
19.01.2014
min czytania
Udostępnij
Jak na 221 zł, już samo opakowanie wywołuje pozytywne reakcje. Za takie pieniądze można się spodziewać co najwyżej plastikowgo wtrysku, który po rozcięciu nożyczkami nie nadaje się do niczego. Tutaj dostajemy pudełko ze styropianową wytłoczką, którego spokojnie można używać nawet do przechowywania słuchawek.
Same nauszniki są oczywiście plastikowe, ale zadbano o pokrycie poduszek i pałąka sztuczną skórą. Od razu wiadomo, że to słuchawki zamknięte. Bardzo dobrze radzą sobie z tłumieniem zewnętrznego hałasu. Co jednak wydaje się najważniejsze – dobrze leżą na głowie i swobodnie obejmują uszy. Można w nich siedzieć nawet kilka godzin bez poczucia większego dyskomfortu. Dwumetrowy przewód zakończono małym jackiem z przejściówką na duży wtyk. Wysoką jakość brzmienia mają zapewniać 40-mm przetworniki z neodymowymi magnesami.
SRH240A stawiają na szybkość i rozdzielczość. Ich dźwięk jest zwinny i lekki, co wiąże się z przesunięciem równowagi tonalnej w stronę wysokich tonów. Efekt jest jednak dość delikatny i na szczęście nie oznacza, że bas znika gdzieś w oddali. Niskie tony przypominają te z AKG K 514 mkII – potrafią zejść dość głęboko, ale nie przechwalają się tym bez potrzeby. Priorytetem jest kontrola i kultura grania. Najważniejsze są jednak średnie i wysokie tony.
Tu dzieje się najwięcej. Na szczęście obywa się bez agresji, zapiaszczenia i innych nieprzyjemnych zjawisk. Czy jasny dźwięk może być przyjemny? Najwyraźniej tak, i to za takie pieniądze!
Słuchawki – Katalog testów 2013
Shure SRH240A
Przeczytaj także