
09.02.2025
min czytania
Udostępnij
Studio 10 i Studio 15 były pierwszymi na świecie konstrukcjami ze wszystkimi przetwornikami wykonanymi z metalu. Górę pasma przetwarzały kopułki z lekkiego stopu aluminiowo-magnezowego, napylanego warstwą złota, natomiast środek i dół powierzono głośnikom z membranami Ceramic-Sandwich Metal Cone. Materiał ten poprzedzał wprowadzenie C-CAM-u, który z modyfikacjami Brytyjczycy stosują do dziś. Obie nowości natychmiast zwróciły na siebie uwagę i legły u podstaw metalowej rewolucji w świecie hi-fi. Jakby tego było mało, w większych Studio 15 producent postanowił wzmocnić efekt wizualny, barwiąc na złoto także stożek nisko-średniotonowy.
35. rocznicę premiery historycznie istotnej serii firma postanowiła uczcić monitorem Studio 89. Dopracowany w szczegółach i pięknie wykończony, ma być hołdem złożonym słynnym poprzednikom. Ale zaraz, czy myśmy czegoś podobnego już wcześniej nie widzieli?
Ależ oczywiście! W 2018 roku w ofercie Monitor Audio pojawiły się niemal identyczne Studio i po kilku latach zostały wycofane ze sprzedaży. Trudno dociekać przyczyn tej decyzji. Być może któryś z decydentów się zorientował, że to falstart, a wyjątkowa konstrukcja zasługuje na uświetnienie jakiejś specjalnej okazji. W każdym razie, po zakończeniu produkcji projekt nie wylądował w odległych zakamarkach fabrycznego archiwum, lecz spokojnie czekał na lepsze czasy. Te nadeszły w 2024 roku. Wskrzeszoną serię Studio reprezentuje monitor Studio 89. Do poprzednika sprzed sześciu lat nawiązuje symetrycznym układem i rodzajem zastosowanych przetworników. One same jednak zostały przeniesione z zestawów, o których w 2018 roku nikomu się jeszcze nie śniło.
Koń jaki jest, każdy widzi. Na zdjęciach monitory wyglądają ładnie, zgrabnie i powabnie, ale dopiero na żywo obezwładniają urodą. Połączenie czerni ze złotem już z daleka podkreśla ich wyjątkowy charakter i nie jest to, bynajmniej, dziełem przypadku.
Wersja Studio z 2018 roku była dostępna w trzech wariantach kolorystycznych: czarnym, białym i szarym, wszystkie ze srebrzystymi głośnikami nisko-średniotonowymi. Natomiast Studio 89 występują wyłącznie w głębokiej czerni, z przetwornikami w odcieniu matowego złota. To zestawienie stanowi ukłon w stronę wspomnianych Studio 15 sprzed trzech i pół dekady, które jako jedyne w serii wyróżniały się złotym kolorem membran.
Podobnie jak to miało miejsce w poprzedniej wersji Studio, głośniki pracują w układzie symetrycznym. Zdał egzamin sześć lat temu, więc nie było sensu go zmieniać. Akustyczne centrum zestawu znajduje się na osi przetwornika wysokotonowego, umieszczonego pomiędzy dwoma nisko-średniotonowymi. Dzięki temu całość zbliża się do punktowego źródła dźwięku. Zaletą brzmieniową powinno być zachowanie przestrzennej spójności i precyzyjne obrazowanie źródeł na scenie.
W czasie projektowania Studio 89 konstruktorzy sięgnęli po najbardziej zaawansowane głośniki, montowane przez Monitor Audio w najwyższych seriach.
Niskie i średnie tony przetwarza para RDT III (Rigid Diaphragm Technology III) o średnicy 10,8 cm. W poprzedniej wersji Studio stosowano RDT II tej samej wielkości.
RDT III opracowano w 2022 roku na potrzeby linii Platinum 3G. Później wylądowały w ekstremalnym modelu Hyphn. RDT III to membrana kanapkowa, której spód tworzy podwójna plecionka z włókna węglowego. Na nią nanosi się warstwę lekkiego i bardzo sztywnego Nomeksu o strukturze plastra miodu, zaś na zewnątrz nakłada warstwę z C-CAM-u (stop aluminiowo-magnezowy pokryty ceramiką). Jest ona tak cienka, że przebija spod niej sześciokątny wzór nomeksowego rdzenia. Membrany wraz z dużymi magnesami osadzono w koszach odlanych z pomarańczowego ARC (Anti-Resonance Composite). Jest to termoutwardzalny polimer z dodatkiem różnych minerałów, odznaczający się wysoką sztywnością, niską masą oraz wysoką odpornością na wibracje. Tworzywo po raz pierwszy pojawiło się w zestawach Monitor Audio już w 2010 roku i, jak widać, sprawdza się do dziś.
