
30.01.2014
min czytania
Udostępnij
Z ATH-A500X był problem, ponieważ w chwili powstawania testu na oficjalnej stronie producenta nie opublikowano jeszcze żadnych informacji na ich temat. Nie pomogła też wizyta na stronie polskiego dystrybutora. Z opakowania można się było jedynie dowiedzieć, że w opisywanym modelu zastosowano 53-mm przetworniki i firmowy system D.A.D.S. Na czym on polega – trudno powiedzieć.
Słuchawki są wielkie, ale dosyć lekkie i wygodne. Zamiast rozkładanego pałąka mamy tu dwa metalowe pręty i odginane „listki”, obite miękkim materiałem. Wyglądają jak przeznaczone do kontaktu z Marsjanami. Można się też poczuć, jakby nas otaczała przyjemnie chłodna w dotyku poducha, dobrze tłumiąca wszelkie odgłosy z zewnątrz.
W pierwszych minutach odsłuchu w uszy rzuca się mocny bas i nieco wyostrzony przełom średnich i wysokich tonów. Brzmienie było dzięki temu bogate w detale, ale też nieco spłaszczone i nosowe. Nie można jednak odmówić tym słuchawkom zalet, takich jak szybkość czy dynamika. Potrafią znakomicie trzymać, a nawet dyktować rytm nagrań. Nic się tutaj nie przeciąga, a niskie tony, choć potrafią zapuścić się głęboko, nie mają problemu z kontrolą. Gdybym tylko wiedział, w jakich jednostkach mierzy się wskaźnik przytupywania, wpisałbym do tabelki wartość wyższą niż przewiduje norma.
Nie są to słuchawki idealnie neutralne, ale za to bardzo ciekawe.
Słuchawki – Katalog testów 2013
Audio-Technica ATH-A500X
Przeczytaj także