bool(false)

Audio Research Reference 160S

28.02.2025

min czytania

Udostępnij

Audio Research Reference 160S

Audio Research ma tyle lat, co ja; działa od 1970 roku. I przyznam, że czas jest dla niego wyjątkowo łaskawy. Najnowsze wzmacniacze prezentują się obłędnie. W moim odczuciu Reference 160S to jedno z najpiękniejszych urządzeń hi-fi, jakie kiedykolwiek powstały.

Koń jaki jest, każdy widzi. Można się rozpisywać na temat wyglądu amerykańskiego wzmacniacza, wymieniając kolejne elementy na przedniej ściance. Lepiej jednak spojrzeć z góry, dostrzec symetrię, dobór kolorów i materiałów, a z bliska – docenić ich jakość i dokładność montażu. Reference 160S przyciąga wzrok, a patrzenie na niego to czysta przyjemność. Do tego stopnia, że urodą przyćmiewa nawet ustawionego obok McIntosha MA12000.

 

Audio Research Reference 160S

Reference 160S z boku.

 

Seria Reference

Starsze Audio Researche miały tylko rączki po bokach, logo i włącznik zasilania. Współczesny wyposażono w cztery przyciski i ogromne szklane okno, przez które widać lampy. Innowacyjny jest sposób wykonania wskaźników wychyłowych. Na przeźroczystej tafli wygrawerowano skalę. Zarówno ona, jak i wskazówki pozostają niemal niewidoczne przy wyłączonym podświetleniu. Zaczynają się odcinać od tła dopiero po włączeniu czterech białych diod. Producent określa rozwiązanie mianem GhostMeter i faktycznie – mierniki wyglądają jak zjawa z zaświatów. Strach się bać.
To samo wzornictwo charakteryzuje linię Reference, choć nie całą. Wśród wzmacniaczy dzielonych starą szatą odcinają się flagowe monobloki Reference 750 SEL oraz zintegrowany I50. W nową ubrano monobloki 330M i 160M MKII – konstrukcję siostrzaną dla opisywanej 160S (jak łatwo się domyślić, M oznacza mono, S – stereo). Najtańszej końcówki VT80S we wskaźniki nie wyposażono, ale widać, że to również nowa linia, bo pasuje do przedwzmacniaczy. Na szczęście jest też i inna „osiemdziesiątka” – Reference 80S (test w „HFiM” 12/2023), która zaprasza na wakacje z duchami.
Przedwzmacniacze liniowe (Reference 6SE, LS28SE) i korekcyjne (Reference 3SE, Phono PH9) pasują do wzmacniaczy mocy. Mają takie same przyciski i rączki. W starym wzornictwie pozostały tylko flagowe „dziesiątki”. Nowe reprezentuje jeszcze DAC9. Można więc zbudować jednorodną stylistycznie wieżę.
Egzemplarz dostarczony do testu nie został wyposażony w osłonę lamp, dzięki czemu można na nie patrzeć z boku i z góry. W moim odczuciu z klatką ochronną wzmacniacz prezentuje się lepiej, choć przeszkadza jej przednia ścianka, która zasłania bańki. Nie ma co owijać w bawełnę – ten element wygląda fatalnie. Zapewne dlatego na stronie ARC wszystkie fotografie 160S przedstawiają rozebraną końcówkę. Obecność klatki wynika ponoć z przepisów regulujących ochronę użytkownika przed wysoką temperaturą wewnątrz urządzenia. Projektant sam z siebie by czegoś takiego nie wymyślił. Ale spokojnie, front osłony można odkręcić i wtedy wzmacniacz znów wygląda świetnie.

Audio Research Reference 160S

Sporo tego dobra.

