowanym na średnicy, nadawał brzmieniu namacalność. Po tym doświadczeniu sugeruję łączenie integry T+A ze źródłami o spójnym, jednorodnym brzmieniu. Chętnie posłuchałbym jej z Lektorem V Ancient Audio. Odpowiednie zestrojenie systemu w przypadku V10 odgrywa decydującą rolę. Wzmacniacz wysteruje większość kolumn, ale okazuje się wymagający w stosunku do źródła . Nie patrzy przy tym na nominalną klasę towarzyszących komponentów, a raczej na ich podejście do muzyki. Taka to charakterna elektrownia.

Konkluzja

High-endowe aspiracje T+A wyrażone w konstrukcjach serii V oszałamiają projektem plastycznym i budzą szacunek technicznym zaawansowaniem. Flagowy V10 wpasowuje się w niszę nowoczesnych konstrukcji lampowych. Nie powali na kolana miłośników kanonu, ale wydaje się, że zrobi sporo zamieszania pośród audiofilów poszukujących nowych trendów. A wtedy napór na wschód może być trudny do odparcia.

57-60 10 2009 T

Paweł Gołębiewski
Hi-Fi i Muzyka 10/2009

T+A V10

Przeczytaj także

Audio-Technica ATH-ADX3000

14.11.2025

Testy

Słuchawki

Audio-Technica ATH-ADX3000

e700

11.11.2025

Testy

Wzmacniacze

Accuphase E-700

Audio Note P2 PP

08.11.2025

Testy

Końcówki mocy

Audio Note P2 PP

Vincent SP-332

05.11.2025

Testy

Wzmacniacze

Vincent SP-332

02.11.2025

Testy

Przedwzmacniacze słuchawkowe

Lake People G108

Rotel A12 MKII

31.10.2025

Testy

Wzmacniacze

Rotel A12 MKII

Creek 4040 CD

29.10.2025

Testy

Odtwarzacze CD

Creek 4040 CD

Emotiva Airmotiv XB1

27.10.2025

Testy

Kolumny

Emotiva Airmotiv Xb1