bool(false)

Triangle Genese Trio

19.09.2012

min czytania

Udostępnij

Historia marki Triangle zaczyna się w 1981 roku. Renaud de Vergnette postanowił budować kolumny oferujące nie tylko naturalny dźwięk i korzystną relację jakości do ceny, ale też ciekawe wzornictwo i wysoką jakość wykonania.

Tak przynajmniej wyglądają początki francuskiej firmy w materiałach prasowych. Ale Triangle to przede wszystkim oryginalne pomysły i charakterystyczne brzmienie. Spod ręki de Vergnette’a wyszło wiele niecodziennych konstrukcji. Nie zawsze gonił on za nowinkami. Gdy inni wprowadzali stożki z polimerów, metalu czy włókien szklanych, konsekwentnie wykorzystywał membrany z celulozy. Papierowe głośniki, często z pofałdowanym zawieszeniem, wyglądały archaicznie, ale Renaud miał to w nosie. Stwierdził, że szybkość i barwa takich głośników są nie do pobicia.

Budowa

Dziś pan Renaud nie jest już właścicielem Triangla, ale czynnie udziela się w firmie i cieszy się powszechnym szacunkiem. Na szczęście, nowi właściciele nie zdecydowali się na zmianę kursu. Katalog podzielono na trzy serie, a najtańsza Esprit EX to po prostu stare, dobre Triangle. Flagowe Magellany to hi-end, a Genese ładnie się wpasowały między te dwa światy. Trio to spore zestawy na podstawkę. Obudowy są wysokie, a sam głośnik nisko-średniotonowy nie jest znów jakiś monstrualny. Papierowa membrana ma 12 cm średnicy, a w jej centrum znalazł się korektor fazy w kształcie pocisku. Głośnik ma metalowy kosz i standardowy magnes bez ekranowania. Ale kto by się tym przejmował. Kineskopowe telewizory już rzadko się widuje. Wysokie tony odtwarza kopułka z pokaźną tubą i złotym korektorem fazy. Wygląda, jakby ktoś ją zanurzył w obudowie do połowy. Górną część zakryto kołnierzem w kształcie rozciągniętej łezki. Nie kryje się tam jednak żadna tubka wygaszająca energię od tylnej części membrany. To po prostu zabieg stylistyczny. Trzeba przyznać – udany. W ogóle Triangle prezentują się oryginalnie. Płytę frontową wykończono czarnym lakierem na wysoki połysk, zaś pozostałą część obudowy – naturalnym fornirem mahoniowym. Kawał dobrej roboty. Wygięcie bocznych ścianek zmniejsza niekorzystny wpływ fal stojących, które lubią powstawać wewnątrz prostopadłościennych skrzynek.

51-72 01 2010 TriangleGeneseTrio 02

Wykręcanie głośników to zadanie dla cierpliwych. Wkręty wychodzą opornie. Zazwyczaj po demontażu przetworników widzimy rozmaite materiały tłumiące, najczęściej płaty gąbki lub wełny mineralnej. A tutaj – prawie pusto. Tylko w pobliżu tylnej ścianki i tuż przy podstawie natknąłem się na cienkie kawałki waty. Obudowy wzmocniono grubą poprzeczkąłączącą boczne ścianki. Co by nie mówić, Trio ważą swoje. Jedyne, co w Trio wygląda tanio, to gniazda. Podwójne, złocone terminale chowają się w plastikowym profilu i nie wyglądają na szczególnie wyrafinowane. Takie same można zobaczyć nawet w kolumnach z przedziału 1000-2000 zł.

51-72 01 2010 TriangleGeneseTrio 03 51-72 01 2010 TriangleGeneseTrio 04

Brzmienie

Wreszcie trafiły mi się Triangle, które prezentują 100% firmowego charakteru. Powoli już zaczynałem myśleć, że niedługo wszystkie kolumny będą grały tak samo. Testowałem już nawet Triangle pozbawione rozjaśnionej góry – grały równo i spokojnie. Niedawno odesłałem do redakcji podłogowe Genese Lyrr. Były bardzo dobre, bez dwóch zdań. Ale francuskie kolumny powinny na dzień dobry błysnąć wysokimi tonami. I tak właśnie stało się tym razem. Powiecie, że przecież neutralność to największa zaleta. Może, ale wyobraźmy sobie, jak przerażająco nudne byłoby życie, gdyby wszystko grało tak samo. Wysokie tony są podkreślone, ale nie robiłbym z tego problemu, bo ich jakość nadąża za ilością. Na dobrze zrealizowanych płytach można się z przyjemnością wsłuchiwać w każde muśnięcie blachy miotełką. Średnica ma w sobie trochę przyjemnego, papierowego smaczku i wypełnienia, ale jej największą zaletą jest szybkość. Dźwięk jest żywy, energiczny, chciałoby się powiedzieć – radosny. Triangle z dziecięcym entuzjazmem prezentują każdy repertuar. Po prostu chce im się grać i dobrze się przy tym bawią. Basu jest tyle, ile trzeba. Mógłby być trochę lepiej wypełniony i bardziej mięsisty, ale trzeba pochwalić kontrolę. Nie dał się przyłapać na utracie czytelności i przeciąganiu wybrzmień. Obok żywiołowości największą atrakcją Trio jest przestrzeń. Monitory, nawet ustawione trochę niedokładnie, zbudowały obszerną scenę i wypełniły dźwiękiem pokój. Potrafią najpierw pewną kreską naszkicować główne źródła dźwięku, a następnie wypełnić tło niuansami. Wyjść z dźwiękiem do przodu i na boki, a potem obsypać ściany delikatnym pogłosem. Nie są tak spektakularne jak Xaviany. Brak im też precyzji Stepów, ale z pewnością zasługują, aby postawić im w tej rubryce piątkę.

Konkluzja

Prawdziwe Triangle.

51-72 01 2010 TriangleGeneseTrio T

Tomasz Karasiński
Hi-Fi i Muzyka 01/2010

Triangle Genese Trio

Przeczytaj także

Power Base High-End

24.04.2025

Testy

Akcesoria

Power Base High-End

Test wzmacniacz zintegrowany Skromność i siła Sugden A21SE Signature

20.04.2025

Testy

Wzmacniacze

Sugden A21SE Signature

Norma Revo IPA-80

16.04.2025

Testy

Wzmacniacze

Norma Revo IPA-80

Leema Acoustics Neutron & Graviton

12.04.2025

Testy

Wzmacniacze dzielone

Leema Acoustics Neutron & Graviton

Usher Diamond SD-500

08.04.2025

Testy

Kolumny

Usher Diamond SD-500

Bowers & Wilkins 706 S3

04.04.2025

Testy

Kolumny

Bowers & Wilkins 706 S3

JBL Tour Pro 3

31.03.2025

Testy

Słuchawki

JBL Tour Pro 3

Bowers & Wilkins Pi6

27.03.2025

Testy

Słuchawki

Bowers & Wilkins Pi6