13.01.2014
min czytania
Udostępnij
Tutaj główną atrakcję stanowi suwak, którego zadaniem jest zapobieganie plątaniu przewodów. Ten pomysł nie zawsze zdaje egzamin. Zostawiając zestaw w kieszeni, bez szczególnej dbałości o porządek, możemy się spodziewać, że wyjmiemy supeł. Jeśli producent chce wyeliminować problem plątania, powinien zainwestować w inny materiał, z którego wykonano przewód. Kawałek plastiku nie załatwia sprawy. W tańszych produktach Philips stosuje złącza pokryte chromem. Spotkaliśmy się już z tym rozwiązaniem w SHE3500RD. Dokładając kilkanaście złotych, możemy kupić SHE8000 wyposażone w pozłacany wtyk.
Po przesłuchaniu kilku utworów dochodzimy do wniosku, że brzmienie SHE7000 ma pewną ciekawą cechę. Zakresy zostały zmieszane w dobrych proporcjach, jednak każdy z nich stara się zabłysnąć, kiedy muzyka stwarza ku temu okazję. Gdy nagranie zawiera więcej basu, słuchawki dokładają jeszcze coś od siebie. To samo się dzieje z wysokimi tonami. Składy, w których dominuje wokal, brzmią czysto, konkretnie i bez zamazania. Taka klarowność jest oczywiście dużym plusem. Wysokie tony mogłyby być mniej zadziorne. Dają wrażenie dużej rozdzielczości, jednak odbywa się to kosztem elegancji. Krótko mówiąc, czasami obserwujemy w górze pasma efekt piszczenia i zapiaszczenia. W nagraniach audiofilskich nie daje się on we znaki, ale już w elektronicznych czy rockowych dźwięk nie będzie tak przyjemny.
Z całą pewnością znajdą się jednak osoby, dla których ten mankament nie będzie istotny.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Philips SHE7000
Przeczytaj także