
20.07.2013
min czytania
Udostępnij
Dla porządku uściślijmy, że „Tranquility Base” to nazwa serii trzech produktów, z tym że środkowy nazywa się identycznie jak cała linia. Do recenzji trafiły dwie platformy: najtańsza Tranquility bāsik oraz właśnie środkowa – Tranquility Base. Komplet uzupełnia flagowiec: Tranquility Base XL. Platformy różnią się między sobą nie tylko wielkością, ale i detalami technicznymi. No i cenami – niebotycznymi. Bāsik kosztuje prawie 6 tys., Base – prawie 12 tys., a Base XL – niemal 18 tys. zł!
Platformy znajdą zastosowanie przede wszystkim przy źródłach dźwięku i obrazu (odtwarzacze, przetworniki, transporty, gramofony), serwerach i twardych dyskach.
Producent deklaruje, że poprawa brzmienia nastąpi także w przypadku wzmacniaczy, tunerów telewizyjnych czy zewnętrznych zwrotnic.
Po co podłączać platformę do prądu? To dziwne pytanie znajduje prostą odpowiedź: w tym samym celu, w jakim podłączamy do prądu kable (no dobrze, tylko niektóre) – aby uzyskać aktywne ekranowanie. Dociekając dalej – ekranowanie kabla chroni znajdujące się w jego bezpośrednim otoczeniu przewodniki. Ekranowanie platformy natomiast (lepsze będzie tu sformułowanie: aktywna ochrona) polega na wytwarzaniu pola elektromagnetycznego, które swoim zasięgiem obejmie układ elektroniczny stojącego na niej urządzenia i ochroni je przed wpływem zakłóceń typu EMI (elektromagnetycznych) i RFI (radiowych).
Drugą zaletą aktywnej ochrony jest eliminowanie zakłóceń, jakie powstają w każdym układzie elektronicznym między jego własnymi komponentami. Szef Synergistica, Ted Danney, ten rodzaj wpływu aktywnej ochrony nazwał „kondycjonowaniem” dźwięku.
Platformy w branży hi-fi kojarzą się z funkcją antywibracyjną. „Gołe” Tranquility Base jej nie mają. Jednak w wyposażeniu znajdziemy tzw. MIG-i (MIG – Mechanical Interface Grounding) – czyli zestaw nóżek-podkładek, które, jak sama nazwa wskazuje, będą chronić urządzenie przed drganiami. Biorąc pod uwagę fakt, że Synergistic oferuje ochronę przed trzema rodzajami zakłóceń (radiowymi, elektromagnetycznymi i mechanicznymi) – wygórowane ceny platform znajdują jakieś uzasadnienie.
Boki wszystkich Tranquility otacza aluminiowy pas. Ich środek ma budowę warstwową. Na górze znajduje się laminat. W środku mamy moduł Active EM Cell (czyli obwód aktywnej ochrony). Jego nazwa wskazuje, że ten sam element (choć nie wiadomo, czy w identycznejpostaci) był już wykorzystywany w kablach Galileo oraz kondycjonerach PowerCell. Dolną warstwę stanowi płaszczyzna ekranu pasywnego.
W droższej z recenzowanych platform znajdziemy z tyłu trzy gniazda: czarne, czerwone i zielone. W czarne wkładamy tulejkę Enigma Bullet, która zamyka obwód aktywnej ochrony. Ponadto, analogicznie jak w przypadku kabli Synergistica, wymieniając tulejki, możemy modyfikować dźwięk. Z tym że w odróżnieniu od kabli, tu wybieramy nie między trzema tulejkami (srebrną, szarą i czarną), lecz między dwiema (szarą i srebrną). Przypomnijmy, że ze srebrną brzmienie ma być, wedle sugestii producenta, nieco jaśniejsze. Kształt tulejek dostarczanych z platformą też jest inny niż tych dołączanych do kabli. Są krótsze, a wtyk został zamocowany prostopadle. Niebieska dioda świeci tak samo.
W zielone gniazdko wkładamy wtyk uziemienia, który cieniutkim drucikiem łączy się z okazałą wtyczką sieciową. Czerwone gniazdko przeznaczono dla zasilacza, dzięki któremu zostaje aktywowana ochrona platformy. Zasilacz jest identyczny jak w przypadku firmowych kabli. Należy pamiętać o prawidłowej polaryzacji jego wtyczki. O to zadbał (po raz kolejny) polski dystrybutor, bo producent w instrukcji oraz w swoich materiałach kwestię tę pomija.
Platforma Traquility bāsik ma tylko dwa gniazda, oba czarne. Do jednego wkładamy zasilacz; do drugiego tulejkę – zrezygnowano z opcji uziemienia. To nie koniec różnic. W bāsik są kanciaste rogi, w Base – zaokrąglone. Bāsik ma siedmiowarstwowy laminat, Base – dziewięciowarstwowy. No i Base jest większa i grubsza oraz posiada dwa zestawy MIG-ów, a bāsik – tylko jeden. Obie platformy są wyposażone w „aktywną kontrolę przepływu sygnału” (można się domyślać, że to wspomniane już „kondycjonowanie”), z tym że w tańszej producent oferuje poziom 1, a w droższej – poziom 2. Niestety, nie wiadomo, o co z tymi poziomami chodzi. Najprawdopodobniej o parametry wytwarzanego pola elektromagnetycznego – ale to tylko spekulacja.
