
11.12.2024
min czytania
Udostępnij
PS Audio rozpoczęło działalność w 1973 roku. Nazwę zawdzięcza inicjałom założycieli: Paula McGowana i Stana Warrena. Pierwszym produktem był przedwzmacniacz korekcyjny z 1975 roku. Cieszył się na tyle dużym wzięciem, że pozwolił dwóm entuzjastom z optymizmem spojrzeć w przyszłość.
Po wzlotach i perturbacjach Stan Warren opuścił pokład w latach 80. XX wieku i założył manufakturę Superphon, znaną z niedrogiego i udanego wzmacniacza SA-120 (499 USD). Na jego miejsce wskoczył dr Bob Odell. W latach 90. XX wieku PS Audio prowadziło prace nad odtwarzaczami CD, co dało efekt w postaci przetwornika c/a Digital Link.
McGowan również wziął rozwód z PS Audio i w latach 1990-1997 związał się z Arniem Nudellem, założycielem Infinity. Razem powołali do życia Genesis Loudspeakers i opracowali przetwornik wysokotonowy z membraną lżejszą od powietrza i o grubości jednej dziesiątej ludzkiego włosa. W tym czasie PS Audio trafiło pod skrzydła Steve’a Jeffery’ego i Randy’ego Pattona i wraz ze słynną Ultra Analog prowadziło prace nad źródłem cyfrowym. Ukoronowaniem tamtych wysiłków był Ultralink DAC, entuzjastycznie opisany przez „Stereophile’a”.
W 1997 roku McGowan powrócił do PS Audio i rozwinął nową kategorię urządzeń: regeneratory prądu. Ich pierwszym reprezentantem był Power Plant P300, który narobił sporo zamieszania. Za nim poszły przewody PerfectWave oraz wzmacniacze dzielone. Jakby tego było mało, firma dodała do oferty… internetowy magazyn „Copper” – wydawnictwo subskrybowane poprzez stronę internetową i rozsyłane na skrzynki e-mail. Paul McGowan najwyraźniej czuje wewnętrzny imperatyw dzielenia się wiedzą. Prowadzi kanał na YouTubie, niemal codziennie dodając treściwe filmy. W 2022 roku postanowił podsumować działalność w ciele i dziele: wzmacniaczem, jakiego w PS Audio jeszcze nie było.
W tym samym czasie zadebiutowała kolejna kategoria w ofercie amerykańskiej wytwórni – kolumny z serii Aspen. Niewykluczone, że właśnie z myślą o nich zdecydowano się opracować wzmacniacz jeszcze lepsze niż dotąd. BHK Mono 600 to konstrukcja spektakularna, a przy tym bardzo droga. Są jednak powody, by rozważyć jej zakup. Nawet kosztem nowej Tesli.
W wyglądzie obudów wdzięk czołgu połączono z klasyczną oszczędnością. Nawet główny włącznik zasilania przeniesiono do tyłu, żeby nie zaburzać jednolitej płaszczyzny panelu frontowego. Zostały za to ogromniaste rączki do przenoszenia, co przy masie urządzenia (blisko 40 kg) wydaje się nie tyle sensowne, co konieczne. Wygodne klamki przewidziano także z tyłu, dzięki czemu we dwa silne chłopy przenosi się wzmacniacze bez trudu.
Front i część boków to grube pyty aluminium, lakierowane na czarny mat. Górna kontrastuje wysokim połyskiem, jakby miała pasować do obudów kolumn Aspen. Dla przewodów głośnikowych przewidziano solidne złocone zaciski. Dla sygnału z preampu – po wejściu XLR i RCA. Oprócz nich jest jeszcze trzypinowe gniazdo zasilania oraz metalowy zacisk uziemienia.
Układ elektroniczny zaprojektował Bascom H. King, w latach 60. i 70. XX wieku zatrudniony przez Marantza, autor najlepszych modeli z tamtych lat. Później pracował także dla Infinity Systems i Great American Sound. Ponoć wśród konstruktorów wyróżniała go dusza artysty. PS Audio BHK Mono 600 miały być podsumowaniem jego kariery. Tak też się stało, ponieważ niedługo po ukończeniu projektu przeniósł się do lepszego świata. Życie postawiło kropkę w opowieści o superwzmacniaczu.
