19.01.2014
min czytania
Udostępnij
To małe, lekkie słuchawki na spacer. Patrząc na cenę, próżno tu szukać luksusów i ekstrawaganckich detali. Podobnie jak Seicento jest małym miejskim autem, tak i K 420 są niewielkimi słuchawkami, przystosowanymi do tego, że ich właściciel będzie je nosił w plecaku, zaginał, składał i zbytnio się z niczym nie pieścił. Konstrukcja wydaje się solidna, a po złożeniu nauszników na płasko i zagięciu do środka pałąka, całość zajmuje tak mało miejsca, że zmieści się nawet w kieszeni kurtki czy spodni. Spodobało mi się też wykończenie. Zamiast gumowej oponki naciskającej na małżowiny mamy płaski kawałek gąbki, dzięki czemu nic nas nie uciska ani nie drażni. Oczywiście, trzeba się pogodzić z dźwiękami otoczenia, ale nie musi to być wadą. Zwłaszcza w czasie wypadów do centrum miasta lepiej słyszeć, co się dzieje wokół. Konstrukcja K 420 przypadła mi do gustu. Miłym prezentem jest worek ze ściągaczem.
Chciałem, żeby te słuchawki dobrze zagrały, bo wreszcie miałbym fajne nauszniki na spacer. No i się udało, bo do uszu dociera prawidłowy i bardzo przyjemny dźwięk. Wprawdzie dociążony w zakresie niskich tonów, ale odstępstwo od neutralności nie jest duże, a poza tym taki misiowaty bas dobrze pasuje do całokształtu – lekko ocieplonej średnicy i czystej, ale nie nachalnej góry.
Taki charakter prezentacji sprawdza się w dłuższych odsłuchach i jest idealny do wypadów w miasto.
Słuchawki – Katalog testów 2013
AKG K 420
Przeczytaj także