bool(false)

Accuphase DP-770

17.02.2025

min czytania

Udostępnij

Accuphase DP-770

Nie brakuje producentów, którzy potrafią robić świetne odtwarzacze CD. Problem w tym, że robią je coraz rzadziej. Obecnie wiele firm woli mieć jak najlepszy DAC niż jak najlepszego cedeka, a nierzadko z tego ostatniego w ogóle rezygnują. Accuphase należy do tych, którzy trzymają rękę na pulsie rynkowych trendów, ale nie podążają za nimi ślepo. I od lat stara się oferować jak najlepszy odtwarzacz.

 

Japończycy zawsze traktowali swoje źródła sygnału ze śmiertelną powagą. Nawet obecnie, kiedy zainteresowanie odtwarzaczami CD słabnie, oferują aż trzy modele klasy high-end. Jakby tego było mało, kultywują pomijany przez większość format SACD. A jakby jeszcze tego było mało, oprócz opisywanej dziś flagowej konstrukcji zintegrowanej oferują… jeszcze bardziej flagową konstrukcję dzieloną!
DP-770 to najnowszy przedstawiciel serii 700. Przypomnijmy, że jej historia składa się z trzech wcześniejszych rozdziałów: DP-700, DP-720 i DP-750 („HFiM” 2/2020). Były to zawsze topowe modele zintegrowane, nad którymi plasował się już tylko zestaw dzielony transport/DAC (obecnie DP-1000/DC-1000).
Co do idei, „siedemsetki” w teorii wykorzystują wszystkie rozwiązania z aktualnych flagowców, oczywiście po ich dostosowaniu do mniejszego litrażu. Marketingowo można argumentować, że ich cena jest wręcz okazyjna. Na przykład DP-770 jest o ponad połowę tańszy od aktualnego zestawu dzielonego.

Budowa

Odtwarzacze Accuphase’a z wyglądu są do sobie podobne, a kolejne generacje z tej samej serii – bardzo podobne. Japońscy projektanci wprowadzają kosmetyczne zmiany być może tylko po to, aby samym sobie ułatwić ich szybką identyfikację. Dla zwykłego użytkownika nie mają one żadnego znaczenia; zresztą, bez bezpośredniego porównania nikt nie zwróci uwagi, czy obok ikony otwierania szuflady dodano napis „open/close” albo czy umieszczono go na przycisku, czy tuż nad nim. W układzie wyświetlacza zachodzą podobne zmiany – niektóre elementy przenoszą się wyżej, inne niżej, a coś tam jeszcze inaczej opisano. Przyjmijmy więc, że z wyglądu DP-770 troszeczkę się różni od DP-750, tak jak tamten różnił się troszeczkę od DP-720, a ten z kolei od DP-700.
Zgodnie z tradycją topowych Accuphase’ów górę i boki wykonano z MDF-u, starannie fornirowanego i pokrytego lakierem. Przemawia do mnie taka elegancja. Wolę ją od nawet najbardziej wyszukanych obudów w całości z metalu.
Szuflada transportu pracuje z taką precyzją, że niejeden audiofil jeszcze przed odsłuchem nie oprze się pokusie jej otwierania i zamykania. Poza fabrycznymi płytami CD i SACD, DP-770 czyta nagrywalne CD-R/-RW i DVD-R/-RW/+R/+RW.
Wyświetlacz, obok domyślnej informacji o aktualnie odtwarzanej ścieżce i czasie utworu, może pokazać częstotliwość próbkowania sygnału i liczbę bitów. Umieszczone niżej diody wskazują wybrane źródło, to, czy odsłuch danego krążka został zaprogramowany, czy nie, oraz czy aktywny jest tryb powtarzania, a jeśli tak, to jaki (całość/jedna ścieżka). Warto dodać, że pilotem można regulować głośność w 80 krokach, co również pokaże display.
Z tyłu panują porządek i prostota. Wyjścia sygnału analogowego to RCA albo XLR. Praktycznym dodatkiem jest opcja zmiany polaryzacji pinów wyjścia zbalansowanego. Dzięki temu można prawidłowo podłączyć dowolny wzmacniacz innej firmy.
Z lewej strony zamontowano cyfrowe wyjścia (HS-Link, optyczne i koaksjalne) oraz wejścia (taki sam zestaw plus USB-B). Przypomnijmy, że HS-Link to własne opracowanie Accuphase’a oparte na złączach RJ-45. Umożliwia transmisję sygnału PCM do 32 bitów/384 kHz oraz DSD 5,6 MHz do przetwornika tej firmy. Accuphase DP-770

Wygląd odtwarzaczy Accuphase’a od lat (prawie) się nie zmienia.