Pomiędzy duetem membran RDT III umieszczono wysokotonowy przetwornik AMT, nazwany przez Anglików MPD (Micro Pleated Diaphragm). Stosują go w wyższych seriach od ładnych kilku lat, a najnowszy, trzeciej już generacji, został opracowany na potrzeby projektu Concept 50. Ten zaprezentowano na wystawie High End 2022 jako model, nomen omen, koncepcyjny, opracowany dla uczczenia 50-lecia działalności Monitor Audio. Zainteresowanie, jakie wzbudził w Monachium, skłoniło kierownictwo brytyjskiej wytwórni do wdrożenia go do produkcji. Rok później, wiosną 2023 roku, świat ujrzał go pod nazwą Hyphn.
Zasadę pracy przetworników AMT, często mylonych z typowymi wstęgami, wielokrotnie opisywaliśmy na naszych łamach. Przypomnę jedynie, że w odróżnieniu od klasycznych głośników dynamicznych powietrze jest wprawiane w ruch nie poprzez tłokowe drgania membrany, lecz wyciskane spomiędzy fałd długiej, bardzo gęsto plisowanej taśmy. Prędkość, z jaką jest wyrzucane na zewnątrz, przekracza szybkość ruchu samej membrany. AMT błyskawicznie reaguje na impulsy ze wzmacniacza, co przekłada się na wyjątkową detaliczność, a także brak zniekształceń typowych dla głośników dynamicznych.
Membranę MPD III chroni złocona siateczka z oczkami w kształcie plastra miodu, identyczna jak w modelu Hyphn. Producent zapewnia, że jest w pełni neutralna akustycznie.
Wyjątkowość Studio 89 leży nie tylko w stosowaniu high-endowych przetworników, ale też w sposobie ich montażu. Wszystkie trzy przytwierdzono do centymetrowego aluminiowego odlewu, kształtem zbliżonego do cyfry 8. Pomiędzy nimi a metalem umieszczono warstwę materiału tłumiącego rezonanse. Taka sama znalazła się pomiędzy odlewem a przednią ścianką skrzynki. Dzięki temu cały ten ciężki i skomplikowany moduł został skutecznie oddzielony od właściwej obudowy.
Na froncie utrzymują go nie typowe wkręty, ale dwie długie śruby, wpuszczone w magnesy nisko-średniotonowców i biegnące przez całą głębokość obudowy. O ich obecności świadczą jedynie dwie czarne nakrętki z gniazdami imbusowymi na tylnej ściance. Ich docisk po kilku latach intensywnego użytkowania będzie można poprawić dostarczonym w komplecie kluczem.
Pomiędzy śrubami, na złotawej tabliczce, połyskują fenomenalne terminale, wykonane z rodowanej miedzi. Trójkątne nakrętki ułatwią instalację końcówek widełkowych, a dodatkowa złota płytka poprawia kontakt.
Podobnie jak miało to miejsce w monitorach Studio z 2018 roku, przy górnej i dolnej krawędzi tylnej ścianki znajdują się wąskie szczeliny ze specjalnymi bruzdami. Noszą nazwę Speed Reflex HiVe II (High Velocity Reflex Port). Opracowane przez Monitor Audio, mają zapewnić bardziej efektywne rozprowadzenie ciśnienia akustycznego, przyspieszać przepływ powietrza i zapobiegać turbulencjom.
Obudowy Studio 89 sklejono z płyt MDF. Fronty mają 18, a pozostałe ścianki 15 mm grubości. Całość wykończono czarnym lakierem fortepianowym, wypolerowanym do lustrzanego połysku, z czym wiąże się niedogodność natury użytkowej. Na nieskazitelnej powierzchni widać każdą drobinkę kurzu i odcisk palca, co w słoneczny dzień może doprowadzić do szału nie tylko pedantów. Na czas dłuższych przerw w słuchaniu na głośniki można zakładać flanelowe pokrowce. Te, co prawda, również pozostawią farfocle, ale przetarcie obudów suchą szmatką powinno załatwić sprawę. Aha, Studio 89 nie wyposażono w maskownice; zasłanianie tak pięknych frontów byłoby zbrodnią w biały dzień.
