bool(true)

JBL Live 770NC

07.12.2024

min czytania

Udostępnij

JBL Live 770NC

Pod koniec 2023 roku JBL zaprezentował nowe słuchawki Bluetooth – Live 770NC. Dołączyły do blisko 50 innych modeli nausznych i dousznych w katalogu amerykańskiego giganta.

„No tak, kolejne niedrogie słuchawki JBL-a” – pomyśli większość czytelników i będą mieli rację. Ale choć świat faktycznie nie wstrzymał oddechu w dniu premiery Live 770NC, oferują one udogodnienia nie zawsze dostępne nawet u droższej konkurencji.

Metalizowane wstawki dodają słuchawkom szczypty elegancji.

Pod względem wizualnym Live 770NC wpisują się w styl charakterystyczny dla wcześniejszych słuchawek amerykańskiej marki. Obudowy wykonano z porządnego plastiku, a wokółuszne pady wypełniono gąbką z efektem pamięci i wykończono miękką ekoskórą. Pałąk spinający muszle także jest plastikowy. Wewnątrz wzmocniono go jednak paskiem stalowej blachy z zapadkowym systemem regulacji. Od strony głowy został podklejony gąbką, a całość obszyto tkaniną o grubym splocie.
Użycie sporej ilości tworzyw sztucznych przełożyło się na niewielką masę, która wynosi zaledwie 256 gramów. Osoby powątpiewające w trwałość plastików stosowanych przez JBL-a mogą się pozbyć obaw. Live 770NC sprawiają wrażenie niezniszczalnych i nie ma w tym cienia przesady. Bardzo podobnie zbudowane są moje starsze nauszniki tej firmy, wyposażone w ANC i używane głównie jako akcesorium chroniące słuch w czasie głośnych prac ogrodowych. Choć przez pięć lat zniosły więcej niż inne przez cały okres eksploatacji, to do tej pory działają bez zarzutu. Ba, ekoskóra na padach nawet się nie złuszczyła, że o stabilności metalowych zawiasów nie wspomnę.

Oznaczenia kanałów wewnątrz muszli.

Na pierwszą niespodziankę natrafimy już w trakcie uruchamiania Live 770NC. Otóż na ozdobnym dekielku prawej muszli, obok fizycznych przycisków, umieszczono panel dotykowy sterujący pracą odtwarzacza muzyki. Genialne rozwiązanie! Znacznie wygodniej przecież puknąć w prawy dekielek, by wstrzymać odtwarzanie, niż szukać palcami odpowiedniego wgłębienia pomiędzy regulatorami głośności. Muzyka zatrzymuje się automatycznie również po zdjęciu słuchawek z głowy, co okazuje się bardzo komfortowe. Guziczek włączający system aktywnej redukcji hałasów oddalono od pozostałych, co wyklucza pomyłkę.
Na prawej muszli zamontowano też gniazdko sygnałowe. Na pochwałę zasługuje porządny kabelek 2 x 3,5 mm w tekstylnym oplocie, bijący na głowę wiele podobnych akcesoriów pochodzących z renomowanych audiofilskich wytwórni. Złącze zasilania USB-C przeniesiono na lewą muszlę.
Wewnątrz obudów, obok przetworników o średnicy 40 mm, zamontowano moduł Bluetooth 5.3 (obsługiwane kodeki nieznane) oraz wydajne akumulatory o pojemności 850 mAh. Live 770NC z włączonym ANC mogą pracować około 50 godzin, a bez niego – nawet 65. Ładny wynik, bez dwóch zdań, w dodatku nie tylko na papierze.

Słuchawki można zwinąć w kłębek.

Wyposażenie i obsługa

System redukcji hałasów z różnymi trybami przezroczystości to dziś już standard, nie ma więc sensu się nad nim rozwodzić. Natomiast opcje dodatkowe, aktywowane w firmowej aplikacji, lokują Live 770NC wśród najlepiej wyposażonych słuchawek na rynku. Za jej pomocą można ustawić dosłownie wszystko oprócz konfiguracji panelu dotykowego. W apce znajdziemy między innymi regulację balansu, włączanie automatycznej pauzy po zdjęciu nauszników oraz funkcję Personi-Fi 2.0, będącą dumą i chlubą Amerykanów. Mówiąc w skrócie, Personi-Fi dopasowuje charakterystykę brzmienia do wieku, płci oraz upodobań użytkownika. Szczerze polecam z niej skorzystać, bo bez Personi-Fi brzmienie okazuje się szare i nijakie. Po aktywacji nabiera barw i soczystości, a różnice słychać natychmiast. Dodatkowo można korzystać z korektora z kilkoma fabrycznymi zestawami parametrów oraz możliwością zapisania własnych. Gdyby więc ktoś chciał skorygować ustawienia Personi-Fi, to wyjątkowo nie mam nic przeciwko temu. Ale o tym poniżej.

 Grube poduszki już w trybie pasywnym dobrze izolują od otoczenia.

