bool(false)

Electrocompaniet ECD1

19.08.2012

min czytania

Udostępnij

Electrocompaniet trwa na rynku hi-fi od ponad 25 lat. Powoli, ale konsekwentnie rozwija ofertę. Jej chlubę stanowi oferta Classic, mająca korzenie w konstrukcjach Pera Abrahamsena.

Znalazły się w niej odtwarzacze CD, SACD i wieloformatowy, trzy wzmacniacze zintegrowane, dwa przedwzmacniacze stereo, procesor wielokanałowy, gramofonowy stopień korekcyjny, dwie końcówki stereo i jedna trzykanałowa, trzy monobloki oraz kolumny podłogowe. Do mniej zasobnych melomanów skierowano serię Prelude, dając do wyboru odtwarzacz CD, przetwornik c/a, dwie integry i zestawy głośnikowe (podłogowe i na podstawkę).

Przetwornik ECD1, jak przystało na reprezentanta Classic Line, wygląda elegancko, a przy tym bezpretensjonalnie. W wieczorowej konwencji króluje czerń ze złotymi akcentami, rozświetlona niebieskimi diodami. Połysku dodaje akryl. Obudowę wykonano z giętych blach aluminiowych, pokrytych czarnym lakierem proszkowym. Do przedniej ścianki przykręcono 10-mm, również barwioną na czarno, płytę z akrylu. Markę, logo i nazwę urządzenia odważnie opisano złotymi literami. Nieco w ich cieniu widać główny włącznik, sekwencyjny selektor wejść (oba w kolorze złotym) oraz umieszczone po lewej stronie niebieskie diody sygnalizujące aktywne wejście cyfrowe. Do ECD1 można podłączyć cztery źródła. Na tylnej ściance znalazły się: gniazdo XLR (AES/EBU), dwa RCA (S/PDIF) oraz jedno optyczne (Toslink). Ukłonem w stronę posiadaczy rejestratorów cyfrowych są cyfrowe wyjścia RCA i Toslink. Wyjścia analogowe zrealizowano zarówno w formacie niezbalansowanym (RCA), jak i symetrycznym (XLR). Gniazdo zasilające to standardowe IEC. Elektronikę rozmieszczono na dwóch płytkach drukowanych. Na głównej,gdzie znalazły się układy zasilania, wejść/wyjść, sterujące oraz stopnie analogowe, zastosowano montaż przewlekany. Mniejsza, przykryta ekranem, mieści elementy przetwornika c/a (montaż powierzchniowy). W zasilaczu mamy transformator toroidalny o mocy około 40 W oraz kondensatory Nippon Chemicon o pojemności 4400 μF. Oddzielne tory zasilania dla układów logicznych oraz części cyfrowo-analogowej korzystają z własnych mostków prostowniczych. Wszystkie wejścia i wyjścia cyfrowe są buforowane. Sygnał cyfrowy z wejścia trafia do interfejsu CS8420 z zewnętrznym zegarem taktującym. Układ wykonuje upsampling do postaci 24 bity/192 kHz. Za konwersję odpowiada DAC CS4397, pracujący w trybie symetrycznym. Sygnał analogowy jest wzmacniany przez elementy dyskretne 2SC2240 i 2SA970. Zgodnie ze zbalansowaną topologią toru sygnałowego za główne wyjście analogowe należy uznać gniazda XLR. Sygnał do RCA jest pobierany z połówki dodatniej, a napięcie na tych wyjściach wynosi 1,7 V, czyli mniej od standardowych 2 V. Gniazda RCA nie mają oddzielnego stopnia buforującego i jako jedyne zostały podłączone kablami. Pozostałe gniazda (cyfrowe i analogowe) są lutowane bezpośrednio do płytki. Wszystkie wyjścia analogowe wyposażono w przekaźniki opóźniające załączenie sygnału. Wykonanie i montaż układu elektronicznego oraz obudowy są schludne i precyzyjne. Solidności w tych kwestiach najwyraźniej sprzyja norweski klimat.