Skrzynki nie są duże, ale i tak wzmocniono je w środku ażurowymi przegrodami. Do wytłumienia użyto grubych płatów gąbki, zaś okablowanie wewnętrzne poprowadzono przewodami ze srebrzonej miedzi. Jedenastoelementową zwrotnicę trzeciego rzędu, przeprojektowaną w porównaniu z poprzednimi Studio, zamontowano na tylnej ściance. Częstotliwość podziału ustalono na 2,4 kHz (poprzednio 2,7 kHz).
Do kompletu producent oferuje podstawki, nie tylko dopasowane wzorniczo, ale też solidne i porządnie wykonane. Cena 2700 złotych za parę nie wywołuje gwałtownego sprzeciwu. Zwłaszcza że same Studio 89, w kontekście wkładu technologicznego, wyceniono bardziej niż przyzwoicie.
Konstruktorom Monitor Audio przyświecała idea opracowania głośników brzmiących bardzo dobrze niezależnie od okoliczności. Miały się sprawdzać zarówno w czasie profesjonalnych odsłuchów w studiu, jak i umilać poobiedni relaks w domowym zaciszu. Podobne założenia dotyczą sprzętu towarzyszącego. Zalecana przez producenta moc wzmacniacza mieści się w przedziale 50-300 W, co w teorii pozwala podłączyć większość urządzeń, od lamp po mocne tranzystory. Czy tak jest w istocie, przekonałem się już po kilkudziesięciu minutach od ustawienia Studio 89 na stendach.
Najpierw potwierdziła się bezproblemowa współpraca Studio 89 ze sprzętem towarzyszącym. Szukając optymalnego partnera, podłączyłem kilka wzmacniaczy z różnych segmentów cenowych i o różnych mocach: od 80 do 200 watów z hakiem. Z każdym monitory dogadywały się bez zbędnego marudzenia. A właściwie nie tyle dogadywały, co znikały z pokoju, pozostawiając mnie sam na sam z muzyką.
Wydatek 11000 zł na głośniki, których nie widać, może zostać uznany za rozrzutność, jednak pod pozorem szaleństwa krył się jeden z atutów Studio 89. Obnażały bowiem charakterystyczne cechy brzmienia podłączonych wzmacniaczy, co dla recenzenta stanowi nieocenioną zaletę. Głośniki nie narzucają własnej wizji muzyki, lecz ukazują ją tak, jak została nagrana. Zamiast „poprawiać” realizacje na własną modłę, całą inicjatywę oddają realizatorom. Niewykluczone zatem, że faktycznie sprawdzą się w trakcie odsłuchów profesjonalnych, co oznacza, że realizację głównej idei towarzyszącej projektantom możemy odfajkować.
Neutralność i „niewidzialność” dały się najłatwiej zauważyć w budowie sceny stereo. Na każdej z odtwarzanych płyt wyglądała inaczej, z czytelną akustyką pomieszczeń, w których występowali artyści. I tak, dla przykładu, duże obiekty sakralne charakteryzowała głębia sceny z dalekimi planami i wyraźnie wyczuwanymi wysokimi sklepieniami katedr i kościołów. Szerokość panoramy stereofonicznej lekko tylko wykraczała poza fizyczne ustawienie obudów, za to jej głębia kojarzyła się ze znikającym w oddali końcem tunelu. Przenosiny do studia zaowocowały wyjściem wykonawców przed linię łączącą głośniki oraz bardzo szeroką sceną, która otaczała miejsce odsłuchowe łagodnym łukiem. Tylne plany także się przybliżyły, choć oczywiście pozostały za bazą. I o ile w obiektach sakralnych wykonawcom towarzyszył pogłos, o tyle w realizacjach studyjnych zastąpiły go liczne dźwięki perkusjonaliów i elektronicznych efektów odzywające się znad monitorów. Jeżeli ktoś mi powie, że w cenie Studio 89 znajdzie zestawy pod tym względem lepsze i wierniej odwzorowujące akustykę pomieszczenia nagraniowego, to wyzywam go na ubitą ziemię, dając do wyboru szable lub pistolety.
