28.01.2014
min czytania
Udostępnij
No i teraz zagwozdka – dlaczego modele MIE2 i MIE2i (różniące się tym samym elementem) kosztują dokładnie tyle samo, natomiast słuchawki przeznaczone dla sportowców w wersji zwykłej i „jabłkowej” dzieli aż 150 zł?
Wynika z tego, że posiadacze telefonów Apple’a dostaną po kieszeni tylko wtedy, gdy będą chcieli się poruszać. Co ciekawe, do obu modeli dołączany jest zapinany na rzep pasek na ramię, z kieszenią na duży odtwarzacz przenośny lub telefon. Różnica polega na tym, że na opakowaniu SIE2i w tejże kieszeni siedzi sobie iPhone, a na zdjęciu modelu SIE2 jest ona pusta. 150 zł za trzy przyciski i mikrofon to dużo. Same słuchawki bardzo przypominają model MIE2. Mają charakterystyczne dzióbki z silikonowymi gumkami wpasowującymi się nie tyle w kanał słuchowy, co w całe małżowiny. Model SIE2 jest dostępny tylko w kolorze zielono-szarym, natomiast SIE2i – w pomarańczowo-szarym. Na temat konstrukcji wewnętrznej nie wiadomo nic. Bose pilnie strzeże swoich sekretów, podając tylko nazwy firmowych rozwiązań i zachwalając ich działanie.
Jak z jednego modelu słuchawek zrobić cztery? To proste – wziąć wersję bazową i dorobić do niej kolorowy przewód, a zamiast skórzanego etui dorzucić sportowy pasek. Następnie obie wersje wyposażyć w pilot i mikrofon współpracujący z iPhone’em. Abrakadabra i… cudowne rozmnożenie słuchawek gotowe. Bez owijania w bawełnę: SIE2 brzmią tak samo jak MIE2. A ponieważ te drugie wziąłem na warsztat jako pierwsze, odsyłam do ich opisu.
Ocena również bez zmian.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Bose SIE2
Przeczytaj także