Paweł Gołębiewski

Mag 04-07 06 2011 opinia1

Według deklaracji Electrocompanieta ECD1 wykorzystuje taki sam DAC, jak zastosowany w odtwarzaczu CD EMC1UP, kosztującym, bagatela, 17800 zł. Okazja trafia się więc nie lada, bo kupując ECD1 można zaoszczędzić 12000 zł i posiadać urządzenie o dźwięku zbliżonym do flagowego CD, a przy tym obsługujące także inne źródła cyfrowe. To jednak tylko dywagacje, bo zapewne diabeł tkwi w szczegółach. Oczywiście, jeśli szczegółami można nazwać świetny transport Electrocompanieta, zmiany wnoszone przez zasilanie czy dodatkowe połączenia przewodami. Tym razem tego nie rozstrzygnę. Pozostaje przyjrzeć się możliwościom samego ECD1 oraz wydobyć z pamięci brzmienie innych źródeł serii Classic. Szczególnie mam tutaj na myśli gramofonowy stopień korekcyjny ECP1 (test w „Magazynie Hi-Fi” 3/2009). Po porównaniu notatek z odsłuchu ECD1 i ECP1 zdębiałem. Okazało się, że popełniłem autoplagiat. Biorąc pod uwagę, że to dwa różne źródła, a ten sam wzmacniacz, kolumny, kable i pomieszczenie – linię obrony mam tylko jedną. Electrocompaniet skonstruował przetwornik o cechach brzmieniowych wysokiej klasy źródła analogowego. ECD1 brzmi bardzo spójnie. Rozumiem przez to umiejętność równego traktowania wszystkich zakresów. Właśnie w tym przypadku trudno pisać o istotnych różnicach w charakterze poszczególnych części pasma. Z drugiej strony, nie zawsze oznacza to, że urządzenie jest neutralne. Jaki w takim razie jest ECD1? Nie jest neutralny. Powiedziałbym raczej: jest ludzki. Należy do coraz mniej licznej grupy źródeł cyfrowych udowadniających, że dążenie do nadmiernej przejrzystości i wyczynowej dynamiki nie jest najprzyjemniejszym dla ludzkiego ucha kierunkiem rozwoju audio. Jako alternatywę dla takiej ścieżki, według mnie ślepej, Electrocompaniet proponuje przetwornik o brzmieniu mającym szansę cieszyć użytkowników przez lata, do tego bez śladu zmęczenia i znudzenia z ich strony. ECD1 prezentuje nagrania w delikatnie ocieplonej barwie i humanizuje słabsze realizacje. Co ważniejsze, nie szkodzi to w żaden sposób tym dobrym i wybitnym. Nie należy się obawiać zaburzonej przejrzystości. Dowód stanowią nagrania akustyczne – klasyczne, jazzowe i wokalne. Szczegóły podawane są w sposób bezpośredni, a przy tym nienatarczywy. W ulubionych nagraniach bez trudu odnajdziemy smaczki. A wszystko to w dobrej oprawie dynamicznej, zarówno w skali mikro, jak i makro.

Mag 04-07 06 2011 02 Mag 04-07 06 2011 04

Electrocompaniet nadąża za rytmem. Prawidłowo odczytuje skoki dynamiki i jej nie kompresuje. Takie połączenie cech może nie jest czymś wyjątkowym, ale z pewnością przez właścicieli płytotek z rozbudowanym działem rockowym pożądanym jak… Tu chciałem wspomnieć Monicę Bellucci, ale w tej dziedzinie gusta mogą się różnić, tym bardziej, że panie również słuchają takiej muzyki. W każdym razie, nie powinno zabraknąć nieodzownego dla tego repertuaru pazura i solidnego basu. Wspomniane lekkie ocieplenie nie odbija się również negatywnie na stereofonii. Scena pozostaje szeroka, z dobrą głębią i wiernie zaznaczoną akustyką. Czego chcieć więcej? Może tylko wejścia USB. Brzmienie znanych mi źródeł Electrocompanieta robi na mnie jak dotąd większe wrażenie niż możliwości wzmacniaczy. I chociaż wnikliwie słuchając pierwszych i drugich, można im przypisać pewne cechy wspólne, to urządzenie cyfrowe okaże się bardziej uniwersalne muzycznie. ECD1 wnosi do systemu elementy szlachetności i elegancji. Łączy przejrzystość brzmienia z płynnością i nasyceniem. Podoba mi się i szczerze polecam. Kto nie posłucha ten trąba. A kto zdecyduje się na zakup ECD1, może spokojnie przeznaczyć zaoszczędzone wirtualne 12000 zł na nowe półki i płyty.

