17.01.2014
min czytania
Udostępnij
Wyglądają elegancko, a dzięki jednoczęściowemu pałąkowi z tworzywa powinny być wytrzymałe. Ponieważ nie rozciągamy pałąka, lecz jeździmy muszlami po szynach zamontowanych po jego wewnętrznej stronie, raczej nic nie będzie tu trzeszczało i skrzypiało. Konstrukcja jest przemyślana i wykonana tak, aby osiągnąć jak największy komfort za jak najmniejsze pieniądze.
I to się udało. Duże muszle bez problemu obejmują małżowiny, a tłumienie zewnętrznego hałasu jest nawet lepsze, niż w niektórych modelach z dopiskiem „pro” czy „DJ” itd. Sennheiser mógłby jedynie pomyśleć o krótszym przewodzie, ewentualnie wyposażonym w przedłużacz. HD 203 mogą wyglądać jak typowe słuchawki do użytku domowego, ale wiele osób używa ich ze sprzętem przenośnym, a w tej sytuacji zbyt długi kabel niepotrzebnie komplikuje sprawę. Z napisów na pudełku dowiemy się, że słuchawki wyposażono w neodymowe magnesy.
Gdybym napisał, że HD 203 grają źle, dostałbym więcej maili z pogróżkami, niż wtedy, gdy stwierdziłem, że podłączenie przetwornika za 3300 zł poprawiło brzmienie odtwarzacza CD za niemal 20 tysięcy. Ale tym razem mam szczęście – tanie Sennheisery grają naprawdę nieźle. Delikatnie podbito skraje pasma, ale odbywa się to w granicach dobrego smaku. Dźwięk jest czysty i ma solidne oparcie w dole skali.
Można mu wytknąć suchość na przełomie średnich i wysokich tonów, ale to jedyny poważniejszy mankament. Niejedne słuchawki za 300 zł chciałyby mieć tylko takie problemy.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Sennheiser HD 203
Przeczytaj także