Pierwsze, na co pada wzrok, gdy zdejmiemy pokrywę, to 28 kondensatorów elektrolitycznych z niską impedancją szeregową, o pojemności 12000 µF/60 V każdy. Z transformatora toroidalnego o mocy 1,6 kVA wyprowadzono osobne odczepy dla poszczególnych sekcji. Jakie prądy wchodzą w rachubę, widać po trzech grubych przewodach, prowadzących do dużej płytki drukowanej.
BHK Mono 600 to konstrukcja hybrydowa, której stopień wejściowy zrealizowano na triodach Genalex Gold Lion E88CC/6922, a prostownik na 6CA4/EZ81. Lampki umieszczono tuż przy wejściach, w osobnej metalowej klatce. Stopień prądowy rozmieszczono po bokach. Wydajne radiatory chłodzą osiem par MOSFET-ÓW w każdym monobloku.
Tor sygnałowy jest zbalansowany, a para z potężnego zasilacza nie idzie w gwizdek. Każdy BHK Mono 600 jest w stanie oddać 600 W/8 Ω i 1000 W/4 Ω, by w szczycie sięgnąć 1,5 kW.
PS Audio chwali się, że stosuje wewnętrzne okablowanie o niskiej impedancji. Gołym okiem zobaczymy też szyny ze złoconej miedzi.
Widok jest imponujący, jakość wykonania wzorcowa, a komponenty z wysokiej półki. Wszystko to podkreśla prestiż flagowca. Ale – tak między nami – to w kontekście ceny Amerykanie łaski nie robią. Sześciocyfrowa kwota winduje oczekiwania w każdym aspekcie.
W teście monobloki sprawdziłem z przedwzmacniaczem PS Audio Reference, ale przez większość czasu współpracowały z sekcją preampu w redakcyjnym McIntoshu MA12000. Chodziło o to, żeby poznać ich zachowanie w znanym, powtarzalnym otoczeniu. Z tego względu reszta toru również się nie zmieniła. Korzystałem z odtwarzacza C.E.C. CD 5 i okablowania Hijiri (HCI/HCS/Nagomi), choć wzmacniacze zasilałem już nie z filtra Ansae Power Tower, ale bezpośrednio z gniazdek w ścianie. BHK Mono 600 grały z kilkoma parami głośników. Były to: EgglestonWorks Emma EVOlution, McIntosh ML1 MK II, Kerr K200 i Gradient 1.4, choć – jak zwykle – najwięcej powiedziały mi Audio Physiki Tempo 6. Elektronika rozgościła się na stoliku Base 6, a kolumny – na kamiennych płytach o grubości 3 cm.
O brzmieniu wszystko powie sesja z Dream Theater. Zaprezentuje i możliwości, i charakter flagowych PS Audio. Moc odczujemy w pierwszej sekundzie tak samo, jak we wszystkich kolejnych godzinach. Siła i rozmach towarzyszą odsłuchowi bez przerwy. Okrągły kilowat zaostrza apetyt na wrażenia, a monobloki po prostu go zaspokajają. Zdolność do głośnego grania? Co to za pytanie. Siła uderzenia? Kolejne z gatunku niepotrzebnych. Ściana dźwięku? Monumentalna, tym bardziej że BHK Mono 600 grają szeroko i emitują naprawdę duży dźwięk. Taki, który potrafią wytworzyć jedynie potężne końcówki mocy w sześciocyfrowych cenach. To liga, do której nie da się wejść przypadkowo. Kiedy pierwszy raz usiądziemy w sportowym bolidzie i mocniej wciśniemy gaz, będzie inaczej niż w podrasowanym kompakcie. PS Audio przekracza tę granicę i dokłada rozmach obszernej sceny, wypełnionej ciśnieniem akustycznym.
Moc z zasilacza i tranzystorów stopnia prądowego przekłada się na bas. Ten bowiem jest najbardziej łasy na waty. W monoblokach z Boulder jego głębia okazuje się doprawdy przepastna. W muzyce organowej fala dźwięku wyraźnie naciska na żołądek, a filiżanki w kredensie zaczynają dogrywać swoje ścieżki do wykonań Bacha i Saint-Saënsa. W partii gitary basowej wibracje powietrza odczuwamy ciałem, podobnie duże bębny i stopę. To znowu granie z fantazją i siłą, choć najważniejsza pozostaje nie ilość, lecz jakość. Basowi nie brak ani kontroli, ani energii ataku, niezbędnej do wciągającego odwzorowania rytmu. Dodano jednak odrobinę miłej miękkości. Najważniejszą jego cechą pozostaje natomiast zdolność utrzymania natężenia długo trwających dźwięków, bez popuszczania lejców i zmęczenia mięśni. Dół pozostaje cały czas obecny. Nie pozwala się pominąć ani odsunąć na dalszy plan, a mimo to nie dominuje, równoważony przejrzystą i dźwięczną górą. Jej również jest dużo, ale aksamitne wykończenie zapobiega pojawianiu się nieprzyjemnej metaliczności i piasku.