Co w środku?

Układ wnętrza charakteryzują niemal perwersyjny porządek i przejrzystość. Od góry nie widać praktycznie żadnych połączeń przewodami. Dostrzeżemy za to podział na trzy komory, których granice wyznaczają metalowe przegrody. Z prawej strony umieszczono przetwornik. Część środkową zajmują transport oraz dwa ekranowane transformatory, oddzielne dla sekcji cyfrowej i analogowej. Z lewej znajduje się elektronika zasilacza, a przy tylnej ściance – stopień wyjściowy.
Transport DP-770 to najnowsza wersja modułu opisywanego już wielokrotnie. W porównaniu z poprzednią generacją ulepszono system tłumienia wibracji, natomiast co do zasady, wszystko, z niewielkimi zmianami, jest takie jak wcześniej.
Nowe tłumienie wibracji to nie są jednak puste słowa. U Japończyków wszystko ma pokrycie w faktach. Już z porównania wizualnego wynika, że przeprojektowali pokrywę transportu. To, a także dodatkowe wzmocnienia grubej na 8 mm metalowej platformy, na której spoczywa mechanizm, oraz nowe lepkosprężyste amortyzatory (a dwie pary o różnym stopniu twardości) zwiększyły masę urządzenia o 300 gramów. Pokrywa transportu, nazywana przez Accuphase’a „mostem”, spełnia podwójną funkcję: absorbuje wibracje oraz wycisza szum powietrza generowany przez obrotowy ruch krążka. Łączna masa platformy wraz z mostem przekracza 10 kg.
Usprawnienia w mechanizmie dotyczą także nowego silnika obracającego płytę. Tym razem jest to bezszczotkowa jednostka prądu stałego, gwarantująca praktycznie bezgłośną pracę.
Przetwornik pozostał taki sam, jak poprzednio. To dwie 32-bitowe kości ESS Technology ES9028Pro, po jednej na kanał. Każda zawiera osiem monofonicznych linii konwertujących, połączonych równolegle. Tę konfigurację Accuphase nazywa MDS++ (Multiple Delta-Sigma). Dzięki sumowaniu na wyjściu sygnałów z każdej linii oraz pierwiastkowaniu ich błędów zwiększa się odstęp sygnału od szumu i precyzja całego procesu. Wszystko to składa się na „Ultra Low Noise”, czyli zgodnie z deklaracją producenta, redukcję szumu wyjściowego o 12% w porównaniu z DP-750.
MDS++ zajmuje się konwersją PCM. Za DSD odpowiada anonsowana w pełnej nazwie modelu (Precision MDSD SA-CD Player DP-770) technologia MDSD, czyli Multiple Double Speed DSD. Jej celem jest usunięcie szumu wysokich częstotliwości niezależnie od tego, że powstaje on daleko poza spektrum słyszalnym przez człowieka. Sygnał cyfrowy trafia tu najpierw do programowalnej bramki FPGA, która generuje osiem – przesuniętych względem siebie w czasie o pół cyklu zegarowego – sygnałów DSD. Dzięki temu przesunięciu szumy zostają odfiltrowane, a sygnały dalej trafiają do opisanych już ośmiu połączonych równolegle linii konwertujących MDS++.
Po sumowaniu MDS++ sygnał przechodzi przez ANCC (Accuphase Noise and Distortion Canceling Circuit) na wejściu konwertera prądowo-napięciowego. W ANCC odbywa się detekcja składowych szumu w sygnale, odwrócenie ich polaryzacji, a następnie ich powrotne „wstrzyknięcie” do prądu. Wstrzyknięcie odwróconej polaryzacji neutralizuje szum oryginalny. Jest to odpowiednik filtra 1. rzędu. Następnie sygnał przechodzi przez Post Filter (filtr 2. rzędu), a na końcu – jeszcze przez DDBF (Dual Direct Balanced Filter, także 2. rzędu). Oddzielają one od siebie linie prowadzące później do wyjść zbalansowanych i niezbalansowanych. Skomplikowane, ale skuteczne? Nabywca właśnie za to płaci. A Accuphase dostarcza.
Dodajmy, że ten cud techniki według specyfikacji waży 28,5 kg, czyli więcej niż niejeden high-endowy wzmacniacz. W komplecie dostajemy pilot na podczerwień, który pozornie wygląda tak jak wcześniejsze sterowniki systemowe. Jednak zabawa w „znajdź pięć różnic” wykazuje, że pozory mylą. Obecny sterownik to RC-140; poprzedni nazywał się RC-120. Nowa generacja odtwarzacza jest więc nowa pod każdym względem, nawet tak marginalnym jak pilot. Accuphase nie chadza na skróty. Nigdy.