 

 

Budowa

Reference 160S to kawał pieca. Uchwyty zamontowano zarówno z przodu, jak i z tyłu, co znacznie ułatwia przenoszenie. Do wyboru przewidziano dwie wersje kolorystyczne: czarną i srebrną, połyskującą szlifowanym aluminium, z którego wykrojono wystającą poza obrys obudowy płytę czołową.
Pierwszy przycisk z lewej to włącznik zasilania. Po kliknięciu układ przechodzi w tryb rozgrzewki. Przez około trzy minuty miga wtedy zielona dioda. Kiedy przestanie, można słuchać. Drugi przycisk służy do regulacji intensywności podświetlenia wskaźników – w trzech krokach plus wygaszenie. Trzecim, Tube Monitor, sprawdzamy stan lamp mocy. Jeżeli wszystko jest w porządku, na zielono zaświeci osiem diod na krańcach okna. Jeżeli któraś bańka niedomaga, to… nie wiem, co się stanie – czy zmieni się kolor, czy któraś dioda zostanie wygaszona – na pewno się zorientujecie. Ostatni przycisk przełącza tryb pracy końcówki mocy z ultraliniowego na triodowy. Warto zaznaczyć, że można to zrobić w trakcie słuchania. Dioda z zielonej staje się błękitna, a wskaźniki wyskalowano dla każdego trybu osobno. Jak zwykle w tego typu przypadkach, ultralinear to pełna moc nominalna, tutaj: 140 W, i niższe zniekształcenia. Trioda oznacza spadek osiągów o połowę, więc nadal sporo zostaje, a przede wszystkim inny charakter dźwięku. Zwykle słodszy, bardziej zaokrąglony. Można powiedzieć, że dzięki temu we wspólnej obudowie mieszczą się dwa inaczej grające wzmacniacze.

Audio Research Reference 160S

Po to zdejmujemy obudowę.

 

Na tylnej ściance znajduje się licznik godzin pracy. Niespecjalnie przydatny osobom polującym na mało używany egzemplarz z rynku wtórnego, ponieważ można go łatwo zresetować przyciskiem obok. Istotny jest jednak dla użytkowników, którzy sprawdzą na nim przebieg aktualnie zamontowanego kompletu lamp i z grubsza oszacują, ile czasu pozostało do jego wymiany.
Wejście sygnałowe zrealizowano w standardzie XLR i RCA. Do wyboru służy mały przełącznik. Trzy odczepy wyprowadzają sygnał do głośników nominalnie 4, 8 i 16-omowych. Zrealizowano je na wygodnych złoconych zaciskach. Poza tym przewidziano port szeregowy RS232, gniazda wyzwalacza, zdalnego sterowania oraz zasilające IEC20 – 15A (przewód znajduje się w zestawie). Główny bezpiecznik wyprowadzono na zewnątrz.
„Ekologiczną” eksploatację ma zapewnić funkcja automatycznego wyłączania. Na szczęście, nie została zaaplikowana na stałe, więc lepiej od razu ją dezaktywować. Wzmacniacz powinien być wygrzany. Gdyby miał się w kółko wyłączać, a później przechodzić przez tryb rozgrzewki, użytkownik mógłby dostać małpiego rozumu. No i niekoniecznie wyszłoby to na zdrowie lampom.
Przełącznik z prawej strony steruje zamontowanymi w obudowie wiatrakami. Niższe obroty zaleca się do pracy z odkrytymi lampami, wyższe – kiedy przykręcimy metalową osłonę. Aktywnej wentylacji wyłączyć się nie da. W bliźniaczych monoblokach już można to zrobić, bo połowa lamp to mniej ciepła do wydmuchania na zewnątrz.
Morza szum, ptaków śpiew
Czego, jak czego, ale szumów w sprzęcie wysokiej jakości nie lubimy. A tutaj ma co szumieć. Wiatraczki w urządzeniach do użytku domowego stosuje się rzadko, a jeśli już, to producenci podkreślają ich bezgłośność. Tak było w przypadku końcówek Emotivy, tak jest i tutaj. I tak samo zapewnienia rozmijają się z prawdą. Kiedy muzyka cichnie, wiatraki Reference 160S słychać wyraźnie, choć wystarczy nieco podkręcić potencjometr w przedwzmacniaczu, by zamaskować ich odgłos. Inna sprawa, że w czasie słuchania wentylacja pracowała na wyższym biegu, mimo że lampy nie zostały osłonięte. Da się z tym żyć, o ile nie jesteście bardzo wyczuleni na podobne dodatki. Dobra wiadomość jest też taka, że niska częstotliwość szumu nie leży w okolicach największej czułości ludzkiego ucha.

Audio Research Reference 160S

Cztery 6H30 Sovteka.