Do niewątpliwych atutów angielskich zestawów zaliczają się także szybkość i precyzja. Słuchając kolejnych płyt, odnosiłem wrażenie, że silne magnesy wprawiają w ruch nie zaawansowane membrany warstwowe, ale głośniki plecione z pajęczych nici. Impulsy wysyłane ze wzmacniacza były natychmiast zamieniane w dźwięk, bez śladu zawahania. Cechowały je laserowa precyzja i wierne odwzorowanie nawet ledwie słyszalnych detali. Każde uderzenie i każde muśnięcie struny pilnowało swego miejsca w szeregu, zachowując czytelne kontury oraz określoną długość, bez przeciągania i nakładania na sąsiednie. Najprościej będzie je porównać do szybkiego staccato, z wyraźnymi pojedynczymi uderzeniami i natychmiastowym ich wygaszaniem. Oczywiście w czasie odtwarzania utworów gitarowych granych techniką slide Studio 89 nie poszatkowały długiego glissanda na pojedyncze dźwięki, ale to chyba oczywiste.
Detaliczność wysokich tonów może się łatwo przerodzić w ogólne rozjaśnienie, ale w przypadku Monitor Audio to ryzyko eliminuje charakter basu. Ponownie też daje o sobie znać neutralność zestrojenia, ponieważ niskie tony w dużej mierze zależą od odtwarzanego repertuaru.
W klasyce niepozorne angielskie skrzyneczki zagrały z wigorem średniej wielkości podłogówek. Głęboki i zaskakująco obfity bas bez problemu wypełnił 20-metrowe pomieszczenie i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł poczuć choćby cień niedosytu. W muzyce organowej niemal wprawiał pokój w drżenie, więc te 48 herców, od których rozpoczyna się deklarowane pasmo przenoszenia, należy potraktować jako przejaw powściągliwości producenta.
O tym, że Monitor Audio nie ma w zwyczaju produkowania ślamazarnych kolumn, przekonałem się po przejściu do muzyki rozrywkowej. Lekko zaokrąglone, rytmiczne i dynamiczne niskie tony podkręcały tempo nagrań. Ba, chwilami było ich tyle, że gdyby w odsłuchu uczestniczyły osoby postronne, mogłyby się zacząć rozglądać za subwooferem.
Poza szybkością i dynamiką bas cechowało typowo monitorowe zróżnicowanie barw. W klasyce miałem do czynienia z potęgą wielkiej symfoniki i majestatem najdłuższych organowych piszczałek, by po chwili dostać w splot słoneczny cios wymierzony przez Briana Bromberga, szarpiącego struny elektrycznego basu.
Przez kilkanaście dni przesłuchałem solidny stosik płyt reprezentujących rozmaite gatunki i ledwie kilka z nich zabrzmiało rozczarowująco. Nie kładę tego jednak na karb monitorów – to raczej techniczna strona realizacji pozostawiała co nieco do życzenia. Największą niespodziankę sprawił mi album „Louis Armstrong and the Dukes of Dixieland” z… 1960 roku. Został wydany w czasach, gdy posiadanie gramofonu stereo świadczyło o high-endowych aspiracjach użytkownika, a technika nagraniowa była daleka od doskonałości. Jednak fantastyczny klimat roztańczonego Nowego Orleanu zadziałał niczym wehikuł czasu. Rytmiczność, precyzyjne rozstawienie wykonawców na scenie oraz wyjątkowa atmosfera występu, rejestrowanego ze wszystkimi muzykami w studiu, zostały przez Monitor Audio wiernie odwzorowane. I choć brzmienie niektórych instrumentów lekko trąciło myszką, to cały album dosłownie zdeklasował wiele przekombinowanych audiofilskich wydawnictw nastawionych na kontemplowanie każdego westchnienia solisty. Liczyła się naładowana emocjami muzyka, a Studio 89 potrafiły ją przekazać z całym dobrodziejstwem niuansów.
Takie są właśnie jubileuszowe Monitor Audio. Czy mają jakieś wady? Pewnie tak, w końcu nikt nie jest doskonały. Ale zacząłbym się ich doszukiwać dopiero, gdyby kosztowały trzy razy więcej. Przy cenie 11000 złotych za parę to jedna z tych okazji, które trafiają się raz na dekadę. Albo na 35 lat.
Mariusz Zwoliński
Hi-Fi i Muzyka 12/2024
Monitor Audio Studio 89
Cena
10990
Dane techniczne
Liczba dróg/głośników
2/3
Obudowa
bas-refleks
Czułość
86 dB (2,83 V/1 m)
Impedancja
6 omów (min. 4,2/220 Hz)
Terminale
pojedyncze
Rek. moc wzm
50-300 W
Pasmo przenoszenia
48 Hz – 60 kHz
Wymiary (w/s/g)
34/15,7/36,1 cm
Masa
7,6 kg
Przeczytaj także