Wrażenia odsłuchowe

Przed laty dr Sean Olive opracował dla koncernu Harmana, właściciela marki JBL, krzywą będącą matematycznym odwzorowaniem przyjemności płynącej ze słuchania muzyki. Dr Olive sam jej nie wymyślił, krzywa Harmana jest bowiem owocem setek, jeśli nie tysięcy, testów i pomiarów przeprowadzonych z udziałem laików, wykształconych muzycznie melomanów, audiofilów oraz ludzi, którzy sami przyznają, że słoń im na ucho nadepnął. Rezultaty tych badań zapisano w formie charakterystyki częstotliwościowej, odzwierciedlającej brzmienie sprzętu hi-fi, które podoba się największej liczbie ludzi.
Czas pokazał, że tym razem większość miała rację, a strojenie kolumn lub słuchawek zgodnie z krzywą Harmana daje niemal gwarancję sukcesu. Konstruktorzy Live 770NC postanowili ją jednak zignorować. Rezultaty okazały się cokolwiek kontrowersyjne, że użyję eufemizmu.
Słuchawki wyjęte z pudełka, jeszcze przed konfiguracją indywidualnego brzmienia przez Personi-Fi, zabijają basem. Praktycznie nie słychać w nich muzyki, gdyż na wszystkie podzakresy rozlewa się ciężkie, betonowe basiszcze. Szybko odpuściłem dalsze harce, naładowałem akumulatory do pełna i włączyłem spokojne plumkanie, przeplatane specjalnym plikiem do wygrzewania nauszników. Trybu ANC nie włączałem, więc docieranie Live 770NC trwało bite dwie i pół doby. Tym samym potwierdzam, że wspomniane 65 godzin pracy to nie czcze przechwałki. Po ponownym naładowaniu akumulatorów miałem już do czynienia z innymi słuchawkami, choć sporo wcześniejszych cech pozostało w brzmieniu obecnych.
I tu wracam do funkcji Personi-Fi. Po skonfigurowaniu Live 770NC zgodnie z moimi preferencjami bas poskromił swoje hulaszcze zapędy, a do głosu doszły średnica i góra. Wciąż jednak padał na nie złowieszczy cień niskich tonów. Dlatego zmieniłem fabryczne brzmienie za pomocą korektora w aplikacji, uzyskując lekko spłaszczone V. Dopiero teraz mogłem rozpocząć formalny test.

Live 770NC

Jak nietrudno wywnioskować z powyższego wstępu, brzmienie Live 770NC zostało dostrojone z myślą o nastoletnich odbiorcach. Daleko mu do audiofilskich fanaberii, a priorytetem jest dostarczanie czystej rozrywki. Służyć temu, oprócz przerysowanego dołu, ma niebywała dynamika, drwiąca z większości europejskich producentów, nadgorliwie dbających o dobrostan słuchu swoich klientów. Osiągnięcie koncertowego poziomu głośności nie stanowi dla JBL-i żadnego wyzwania. Testując je, dochodziłem maksymalnie do 3/4 skali i tylko raz, na krótko, odważyłem się podkręcić potencjometr na maksa. Trwało to 10 sekund i jeśli nie chcecie ogłuchnąć na następne 24 godziny, nie róbcie tego zbyt często. Należy przy tym podkreślić płynną regulację siły głosu, co bywa pietą achillesową wielu, niejednokrotnie wyraźnie droższych konstrukcji.

Rozrywkowy charakter idealnie pasuje do wszelkich odmian rocka i muzyki elektronicznej oraz do starannie zrealizowanego popu. Najostrzejsze metalowe łojenie amerykańskie słuchawki znoszą ze stoickim spokojem, choć nie stronią też od rocka progresywnego, elektrycznego bluesa, a nawet wielkiej symfoniki. Live 770NC nie grają jednak wszystkiego na jedno kopyto, lecz zaskakująco wyraźnie różnicują jakość realizacji, eliminując te najbardziej skopane. A miały sporo okazji, by się wykazać, gdy buszowałem po serwisach streamingowych. Przegląd propozycji intensywnie lansowanych gwiazd jednego sezonu wywołał mieszane uczucia. Obok całkiem ciekawych aranżacji napotykałem prawdziwe koszmarki, wyprodukowane na laptopie w zaciszu „domowego studia nagrań”. W takim materiale, z przeciętnym wokalem lub monotonną melorecytacją w roli głównej, gargantuiczny bas stanowił jedyny element wprowadzający do twórczości pierwiastek życia.

Live 770NC są dostępne w kilku kolorach. Również w takim.

Konkluzja

Wadą przedmiotów użytkowych jest ich bezpłciowość. Na ulicach mijają nas stada nijakich SUV-ów, różniących się od siebie jedynie emblematem na masce. Codziennie posługujemy się identycznie wyglądającymi smartfonami i nosimy ubrania utrzymane w stonowanych, bezpiecznych kolorach. Natomiast JBL-e Live 770NC są jakieś, na swój wyjątkowy sposób. Nie każdemu styl ich grania przypadnie do gustu, ale jeśli tak się stanie, może się z tego zrodzić przyjaźń na lata.

 

Mariusz Zwoliński
Hi-Fi i Muzyka 07-08/2024

JBL Live 770NC

Konstrukcja

zamknięte, wokółuszne

Pasmo przenoszenia

20 Hz – 20 kHz

Zniekształcenia

b.d

Skuteczność

100 dB

Impedancja

32 omy (tryb pasywny)

Bluetooth

5.3

Masa

256 g (bez kabla)

Przeczytaj także

Test wzmacniacz zintegrowany Skromność i siła Sugden A21SE Signature

20.04.2025

Testy

Wzmacniacze

Sugden A21SE Signature

Norma Revo IPA-80

16.04.2025

Testy

Wzmacniacze

Norma Revo IPA-80

Leema Acoustics Neutron & Graviton

12.04.2025

Testy

Wzmacniacze dzielone

Leema Acoustics Neutron & Graviton

Usher Diamond SD-500

08.04.2025

Testy

Kolumny

Usher Diamond SD-500

Bowers & Wilkins 706 S3

04.04.2025

Testy

Kolumny

Bowers & Wilkins 706 S3

JBL Tour Pro 3

31.03.2025

Testy

Słuchawki

JBL Tour Pro 3

Bowers & Wilkins Pi6

27.03.2025

Testy

Słuchawki

Bowers & Wilkins Pi6

Weiss DAC204

24.03.2025

Testy

Przetworniki C/A

Weiss DAC204