 

Wnętrze

Z tyłu znajdują się trzy transformatory: dwa głośnikowe i zasilający, wszystkie rdzeniowe. Obudowa kryjąca elektronikę jest płaska, ale miejsca wystarczy, bo ma ponad pół metra głębokości. Z tego względu wzmacniacz może się nie zmieścić na niektórych szafkach.
Napięcie filtrują kondensatory Nichicona, a układ zrealizowano na czterowarstwowej płytce drukowanej. W stopniu wyjściowym pracuje osiem KT150 Tuing-Sola, sterowanych czterema 6H30 Sovteka. Na te drugie założono pierścienie gumowe, które zabezpieczają przed wibracjami. Na czas transportu lampy są pakowane w osobne pudła. W komplecie otrzymujemy bawełniane rękawiczki, ponieważ lamp nie należy dotykać gołymi rękami. Na palcach znajdują się pozostałości tłuszczu, których nagrzanie może doprowadzić do niepożądanych naprężeń bańki, a w skrajnym przypadku – spowodować jej pęknięcie.
Każdą lampę oznaczono numerem, podobnie podstawki, w których należy je umieścić. Producent określa żywotność KT150 na 3000, a 6H30 na 4000 godzin. Dla świętego spokoju można wymieniać je razem. Zwłaszcza że 6H30 są relatywnie tanie w porównaniu z oktetem KT150.
Miękki start trwa długo, ale wzmacniacz nie marnuje czasu. Załącza wtedy układ automatycznej kalibracji, dobierający prąd spoczynkowy. Autobias uwzględnia zmiany zachodzące w trakcie eksploatacji, co zwalnia użytkownika z konieczności manualnej kalibracji Ponadto, jeżeli zdecydujemy się na inne lampy, to rozpozna je i zastosuje odpowiednią wartość. Można wybrać KT120, KT88 i 6550. KT150 są najdroższe i najlepsze od strony parametrów technicznych, ale przecież nie mniej istotne są indywidualne upodobania użytkownika; osobiście mam sentyment do 6550. Audio Research poleca lampy ze swojego magazynu, ponieważ najpierw je selekcjonuje, a następnie dobiera. Możemy się jednak zdecydować na inne opcje, w tym NOS-y, o ile mamy dobre dojście.
Jakość komponentów i montażu? Bezdyskusyjna. To jest Audio Research.

Audio Research Reference 160S

Osiem KT150 Tung-sola.

 

Herezja

Zabrzmi to jak herezja, ale chciałbym do tej końcówki dostać… pilot. Mamy do dyspozycji zmianę trybów pracy i jasności wyświetlacza, a do tego włącznik i sprawdzenie stanu lamp. Przynajmniej pierwsze dwa chętnie regulowałbym z kanapy.

Audio Research Reference 160S

Reference 160S z tyłu.

 

Konfiguracja systemu

Sygnał z japońskiego top-loadera C.E.C. CD5 płynął przewodami Hijiri (HCI/HCS). Prąd filtrował Ansae Power Tower. Sieciówki stanowiły Ansae Supreme oraz Hijiri Nagomi do źródła. Elektronika stała na meblu Base 6. Pomimo potężnej głębokości Ref 160S zmieścił się na półce, choć prawie na styk. Kolumny Audio Physic Tempo 6 wspierały się na 3-cm kamiennych płytach, podklejonych filcowymi podkładkami. Gościnnie wystąpiły diamentowe Marteny Parker Trio i monitory PS Audio Aspen 5. Jako preamp pracowała sekcja w McIntoshu MA12000. Zdaję sobie sprawę, że to nie ta klasa, ale znam doskonale jej działanie, dzięki czemu łatwiej mi usłyszeć różnice.

Audio Research Reference 160S

Fatalnie to wygląda. Ażurowa blacha aż kłuje w oczy.