Jeden zestaw MIG-ów składa się z trzech sztuk. Aby uzyskać optymalny efekt, należy zastosować dwa komplety, co w przypadku Tranquility bāsik wiąże się z koniecznością dokupienia drugiego (w cenie 710 zł). MIG-i mają kształt półkola, którego krawędzie przechodzą w walec. Są wydrążone w środku. Producent nie zdradza, z jakiego metalu zostały wykonane. Pierwszy zestaw (zawsze jeden MIG z przodu, a dwa z tyłu) powinien się znajdować pod platformą. Wszystkie trzy sztuki należy ustawić zaokrągleniem do dołu. Drugi zestaw wędruje między platformę i urządzenie. Tu jednak mamy do wyboru dwie opcje. Pierwsza nazywa się „ambient” – dzięki ustawieniu przedniego MIG-a zaokrągleniem do dołu, a tylnych odwrotnie uzyskujemy dźwięk bardziej przestrzenny. Druga opcja to „pinpoint” – tam przedniego MIG-a stawiamy zaokrągleniem do góry, a tylne odwrotnie. Metodą prób i błędów wybieramy wariant, który będzie nam bardziej odpowiadał.
Do platformy dołączono instrukcję, która koncentruje się na różnicach pomiędzy konfiguracją ustawienia MIG-ów (wspomniane ambient i pinpoint). Krok po kroku opisuje, co należy zrobić, aby uzyskać kombinację najbardziej zadowalającą, a szczególnie, w jakiej kolejności izolować poszczególne urządzenia w systemie. Ostatnim krokiem, sugerowanym przez producenta, jest przywołanie małżonki, która po wejściu powinna zawołać: „nasz system brzmi świetnie z nowymi MIG-ami”. Wtedy należy po prostu odpowiedzieć: „O tak, kochanie, tak”. Aby się nic nie pomyliło, krok ten, podobnie jak konfiguracje MIG-ów, został zilustrowany rysunkiem. Żona powinna być w bikini.
Większość znanych mi produktów Synergistica ma dwie cechy wspólne. Po pierwsze, budzą westchnienie w rodzaju: „ależ znowu wymyślili”. Po drugie, świetnie działają. Nie inaczej jest w przypadku platform Tranquility Base.
Zabawa z nimi może trwać długo. Opis wszystkich kombinacji (zero/jeden/dwa zestawy MIG-ów, różne konfiguracje MIG-ów, z różnymi tulejkami, pod różnymi urządzeniami, pomnożone przez dwie platformy) przekracza jednak ramy standardowego testu. Przyjąłem więc strategię okrojoną. „Męczyłem” tylko odtwarzacz CD MBL C31 i platformę Base. Skoncentrowałem się na przebadaniu, który z elementów – sama platforma, aktywna ochrona, MIG-i – najbardziej wpływa na brzmienie.
Najpierw postawiłem odtwarzacz na samej platformie, bez MIG-ów i bez zasilacza. Efekt był żaden. Bez większego entuzjazmu włączyłem zasilacz i włożyłem srebrną tulejkę oraz wtyk uziemienia. Jakiejś zmiany się spodziewałem, ale przyznaję, że nie aż takiej. Brzmienie nabrało szlachetności i polotu. Stało się swobodniejsze, bardziej napowietrzone i obszerniejsze. Przestrzeń zyskała na plastyczności, a średnica na płynności i intensywności barw. Aby uzmysłowić czytelnikom skalę tej zmiany, zaryzykuję stwierdzenie, że aktywowanie platformy było jak przesiadka z łączówki za kilkanaście złotych na high-endowy interkonekt. Rewelacja!
Trzecim etapem odsłuchu było odłączenie zasilacza i zastosowanie samych MIG-ów pod platformą oraz nad nią (w konfiguracji pinpoint). W porównaniu z pierwszą opcją (platforma bez niczego) – różnica również była istotna, ale mniejsza niż po samym podłączeniu do prądu. W dodatku zmiany szły w innym kierunku. Teraz dźwięk zyskiwał na precyzji lokalizacji, kontroli basu, dynamice i rytmie. Każda płyta zagrała z większym konkretem. Te zmiany również kojarzyły się z przesiadką na rasową łączówkę, ale taką z wyraźnie zaznaczoną sygnaturą własną, która nie każdemu przypadnie do gustu.
W czwartej i ostatniej odsłonie aktywowałem platformę stojącą na MIG-ach. Jak można się było spodziewać, wszystkie dobrodziejstwa zostały połączone. Muzyka zabrzmiała tak, że nie chciało się kończyć odsłuchu. Była kultura i dynamika, obszerna i dokładna scena, żywiołowe barwy oraz precyzyjna i szczegółowa góra.
Poza właściwym konkursem porównywałem jeszcze ustawienia MIG-ów „pinpoint” i „ambient” (różnice były nieznaczne, przynajmniej w porównaniu z wcześniej opisanymi próbami) oraz wymieniałem tulejki (tutaj poległem – różnicy nie usłyszałem).
Wyniki powyższych obserwacji potwierdziły identyczne próby z platformą bāsik. Różnice brzmieniowe pomiędzy oboma urządzeniami były odczuwalne, ale, w moim odczuciu, nie usprawiedliwiają tak dużego wzrostu ceny. Abstrahując już, która funkcja platformy odgrywa jaką rolę, Tranquility Base jako całość to produkt, który ewidentnie działa i robi wrażenie.
Platformy Tranquility Base zasługują na rekomendację. Oczywiście, o ile ktoś jest gotowy wydać tyle pieniędzy na dodatkowe akcesorium do jednego urządzenia w systemie.
Mariusz Malinowski
Hi-Fi i Muzyka 02/2013
Synergistic Research Tranquility bāsik / Tranquility Base
Przeczytaj także