
01.05.2017
min czytania
Udostępnij
Coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy w naszej ponad 20-letniej historii! A przynajmniej nic nam nie wiadomo o podobnych zdarzeniach. Obecna oferta Krugera&Matza obejmuje smartfony, sprzęt komputerowy, RTV i audio samochodowe. Wspólną cechą wszystkich urządzeń jest staranne wykonanie, atrakcyjne wzornictwo oraz przyjazna cena. Dobrym przykładem będą słuchawki Soul 2.
Soul 2 występują w dwóch wersjach, standardowej i bezprzewodowej. Obie trafiły do testów. Już na etapie rozpakowywania słuchawki dają poczucie dobrze wydanych pieniędzy. Zamiast jednorazowej plastikowej zgrzewki dostajemy porządne pudełko z nasuwanym rękawem, który zabezpiecza je przed niekontrolowanym otwarciem. Wewnątrz, w zagłębieniu wyciętym w twardej piance, spoczywa sztywne, owalne etui i dopiero w nim znajdziemy słuchawki. Spotkałem już w swojej karierze wielokrotnie droższe nauszniki renomowanych firm, których producenci mogliby brać przykład z Krugera&Matza.
Same słuchawki wyglądają świetnie. Obudowy muszli wykonano z wysokiej jakości tworzywa sztucznego, które w dotyku przypomina satynę. Łamany pałąk to kawał grubej, stalowej szyny z porządnymi zawiasami, od wewnątrz wyłożony sztuczną skórą. Ten sam materiał wyścieła poduszki z elastycznej gąbki. Soul 2 występują w wersji czarnej oraz białej i choć zwykle skłaniam się ku dyskretniejszym zestawieniom, ta ostatnia bardziej przypadła mi do gustu. Oba modele mają konstrukcję zamkniętą, z 40-mm przetwornikami i wymiennymi kablami z mikrofonem. Na tym w zasadzie wyczerpuje się lista cech wspólnych. O ile podstawowa wersja Soul 2 to zwykłe słuchawki nauszne, o tyle bezprzewodową zaopatrzono w moduł Bluetooth aptX.
W jednej muszli zamontowano niewielki, acz pojemny akumulator oraz włącznik trybu bezprzewodowego. Przed użyciem trzeba go oczywiście naładować, ale standardowe gniazdo miniUSB pasuje do wszystkich normalnych zasilaczy smartfonowych. O gotowości do działania informuje kolor małej diody. Producent deklaruje 20 godzin pracy, ale moim zdaniem jest zbyt powściągliwy w swych przewidywaniach. Po blisko trzydziestu godzinach wygrzewania w trybie bezprzewodowym akumulator nie zdradzał żadnych objawów wyczerpania. Dobrze by jednak było, gdyby gdzieś „na terenie” słuchawek znalazł się mały wskaźnik naładowania baterii. Nie mam na myśli siebie, bo z zasady nie słucham muzyki z telefonu, ale potencjalni użytkownicy będą musieli na wszelki wypadek co jakiś czas podładowywać akumulator albo wozić w kieszeni awaryjny kabel.
Tryb bezprzewodowy aktywuje się małym przyciskiem na obudowie, a informuje o tym krótki komunikat nadawany w języku Szekspira. Ten sam przycisk służy też do odbierania rozmów. Samo parowanie ze źródłem dźwięku nie przysporzyło problemów. Na prawej muszli zamontowano dotykowy panel sterujący, umożliwiający pauzowanie i zmianę utworu oraz regulację głośności. Jako że nie świadczy o tym najmniejsze nawet oznakowanie, trzeba schować do kieszeni wrodzoną męską dumę i zerknąć do instrukcji obsługi.
Tym razem wyjątkowo przeprosiłem się z odtwarzaczem muzyki w telefonie. Oba modele, zwłaszcza model bezprzewodowy, są przeznaczone do używania poza domem, a ze względu na cenę 99,9 % użytkowników podłączy je do smartfonu. Przemogłem zatem niechęć, na moim Sony Xperia M5 zainstalowałem mobilną wersję Foobara 2000 i przełożyłem z odtwarzacza do telefonu kartę pamięci z plikami hi-res. Więcej już zrobić nie mogłem. Na wszelki wypadek obie pary słuchawek podłączyłem też do laptopa, a poniższe spostrzeżenia są wypadkową obu metod.
Standardowa wersja Souli zdecydowanie preferuje rozrywkowe gatunki muzyki. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą przepotężnego basu. Producent deklaruje zejście do 30 Hz i wygląda na to, że słuchawki bez problemu osiągają ten poziom. Zupełnie przyzwoity timing i dynamika bardzo dobrze sprawdzały się w muzyce elektronicznej, rocku i elektrycznym bluesie, ale przy słuchaniu muzyki akustycznej, jazzu czy klasyki można było odczuć niedosyt średnicy i góry pasma. Nie żeby ich nie było, ale to najniższe tony skupiały na sobie całą uwagę.
Droższy o 150 złotych model bezprzewodowy to zupełnie inna liga. Jeśli nawet za różnicą w cenie kryje się tylko moduł Bluetooth z przyległościami, to wpływ elektroniki na brzmienie był tu jednoznacznie pozytywny. Przede wszystkim bas znacznie się zdyscyplinował. Nadal było go dużo; nie miał także problemu z zasięgiem, jednak zdecydowanie poprawiły się szybkość i zróżnicowanie. Dużo dobrego zaczęło się dziać także w średnicy. Wyraźne, lekko ocieplone wokale słychać było bardzo blisko, co przy cenie słuchawek może się wydawać zaskakujące. Wysokie tony wyzbyły się nieśmiałości, a blachy perkusji oraz gitarowe solówki brzmiały całkiem efektownie. Biorąc pod uwagę różnicę w cenie pomiędzy obiema wersjami Soul 2, poprawa brzmienia była warta nawet większych pieniędzy. A nie zapominajmy o znacznie większej funkcjonalności.
Standardowe Soul 2, poza świetnym wyglądem, oferują dość przeciętne brzmienie, adekwatne do niskiej ceny. Wersja bezprzewodowa to inna bajka. Różnica w dźwięku i funkcjonalności jest bardzo duża i jeśli ktoś będzie się zastanawiał, czy warto dołożyć te półtorej stówki, to odpowiadam: zdecydowanie tak.
Mariusz Zwoliński
Hi-Fi i Muzyka 02/2017
Kruger&Matz Soul 2
Przeczytaj także