 

Wrażenia odsłuchowe

Czytałem, że Audio Research nie przywiązuje specjalnej wagi do tego, czy w końcówkach mocy pracują lampy, czy tranzystory. To jedynie środek do celu. Jest w tym wiele prawdy i… nieprawdy. Prawda leży w tym, że Reference 160S nie maluje impresjonistycznych pejzaży ani nie rozgrzewa do czerwoności strun skrzypiec, jak to robią stereotypowo pojmowane lampy. Gra prawidłowo. Nieprawda zaś polega na tym, że lampy mimo wszystko słychać.
Amerykanie najpewniej wyszli z założenia, że idealny wzmacniacz może mieć w środku bańki albo półprzewodniki, ale celem i tak pozostanie osiągnięcie brzmieniowej wierności oryginałowi na żywo. Sam kluczowy element wzmacniający ma jedynie wykończyć całość. Najlepsze jest to, że o ile producent faktycznie zasługuje na swoją renomę, to wraz z podążaniem w górę katalogu obie estetyki powinny się do siebie zbliżać. Jako że Reference 160S w menu Audio Researcha lokuje się dosyć wysoko, otrzymujemy atrakcje przypisywane półprzewodnikom, takie jak dynamika, energia i sprężystość basu; te 140 watów widać, słychać i czuć. Z drugiej strony – w dźwięku panuje spokój, całkowity brak wysilenia, a co za tym idzie – swoboda połączona z plastycznością. Powiecie, że tranzystory w klasie A też tak grają? Faktycznie, da się wskazać wiele cech wspólnych. Niemniej lampowe wykończenie Reference 160S towarzyszy muzyce przez cały czas. I w 90% ma same zalety. Pozostałe 10% to lekko przeciągnięte wybrzmienia i miękkość ataku basu. To po prostu cechy lamp, rekompensowane czymś, czego tranzystorom przeważnie brakuje. Wybrzmienia może i nie są cięte zdecydowanie, za to warto dostrzec ich wielobarwność. Wspomniana miękkość zaś niesie ze sobą majestat i poczucie głębi. Nie doświadczamy gwałtownych kontrastów dynamicznych, ale dzięki kapitalnemu zróżnicowaniu w skali mikro dźwięk wchodzi na poziom naturalnego realizmu.

 

 

Audio Research Reference 160S

Dla odmiany – przepięknie. Przód klatki ochronnej można odkręcić i obserwować żar lamp. Bez klatki w ogóle nie ma problemu.

Wybór trybu pracy okazuje się nie tylko prosty, ale również uczciwy. Większość wzmacniaczy w „triodzie” gra zauważalnie ciszej. Do głosu dochodzi więc psychologia, ponieważ dźwięk głośniejszy odbieramy jako lepszy. W Reference 160S poziomy są niemal idealnie wyrównane, dzięki czemu słychać prawdziwe różnice.
W mojej opinii trioda brzmi lepiej. Owszem, ultralinear zmniejsza dystans do tranzystora w aspekcie szybkości basu, makrodynamiki i nadążania za tempem w skomplikowanych fakturach, ale te atuty przydają się tylko w mocnym graniu i aranżach nabitych decybelami, jak u Prince’a. Jednak i tutaj przewaga pentody okazuje się pozorna, ponieważ wrażenie ogólne znów przemawia na korzyść triody. I to od pierwszej chwili, a kiedy zaczniemy rozbierać różnice na czynniki pierwsze, to trioda jeszcze mocniej wysunie się na prowadzenie. I chyba nie ma się czym przejmować, ponieważ moc pozostaje wystarczająca. Poza tym jest wyraźniej i czyściej, z głębszymi barwami i towarzyszącą muzyce atmosferą, zaznaczoną niby dyskretnie, ale tak naprawdę definiującą całość.
Orkiestra symfoniczna pokazuje świetne zrównoważenie barw i pasma. Pomimo lekkiego uspokojenia i wygładzenia szczegółów słychać mnóstwo. Po prostu się nie narzucają, płyną razem z narracją. W skomplikowanych fakturach i tutti wzmacniacz się nie gubi, jak to z lampami czasem bywa. Nie brakuje przejrzystości, połączonej z oddechem i luzem. Wszystko odbywa się bez wysiłku, jakby instrumenty miały wokół siebie więcej powietrza niż zwykle. I wcale nie wiąże się to z holograficzną przestrzenią, bo Ref 160S nie rozsuwa ścian. I chyba nie potrzebuje, bo wspomniane przedłużone wybrzmienia nadają muzyce rozmach.

