
26.01.2014
min czytania
Udostępnij
Wyjmujemy je z twardego pokrowca, w którym oprócz nich umieszczono wszystkie dokumenty i komplet kabli. Przewód wpinamy do lewego nausznika, dzięki czemu w razie splątania będzie można szybciej sobie z nim poradzić. Słuchawki prezentują się elegancko. Większość elementów wykonano z tworzywa, ale nie można narzekać na jego jakość.
Końcówki pałąka składają się do środka, a muszle dają się złożyć na płasko, dzięki czemu nawet bez pokrowca można przenosić słuchawki w plecaku, nie obawiając się przypadkowego uszkodzenia. Same nauszniki mają konstrukcję, której prywatnie nie lubię – niewielkie muszle z dość grubymi poduchami wyglądającymi jak miniaturowe wersje amerykańskich pączków (tych, którymi podobno zajadają się policjanci). Tutaj jednak owe poduszki są miękkie, więc słuchawki wygodnie leżą na głowie i dobrze izolują nas od hałasu z zewnątrz. Zakres regulacji pałąka mógłby być większy. Oba przewody zakończono małym jackiem, ale w opakowaniu znajdziemy przejściówkę na duży.
Brzmieniowo K 450 ani nie zachwycają, ani nie rozczarowują. Ich najlepszym elementem jest głęboki i kontrolowany bas. Słabszym – spłaszczony przełom średnicy i góry. Na pewno nikt by się nie obraził, gdyby dźwięk był bardziej barwny i wykończony na górze odrobiną blasku. Z drugiej strony, nie można postawić tym słuchawkom słabych ocen, bo we wszystkich pozostałych aspektach prezentują co najmniej dobry poziom.
Jest energia, dynamika i zacna przestrzeń.
Słuchawki – Katalog testów 2013
AKG K 450
Przeczytaj także