11.01.2014
min czytania
Udostępnij
Opakowanie jest minimalistyczne i – niestety – jednorazowe. Same słuchawki pozbawiono elementów ozdobnych. Jedyne, co zwraca uwagę, to nakładka douszna w „neonowym” kolorze.
Pod względem budowy nie ma tu nic specjalnego. Producent informuje o gumowanym reduktorze naprężeń na przewodzie, dzięki któremu kabel jest trwały i odporny na szarpnięcia. Ciekawostkę stanowi chromowany wtyk 3,5 mm. Najczęściej w słuchawkach używa się pozłacanych, ale może nie ma o co kruszyć kopii. Część audiofilów uważa przecież, że pokryte złotem styki przesadnie rozjaśniają dźwięk. Jeśli ktoś rezygnuje z używania słuchawek dousznych, ponieważ są one zbyt duże i wypadają z ucha, powinien się zapoznać z tym modelem. Tutaj nie napotka podobnych problemów.
Za 29 złotych można kupić m.in. płytę CD z wyprzedaży, dwa zestawy plastikowego jedzenia z fast foodu albo pięć litrów benzyny PB 95. Okazuje się, że da się również kupić dobre słuchawki. Pisząc „dobre”, nie mam na myśli, że po wyjęciu z opakowania jesteśmy szczęśliwi, że w ogóle coś słychać. Z Philipsów słychać naprawdę przyzwoicie.
Najpierw obserwujemy głęboki, mocny bas, a następnie wyeksponowaną górę. Średnica pasma wydaje się tutaj mniej istotna. Energia, przestrzenność i dynamika stoją na zadowalającym poziomie. Wszystko to zostało okupione nieco jazgotliwą górą, ale słuchawkom za 29 zł powinniśmy to wybaczyć. Jeżeli przymierzacie się do zakupu przenośnego odtwarzacza za 200-300 zł i planujecie używać go ze standardowymi słuchawkami, możecie je od razu wymienić na SHE3500RD.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Philips SHE3500RD
Przeczytaj także