16.01.2014
min czytania
Udostępnij
Oprócz samych słuchawek i trzech par nakładek (standardowo w rozmiarach S, M i L) dostajemy zamykane na suwak etui. Pod względem estetycznym nie jest ono dziełem sztuki, jednak chroni sprzęt przed uszkodzeniem.
Do jego wykonania użyto materiału występującego najczęściej w plecakach sportowych. Etui jest na tyle duże, że spokojnie zmieszczą się w nim słuchawki wraz z odtwarzaczem. Model jest dostępny w dwóch wersjachkolorystycznych:Virginia Rose i Racing Green. Kabel i większa część obudowy są grafitowe, a pozostałe elementy – fioletowe. W Racing Green zamiast fioletu występuje głęboka zieleń. Nie można mieć zastrzeżeń ani do wygody użytkowania, ani trwałości tej konstrukcji. Słuchawki świetnie izolują od hałasu otoczenia. W przeciwieństwie do tańszych produktów Beyerdynamica, w DTX 41IE przewód nie jest już tak cienki i podatny na odkształcenia czy skręcanie. Miejsce rozdzielenia również wzmocniono plastikiem, podobnie jak w DTX 21IE. Jeśli komuś brakuje mikrofonu, może wybrać bliźniaczy model MMX 41IE. Do napędu przetworników użyto magnesów neodymowych.
Już od pierwszych minut słychać, że te słuchawki opracowano dla ludzi, którzy lubią słyszeć w nagraniach wszystkie szczegóły, a nawet odkrywać znane albumy na nowo.
Decydującą rolę w ukształtowaniu takiego właśnie charakteru odgrywa przejrzysta, nieco uwypuklona góra. Jej charakter udziela się niższym zakresom. Średnica jest klarowna, a bas stawia raczej na szybkość niż misiowate pomruki. Dodatkowym atutem DTX 41IE jest ciekawa przestrzeń.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Beyerdynamic DTX 41IE
Przeczytaj także