
01.02.2014
min czytania
Udostępnij
Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Z pudełka wyjmujemy czarne, porządne słuchawki o profesjonalnej aparycji i odłączany przewód, wpinany do lewego nausznika.
Cała zabawa z „własnym konfigurowaniem” dotyczy przełączników umieszczonych na dole każdej z muszli. Hebelki mają cztery położenia, a obok nich widać otwory o coraz większej średnicy. System ma służyć do regulacji natężenia niskich tonów, co w wielu sytuacjach może się przydać. Poza tym – jak to u Beyera – solidna konstrukcja, przyjemne wykończenie, dobra izolacja od hałasu i wysoki komfort użytkowania. Przy odrobinie dbałości możecie liczyć na to, że Custom One będą Wam służyć kilka lub kilkanaście lat. Nawet obicie pałąka jest zapinane na rzep i jeśli się zużyje, prawdopodobnie będzie można je wymienić na nowe.
Te słuchawki coś w sobie mają. Po pierwsze, brzmią tak samo dobrze, jak niemal wszystkie Beyerdynamiki z wysokiej półki. Naturalnie i dynamicznie, zachowując przy tym idealną równowagę między przejrzystością a przyjemnością słuchania. Jeśli chodzi o bas – regulacja Sound Slider działa. Najbardziej podobało mi się, gdy suwaki znajdowały się w drugiej pozycji od góry, ale nawet gdy zafundujemy sobie więcej niskich tonów, ich jakość nie powinna się pogorszyć.
Co najlepsze, zmiany można dokonać mając słuchawki na głowie, więc efekt słychać od razu.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Beyerdynamic Custom One Pro
Przeczytaj także