Accuphase DP-770

Podejście modułowe. Nawet laik powie, co jest co. Tak, tak, dwa transformatory w zasilaczu.

Konfiguracja systemu

W teście DP-770 pracował w towarzystwie dzielonego wzmacniacza Accuphase’a: preampu C-3900 i końcówki mocy A-80. Całe okablowanie obsłużył Siltech z serii Classic Legend. Z systemu redakcyjnego pozostały jedynie monitory Dynaudio Contour 1.3 mkII.

Wrażenia odsłuchowe

W przeszłości kilkakrotnie miałem przyjemność testować źródła Accuphase’a, włącznie z DP-750, a więc poprzednikiem aktualnego. W związku z tym jeszcze przed odsłuchem byłem świadomy faktu, że nowy odtwarzacz reprezentuje światową klasę. Zresztą, nie udawajmy: taką wiedzę a priori mają chyba wszyscy audiofile choć trochę zainteresowani high-endem, z czytelnikami „HFiM” na czele.
Test odsłuchowy DP-770 ułożył się nieco inaczej od pozostałych. Zazwyczaj jest tak, że analiza dynamiki, stereofonii i zakresów pasma prowadzi (bądź nie prowadzi) do odkrycia jakiejś myśli przewodniej w charakterze brzmienia opisywanego sprzętu. Tym razem powyższy scenariusz również się zrealizował, przy czym był od razu gotowy. DP-770 to bezpośredni spadkobierca modelu, który swego czasu dobrze poznałem, a wiedząc, że Japończycy nie wprowadzają gwałtownych zmian brzmienia, z góry wiedziałem, czego się spodziewać. I faktycznie, z pewnymi, może minimalnymi różnicami myśl przewodnia pozostała taka sama jak wcześniej.
Z recenzenckiego punktu widzenia takie prawie gotowe wnioski mają swoje dobre i złe strony. Dobre, ponieważ nie trzeba za dużo myśleć. Wystarczy nieco przeformułować opis poprzednika i pełnowartościowy opis brzmienia następcy gotowy; dla świętego spokoju można jedynie podkreślić, że tym razem wszystko zrobiło się jeszcze odrobinę lepsze.
Ale nawet gdybym zignorował odsłuch DP-750, to w oparciu o wiedzę dość powszechną, że DP-770 jest obiektywnie wybitny, mógłbym po prostu ubrać każdy aspekt prezentacji w same superlatywy i opis byłby równie prawdziwy. Jednak te pozornie dobre strony tak naprawdę wcale nie pomagają, a wręcz przeszkadzają. Bo skoro z góry wiadomo, że wszystko jest znakomite, to jaki sens ma testowanie takich urządzeń? A jeśli już testować, to jak się nie powtarzać? Może po prostu podstawowe superlatywy przedstawić w skrócie, a więcej miejsca poświęcić elementom, które decydują o wyjątkowości DP-770 na tle tych najlepszych? Spróbujmy.
*
Bas jest świetnie kontrolowany. Potrafi pokazać moc i zdecydowanie, ale nie wysuwa się na pierwszy plan. Zresztą ostatnie słowo i tak będzie należało do wzmacniacza. Dynamikę, zwłaszcza w skali mikro, zaliczymy do wybitnych. DP-770, podobnie jak chyba wszystkie Accuphase’y, jakich słuchałem, genialnie oddaje różnorodność instrumentów perkusyjnych – od ciężkich uderzeń w duże bębny, po delikatne muśnięcia miotełek. Natomiast w skali makro – ponownie wiadomo, że i tak większą rolę odegra wzmacniacz. Choć należy zaznaczyć, że nawet pomijając znaczenie dalszej części systemu, DP-770 wychodzi daleko poza klasyczne terminy makro- i mikrodynamiki. Zarówno jeden i drugi zakres dzieli się na kilka jeszcze bardziej szczegółowych.
Górę pasma charakteryzują detaliczność i kultura. Obfitość informacji imponuje, ale podkreślmy od razu, że sposób prezentacji całego tego bogactwa pozostaje dokładny i uporządkowany. A lekkie osłodzenie sopranów pozwala im się płynnie wtapiać w całokształt brzmienia.

