02.02.2014
min czytania
Udostępnij
Nawet masa nie uległa zmianie. Różnice dotyczą podstawowych parametrów elektrycznych, więc coś rzeczywiście musi być na rzeczy. Podobnie jak w ATH-A500X, tutaj również zdecydowano się na 53-mm przetworniki i firmowe rozwiązanie o nazwie „D.A.D.S”. Jest to skrót od „Double Air Damping System”, czyli systemu podwójnego tłumienia powietrznego.
W przetwornikach zastosowano cewki CCAW, czyli z aluminiowego drutu pokrywanego miedzią. Wszystko po to, aby zapewnić możliwie niską masę elementów drgających. Jeśli chodzi o wygodę użytkowania, można powtórzyć wszystko, co zostało napisane na temat tańszego modelu. Dodam tylko, że gruby, jednostronnie wyprowadzony przewód jest w porządku, ale dołączana przejściówka z małego na duży wtyk mogłaby być dokręcana.
Charakter brzmienia ATH-A500X i ATH-A700X jest bardzo zbliżony, choć droższy model mniej moduluje równowagę tonalną. Wybrzuszenie na przełomie góry i średnicy zostało w znacznym stopniu wyprostowane, choć dźwięk chwilami nadal zdawał się ciut wyostrzony. Wysokie tony były szczegółowe, ale odrobinę agresywne. Można odnieść wrażenie, że Beyery T 70 i Philipsy L1 dostarczają taką samą ilość informacji, ale robią to bez niepotrzebnych zgrzytów.
ATH-A700X miały też mniej basu niż model oczko tańszy, co czyniło dźwięk jeszcze szczuplejszym i subiektywnie ostrzejszym. Jeżeli lubicie jasne i szczegółowe brzmienie, to coś dla was.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Audio-Technica ATH-A700X
Przeczytaj także