W materiale pozornie rzadkim, jak Dire Straits czy starszych nagraniach Cata Stevensa i The Beatles średnica staje się nasycona, gęsta, jakby ktoś wypełnił aranżację. Wszystko wydaje się większe, głosy są głębsze, bardziej mięsiste, a mimo to przejrzystość i czytelność pozostają na świetnym poziomie. Góra doskonale dopełnia obraz. Nie cyka, a i tak szybuje bez nosowego nalotu ani ostrości. Muzyka brzmi bezpośrednio, jakby przybliżała się do słuchacza. Paradoksalnie, pomimo braku efekciarstwa prezentacja jest efektowna. Niestety, dotyczy to tylko dobrych nagrań. W kiepskich robi się płasko i głucho. Miękki bas sprężyście pulsuje i trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś chciał go przyspieszyć. Rytm i puls są wyraźne, a dłuższe wybrzmienia nie zamazują faktury.
Z Audio Researchem usłyszałem gitary, które zapamiętam. Dotąd stanowiły często tło, jakby wspomagały sekcję rytmiczną. Tutaj wyraźnie słychać ich harmoniczną rolę; można śledzić rozłożone akordy. Gęstość i mięsistość pokazują inne oblicze trąbki, organów Hammonda i fortepianu. Podkreślony realizm powinien się podobać, zwłaszcza że nie ma nic wspólnego z przyciemnieniem.

Do tych gęstych barw pasuje prezentacja przestrzeni. Nie widać bezkresnej głębi. Jest za to bliska, precyzyjnie zorganizowana scena i mnóstwo powietrza pomiędzy instrumentami. Intrygujący obraz. Mimo wszystkich atrakcji podejrzewam, że dla wielu największą pozostaną wysokie tony. Ich czystość, dzwoneczkowatość i jędrność niższego podzakresu współgrają z rozdzielczością i brakiem przykrych dodatków.
Brzmienie Reference 160S ma klasę. Słychać bogactwo barw, choć nie jest ono eksponowane na siłę. Arystokratyczny dystans łączy się z bezpośredniością, a miękkość basu i podkreślone wybrzmienia z energią. W „Morning Has Broken” Stevensa usłyszałem piękno, którego szukamy właśnie w lampach. W dodatku nie znalazłem w tle wad, którymi bywa okupione. Wzmacniacz pozostaje – z jednej strony – czuły na jakość realizacji; z drugiej zaś potrafi je zupełnie niespodziewanie poprawić i dopełnić. Może to i nie jest obiektywna prawda, ale szczerze: zupełnie mi to nie przeszkadza. Jeżeli fortepian został w nagraniu odchudzony, to Audio Research go podtuczy i doda potęgi. Na tyle, że nawet jeśli tego nie nazwiemy, to i tak zauważymy, że jest… jakoś lepiej.

Konkluzja

Reference 160S to jedna z najbardziej uniwersalnych lamp, jakie znajdziecie. Swoje kosztuje, ale to widać i słychać.

 

Maciej Stryjecki
Hi-Fi i Muzyka 11/2024

Audio Research Reference 160S

Cena

142800 zł

Moc

140 W (ultralinear), 70 W (trioda)

Pasmo przenoszenia

5 Hz – 70 kHz (- 3 dB)

Sygnał/szum

100 dB

Zniekształcenia

0,04 % (1 W); 1% (140 W)

Masa

45,5 kg

Wejścia

XLR, RCA

Wyjścia

odczepy 2, 4, 8 omów

Pobór mocy

3,5/500/700/875 W

Wymiary

26/48,5/54,5 cm

Przeczytaj także

Weiss DAC204

24.03.2025

Testy

Przetworniki C/A

Weiss DAC204

Marten Parker Trio Diamond Edition

20.03.2025

Testy

Kolumny

Marten Parker Trio Diamond Edition

JBL Stage 280F

16.03.2025

Testy

Kolumny

JBL Stage 280F

Indiana Line Tesi 3

12.03.2025

Testy

Kolumny

Indiana Line Tesi 3

Kora DAC 140

08.03.2025

Testy

Przetworniki C/A

Kora DAC 140

Vitus Audio SCD-025 mk.II (2024)

26.02.2025

Testy

Odtwarzacze CD

Vitus Audio SCD-025 mk.II (2024)

McIntosh C12000/MC1.25KW 75th Anniversary

22.02.2025

Testy

Wzmacniacze dzielone

McIntosh C12000 / MC1.25KW 75th Anniversary

Accuphase DP-770

17.02.2025

Testy

Odtwarzacze CD

Accuphase DP-770