
17.01.2014
min czytania
Udostępnij
Słuchawki wyglądają jak obiekt marzeń japońskich nastolatków albo gadżet z galerii nowoczesnej sztuki użytkowej. Są jednolicie białe, a jedynym ożywiającym akcentem są niebieskie wstawki wyłaniające się spod zewnętrznych dekli nauszników. Nawet element łączący muszle z pałąkiem przyciąga wzrok, bo jest… przezroczysty, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że nauszniki lewitują lub trzymają się uszu jak przyssawki.
Wygoda użytkowania jest jednak taka sobie, a to za sprawą sporego nacisku i wykończenia poduszek, które nie przepuszcza powietrza. Producent chwali się zastosowaniem w RP-HXD5 40-mm przetworników i przewodami doprowadzonymi do obu nauszników. Nie wiem czemu, bo jednostronny kabel jest chyba wygodniejszy, ale wtedy trzeba by było przeprowadzić go przez przezroczyste elementy pałąka, a to zepsułoby koncepcję projektantów.
Brzmienie w pierwszej chwili wydaje się prawidłowe. Są bas, środeki góra, dobrane w odpowiednich proporcjach. Niestety, równowaga tonalna nie gwarantuje sukcesu, a tutaj efekt psuje ogólna szarość brzmienia i wrażenie, że wszystkie dźwięki dochodzą do nas nie z samych słuchawek, ale z zewnątrz.
Może zastosowano jakieś dziwne rozwiązanie mające poprawić wrażenia przestrzenne? Nie wiem, ale mnie raczej zniechęciło. RP-HXD-5 to nietypowe słuchawki. Wyglądają oryginalnie, ale brzmią dziwnie. Przydałoby się bardziej konserwatywne podejście do muzyki.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Panasonic RP-HXD-5
Przeczytaj także