Lampy niby robią swoje, ale ani na moment nie wątpimy, że gra mocny tranzystor. Muzyka pulsuje i oddycha. Wydaje mi się, że podziękują za to każde kolumny. A im trudniejsze do wysterowania, tym różnica okaże się czytelniejsza. Wracając jednak do charakteru monobloków, natrafimy na paradoks. Wszystko to, o czym przeczytaliście wcześniej, łączy się ze spokojem i łagodnością, jakby wzmacniacze umuzykalniały nagrania. Nie odsuwa to na dystans mocnego grania ani nie pozbawia pazura popowych aranżacji, a jednak amerykańskie piece zawsze pozwalają nam odpocząć. Ten kawałek opisu powinniście zapamiętać, nawet jeżeli zapomnicie inne, bo BHK Mono 600 nigdy, ale to przenigdy nie popadną w agresję ani ostrość. Ich wygładzenie nie wszystkim musi się podobać, ale pozwala płynnie prowadzić narrację i budować balladowe nastroje.
Monobloki potrafią wykrzesać z muzyki piękno, któremu nie przeszkadza brutalna siła. Nie czarują podkręceniem kolorów, przekazując barwy w lekko tylko obrobionej formie. Podobnie nie rozdmuchują sceny wszerz i w głąb, a jednak pozostaje ona obszerna i wypełniona pogłosem. Pod względem głębi znajdą się w tej cenie propozycje zapewniające dalszą perspektywę i lepiej zaznaczające atmosferę realizacji, jak na przykład MBL. PS Audio szeroką falą wypchniętą do przodu tworzy jednak obraz atrakcyjny i podkreślający gabaryty dźwięku, a stereofonia wygląda, jakby została skrojona dla realizacji tego efektu. Generalnie, jeżeli konstruktor zaplanował coś po swojemu, zrobił to z wyczuciem. Dzięki temu drapieżne albumy zostają ciekawie ucywilizowane aksamitnym, miękkim wykończeniem konturów. Talerze zachowują przejrzystość i blask, ale są odsączone z agresji. Jeżeli mielibyście ochotę sytuację zaostrzyć, doskonale sprawdzą się kolumny EgglestonWorks. Połączenie ich drapieżnej, ale kryształowej góry z gładkością PS Audio powinno stworzyć synergię.
Ten rodzaj prezentacji świetnie się sprawdza w muzyce klasycznej, zwłaszcza symfonicznej. Połączenie przejrzystości z utemperowaniem przykrych dla ucha odgłosów daje orkiestrze maślaną płynność i romantyczną delikatność. Jasna, wolna od zgrzytów blacha i monumentalna projekcja tutti to piękno oparte na łagodności. Barwne, pełne emocji, budujące przekaz bez sztucznych schodków. Może to i nie do końca prawda, ale jestem pewien, że o taki efekt Mr. Kingowi chodziło.
PS Audio ma swoją wizję muzyki, nieodległą od wzorca. W kierunku własnego świata robi jedynie mały, choć zauważalny krok. Przemyślany, uzasadniony tym, że wielu odbiorcom właśnie ta odrobina przyprawy skojarzy się z luksusem. Ale nie krzyczącym, lecz dyskretnym, jak dobry gust wyrobiony przez pokolenia.
Maciej Stryjecki
Hi-Fi i Muzyka 07-08/2024
PS Audio BHK Mono 600
Moc:
600 W/8 Ω, 1000 W/4 Ω
Pasmo przenoszenia:
10 Hz – 100 kHz (+0,1/- 3 dB)
Sygnał/szum:
100 dB
Zniekształcenia THD:
0,01 %
Wejście:
XLR, RCA
Wyjścia:
1 x głośn.
Pobór mocy (gotowość/praca/max):
75/950/1500 W
Wymiary (w/s/g):
28,5/43,5/35,5 cm
Masa:
49 kg/szt.
Przeczytaj także