Accuphase DP-770

Zdjęcie poglądowe modułu transportowego. Klasa światowa.

Większość powyższych obserwacji pasowałaby prawdopodobnie do każdego Accuphase’a, oczywiście przyjmując, że przy tych z góry katalogu częściej pojawiałoby się słowo „bardzo”. Przy czym opisane skrótowo aspekty należą do tych nieco bardziej obiektywnych; można ocenić ich ilość i jakość na tle konkurencji z tej samej półki. Ale – jak wiadomo – istnieje jeszcze bardziej subiektywna sfera odczuć, związana z emocjami towarzyszącymi słuchaniu muzyki, a oparta na nigdzie niezdefiniowanym pojęciu muzykalności.
Każda firma ma na nią własny pomysł, Accuphase również. Muzykalność ma się opierać na dwóch fundamentach: perfekcyjnej liniowości pasma i równowadze tonalnej, ale rozwijać na bazie jakiegoś elementu o szczególnym znaczeniu. W tym miejscu zaryzykuję własną tezę: ten szczególny element będzie inny dla każdego rodzaju urządzeń japońskiej firmy, ale już w swojej grupie – ten sam. I tak preampy będą rozwijać muzykalność na bazie przejrzystości, końcówki mocy zrobią to, doprawiając brzmienie szczyptą wygładzenia, natomiast źródła zaproponują niewiarygodną wręcz maestrię przestrzenną. Oczywiście nie jest tak, że tylko preampy są przejrzyste, a tylko źródła przestrzenne. Chodzi jedynie o sposób użycia tych atrybutów w procesie tworzenia muzycznych emocji.
I dlatego celowo we wcześniejszym skrócie ani kwestii muzykalności, ani przestrzeni nie poruszyłem w ogóle. W DP-770 obie kategorie są bowiem ściśle ze sobą związane. Podobny wniosek o związku właściwości stereofonicznych z pierwiastkiem emocjonalnym podkreślałem już we wcześniejszych testach odtwarzaczy Accuphase’a. Z perspektywy czasu trudno mi jednak powiedzieć, czy w porównaniu z np. poprzednią generacją „siedemsetki” zrobiło się pod tym względem lepiej, trochę lepiej, czy może zostało tak samo. Zmian na takim poziomie sprzętu nie ocenia się na podstawie wspomnienia sprzed kilku lat. Skłaniałbym się do tego, że stereofonia się poprawiła, ale tylko nieznacznie. Już przy DP-750 wydawało mi się bowiem, że prezentuje on poziom ostateczny.
Jaka więc jest ta przestrzeń? Od razu odfajkujmy jej oczywiste parametry. Szerokość – dajemy maksa, głębia – dajemy maksa. Czarne tło, dokładność lokalizacji, namacalność źródeł, efekty specjalne – tak samo. Przy nagraniach zrealizowanych ze szczególną troską o stereofonię z nadmiaru wrażeń można popaść w omdlenie. Ale przecież podobnymi zachwytami zdarzało mi się obdarzać inne urządzenia. Co zatem wnosi Accuphase, że tworzy własny wymiar jakości?

Wydaje się, że po prostu Japończycy mają odwagę śrubować to, co wydaje się dawno skończone. Przykład? Z początku dałem się złapać w pułapkę. Nagle jakieś cyknięcia dobiegające z kuchni, później szmery u sąsiada z góry, a nawet odgłosy z daleka, z podwórza za balkonem? No tak, to przecież perkusyjne muśnięcia, które Accuphase jest w stanie wysłać tam, gdzie wydają się niemożliwe. Jak to się dzieje, że w innych warunkach (to znaczy: przy innych źródłach), ale w tych samych nagraniach, sprawdzanych w dziesiątkach odsłuchów, tego nie słyszałem? Ano tak właśnie, że japońscy konstruktorzy uparcie dążą do stworzenia stereofonii jeszcze lepszej niż już najlepsza. Jakby chcieli stworzyć własne prawa akustyki.
Może właśnie z tego powodu odsłuch DP-770 zaczyna w pewnej chwili zastanawiać? Bo owszem, jest zachwyt, czysta przyjemność, ale czy aby taka scena nie jest przypadkiem… zbyt dobra? Jakie warunki muzyki na żywo musiałyby zostać spełnione, aby słuchacz doświadczył podobnych wrażeń w trakcie prawdziwego koncertu? Czy taka ekstremalna stereofonia mieści się w granicach zdrowego rozsądku?