Paweł Gołębiewski

Mag 04-07 06 2011 03

Mag 04-07 06 2011 opinia2

Tak się jakoś złożyło, że w minionych latach słuchałem sporo elektroniki Electrocompanieta: starego ECI 1, a potem modeli 3 i 5. Na podstawie tamtych doświadczeń wyrobiłem sobie ciche przekonanie, że te urządzenia grają sympatycznie, miękko, może nawet trochę grubo i dla mnie generalnie niezbyt interesująco. Jednocześnie jednak nie potrafiłem się uwolnić od uroku wzornictwa tej firmy, zwłaszcza jej starych modeli z pokrętłami, uchwytami i całym tym złotem. Kiedy więc trafił mi w ręce przetwornik ECD1, powitałem go z sympatią, choć bez zapału. Tym większe było moje późniejsze zaskoczenie. DAC skonfigurowałem, dla osiągnięcia optymalnych rezultatów korzystając ze szczytowego przewodu cyfrowego Transparent Audio AES/EBU i ze zbalansowanych połączeń analogowych. Reszta systemu, można rzec, odpowiadała poziomowi cenowemu testowanego urządzenia, które nie kosztuje oczu z głowy, ale przy obecnych cenach popularnych przetworników taki wydatek robi jednak pewne wrażenie. Rodzi też oczekiwania. Dźwięk ECD1 lokuje się raczej po stronie przejrzystości i „powietrzności” niż w klimatach ciepło-spowalniających. W system odsłuchowy norweski przetwornik wpasował się lepiej niż mój własny DAC Advance Acoustic. Dźwięk Electrocompanieta stanowi udane połączenie dźwięczności i naturalnego ciepła, z naciskiem na „naturalnego”. W składach jazzowych wychodziło to naprawdę spektakularnie. Małe grupy tym razem czarowały. Oprócz szczególnie autentycznego oddawania brzmienia instrumentów dętych, ECD1 dobrze różnicuje przestrzeń, oddając na przykład bez problemu różnice między pomieszczeniami, w których rejestrowano kolejne utwory z danej płyty. Zresztą, może były to różnice ustawień sprzętu nagrywającego, dzisiaj trudno być czegokolwiek pewnym w tej dziedzinie. W muzyce kameralnej DAC daje przyjemny, całościowy przekaz, bez nadmiernego sklejania czy ocieplania. To taka już wyższa szkoła jazdy, którą doceni każdy, kto słyszał. Podobno ten przetwornik ma sekcję cyfrową wziętą w całości ze szczytowego odtwarzacza CD norweskiej firmy. To się daje odczuć. Przy zaletach wynikających z przejrzystości ECD1 pozostaje organiczny i gładki. Nie próbował przełamać mojego systemu, pociągnąć go za sobą poprzez aplikowanie mu ostrości i gwałtowności. Uzupełnił go, zamiast przerabiać na własne kopyto. Jego wpływ jest subtelny. Wypróbowałem tę właściwość na bardziej ekstremalnych przykładach, jakimi były ścieżka dźwiękowa do „Piątego elementu” oraz muzyka zespołów Laibach i Painkiller. Zestawienie z dodatkiem Electrocompanieta zachowywało właściwy sobie spokój, uzupełniony o lekki powiew świeżości. Nie powiem, żeby mi się to nie podobało.

Norweski przetwornik zasługuje na wysoką ocenę. Brzmi przejrzyście i dosyć wyraziście, nie tracąc przy tym łączności z naturalnym dźwiękiem. Nie jest to zjawisko trywialne; codziennie się go nie widuje. Do tego trzeba dodać stereofonię powyżej średniej (szczególnie dobrą głębokość sceny) oraz wysoki poziom WAF (wszystkie te czernie i złota – bogate, ale zaaplikowane elegancko). Jest to zestaw zalet, które nieczęsto występują w jednym urządzeniu.

Alek Rachwald

Mag 04-07 06 2011 daneTechniczne

Paweł Gołębiewski, Alek Rachwald
Magazyn Hi-Fi 02/2011

Electrocompaniet ECD1

Przeczytaj także

Kubala-Sosna Fascination & Emotion

12.02.2025

Testy

Kable

Kubala-Sosna Fascination & Emotion

Monitor Audio Studio 89

09.02.2025

Testy

Kolumny

Monitor Audio Studio 89

Bluesound Node Nano

06.02.2025

Testy

Źródła cyfrowe

Bluesound Node Nano

Accuphase A-80

03.02.2025

Testy

Wzmacniacze dzielone

Accuphase A-80

Arya Audio Labs Orbius

31.01.2025

Testy

Akcesoria

Arya Audio Labs Orbius

McIntosh C55

28.01.2025

Testy

Wzmacniacze dzielone

McIntosh C55

Vivid Audio Kaya S12

25.01.2025

Testy

Kolumny

Vivid Audio Kaya S12

PS Audio Aspen FR5

21.01.2025

Testy

Kolumny

PS Audio Aspen FR5