Accuphase DP-770

Po lewej zestaw gniazd cyfrowych, po prawej – analogowych.

Tutaj wchodzimy w high-endowe filozofowanie. Pytanie o istotę tego, co w ogóle jest możliwe w tworzeniu sceny w warunkach domowych i w którym momencie traci ona kontakt z tym, co można „zagrać” na prawdziwej scenie nawet w idealnie dostrojonej filharmonii, to dylemat nie do rozstrzygnięcia. Ale – z drugiej strony – może trochę przewrotnie: czy to aby na pewno jest ważne? Czy ktoś naprawdę może chcieć żeby dźwięk nie był „aż tak bardzo super”? Osobiście wolę właśnie takiego Accuphase’a.
Zapowiedziałem, że niezwykła stereofonia stanowi tworzywo jedynej w swoim rodzaju muzykalności. Odtwarzacze Accuphase’a, które znam, owszem, mają płynne i harmonijne średnie tony. Są neutralne pod względem temperatury barw i elastyczne w stopniowaniu nasycenia. To w zupełności wystarczy do zapewnienia satysfakcjonującej muzykalności. Ale scena doprawia to wszystko jeszcze bardziej wykwintnie. Rozmieszczenie źródeł w przestrzeni wnosi nieopisany wdzięk i czar. Nadaje średnim tonom swobodę, płynność i krystaliczną czystość. A w zestawieniu z tradycyjną dla Accuphase’a finezją oddawania subtelności tworzy muzykalność, której nikt nie jest w stanie podrobić.
Przy tych refleksjach jeszcze jedno zastrzeżenie. DP-770 ma kosmiczną przestrzeń, ale nie każdy wzmacniacz pokaże ją tak jak firmowy. Pamiętajmy, że miałem do dyspozycji duet C-3900/A-80, którego łączna wartość to blisko 250 tys. zł. I z całym szacunkiem dla używanego przeze mnie na co dzień Conrada-Johnsona, był on w stanie pokazać ledwie część tego, co japońska arystokracja. DP-770 to jedno z najlepszych źródeł na świecie, a jego gwiazda rozbłyśnie najjaśniej w towarzystwie elektroniki podobnej klasy.

Accuphase DP-770

Pilot

Konkluzja

Topowy zintegrowany odtwarzacz Accuphase’a gra we własnej lidze. Sam sobie wyznacza poziom, po czym z generacji na generację systematycznie go podnosi. Za każdym razem wydaje się, że kres możliwości został już osiągnięty, po czym się okazuje, że można jeszcze minimalnie lepiej. I w ten sposób znowu wyszło najlepiej.

Accuphase DP-770

Cena

94900 zł

Dane techniczne

Pasmo przenoszenia

0,5 Hz – 50 kHz

Zniekształcenia

0,0004%

Sygnał/szum

121 dB

Wyjścia analogowe

RCA, XLR

Wyjścia cyfrowe

opt., koaks., HS-link

Wyjście słuchawkowe

brak

Wymiary (w/s/g)

15,6/47,7/39,5 cm

Masa

28,5 kg

Przeczytaj także

JBL Stage 280F

16.03.2025

Testy

Kolumny

JBL Stage 280F

Indiana Line Tesi 3

12.03.2025

Testy

Kolumny

Indiana Line Tesi 3

Kora DAC 140

08.03.2025

Testy

Przetworniki C/A

Kora DAC 140

Audio Research Reference 160S

28.02.2025

Testy

Końcówki mocy

Audio Research Reference 160S

Vitus Audio SCD-025 mk.II (2024)

26.02.2025

Testy

Odtwarzacze CD

Vitus Audio SCD-025 mk.II (2024)

McIntosh C12000/MC1.25KW 75th Anniversary

22.02.2025

Testy

Wzmacniacze dzielone

McIntosh C12000 / MC1.25KW 75th Anniversary

Kubala-Sosna Fascination & Emotion

12.02.2025

Testy

Kable

Kubala-Sosna Fascination & Emotion

Monitor Audio Studio 89

09.02.2025

Testy

Kolumny

Monitor Audio Studio 89