bool(true)

Marten Parker Duo

10.12.2024

min czytania

Udostępnij

Marten Parker Duo

Marten działa od 1998 roku. Rodzinna firma braci Olofssonów – Leifa, Jorgena i Larsa – specjalizuje się w zestawach głośnikowych, choć przez katalog przewinęły się również monobloki. A wszystko zaczęło się od… skrzypiec, które zbudował w przydomowym warsztacie ich dziadek – Marten Olofsson.

Trudno powiedzieć, czy Marten Olofsson miał w rękach skrzypce Stradivarich, choć takie pogłoski znajdziemy w materiałach informacyjnych manufaktury z Goteborga. Za to brzmienie firmowych kolumn bazuje na autentycznym źródle. I nie jest nim jedna wizyta w filharmonii, z której wrażenia szybko ulatują z pamięci, ale systematyczna praca z muzyką na żywo. W 2014 roku Olofssonowie zbudowali bowiem własne studio nagraniowe i uruchomili wytwórnię fonograficzną. Katalog jest skromny, ale i tak mieli okazję uczestniczyć w procesie powstawania nagrań od początku do końca. Zyskali cenne doświadczenia, ale też znacznie szerszą perspektywę, której przeważnie brakuje producentom sprzętu hi-fi. Muzyczne inspiracje odnajdziemy w nazewnictwie czterech serii. Idąc od dołu, są to: Oscar, Parker, Mingus oraz Coltrane i zapewne tak wygląda prywatny ranking gigantów jazzu Olofssonów. Same modele również nawiązują do terminologii muzycznej i przekazują informację, ile przetworników gra w obudowie. Oscar to Duo i Trio, Parker – Duo, Trio i Quintet, Mingus – Quintet, Septet i już grubo – Orchestra. Z kanonu wyłamuje się flagowa linia Coltrane, choć może i to się zmieni, bo symbole nadawane zgodnie z kluczem czytelnie porządkują ofertę.

Ceramika Accutona.

Produkty Martena wyróżniają się czystością projektu wizualnego, połączoną z najwyższą starannością wykonania. Darujemy więc sobie dalsze zachwyty detalami, montażem czy materiałami – prezentują poziom odniesienia i tyle.
W „Hi-Fi i Muzyce” przetestowaliśmy oba modele z podstawowej serii Oscar: monitory Duo (wydanie 9/2020) i wolnostojące Trio („HFiM” 11/2020); te drugie otrzymały nawet wyróżnienie roku 2021. Wcześniej opisywaliśmy podłogówki Miles 5 z wyższej linii Heritage (12/2018), w 2020 roku zastąpionej przez Parkery. Zaczynamy więc od początku, czyli monitorów Duo w podstawowej wersji ceramicznej.

Budowa

Podobnie jak Wilson Audio czy EgglestonWorks, Marten uważa obudowę za pierwszy krok w drodze do brzmieniowego sukcesu. Ma być martwa akustycznie, czemu sprzyja użycie opracowanego w Szwecji materiału M. Jest równie tajemniczy, jak szefowa agenta 007, a i producent nie dzieli się informacjami na jego temat. W recenzjach pojawia się niekiedy słowo „laminat”, innym razem spekulacje, że to rodzaj superMDF-u. Na pewno wiadomo, że jest bardzo gęsty i warstwowy, a każda sekcja odpowiada za tłumienie drgań w innym zakresie częstotliwości. Zapytaliśmy producenta wprost o skład, ale otrzymaliśmy jedynie odpowiedź: „classified”.
Odporność skrzynek na rezonanse poprawia również grubość ich ścianek, dochodząca do 35 mm. Jest to o 10 mm więcej niż w podstawowej serii Oskar. Patrząc z góry, monitory mają kształt rozszerzającego się do tyłu trapezu. Z boku widać też odchylenie frontu i tyłu, tym razem równoległe. Pionowe krawędzie skrzynek są ostre, natomiast poziome – zaokrąglone.

 

Z przodu i z tyłu.

Parker Duo występuje w następujących wariantach wykończenia: fortepianowej bieli i czerni (lakier położony wzorcowo) oraz matowym fornirze orzechowym. Za taki sam fornir, ale pokryty wieloma warstwami polerowanego lakieru, trzeba dopłacić. Do testu dotarła najtańsza wersja i ta również robi wrażenie, zwłaszcza na firmowych podstawkach.
Za nie również należy dopłacić, ale nie wyobrażam sobie monitorów Duo bez stendów. Nie tylko idealnie pasują, ale ich waga – 21 kg/szt. – zapewnia głośnikom stabilność i odporność na drgania. Na tę niebagatelną masę składa się gruba stalowa podstawa, wyposażona w regulowane kolce. Trzy filary wynoszą monitor na wysokość 70 cm, a więc wyżej niż zwykle – tweeter ląduje nad uszami słuchacza siedzącego na kanapie. W komplecie z podstawkami znajdują się izolatory, zaprojektowane wspólnie z firmą IsoAcoustics. Również wnoszą swoje do brzmienia, a przy okazji świetnie wyglądają i nie niszczą podłogi. Marteny można umieścić zarówno na dywanie, jak i na parkiecie.
Monitory przykręcamy do podstawek czterema śrubami. Filary można wypełnić piaskiem albo śrutem, co polecam. Warto też najpierw głośniki ustawić, a dopiero kiedy zakończymy eksperymenty – „zatankować”. W odwrotnej kolejności może być ciężko, ponieważ nawet bez dociążenia głośniki skręcone ze stendami lepiej przenosić we dwóch. Samemu można się nabawić zakwasów. Na marginesie: dla tańszych Oscarów również zaprojektowano podstawki, bardzo podobne, ale lżejsze. Obie wersje zostały opracowane specjalnie do tych monitorów i do innych pasować nie będą.
Marten współpracuje z dwiema firmami: Jorma Design i Accuton. Pierwsza to szwedzki specjalista od okablowania, wykupiony przez braci Olofsson. Jej przewodami zrealizowano połączenia wewnętrzne we wszystkich modelach, od Oscarów, po Coltrane’y. Druga, czyli Accuton, to marka przedsiębiorstwa Thiel & Partner (zbieżność firmą Jima Thiela przypadkowa) i specjalizuje się w przetwornikach ceramicznych i diamentowych. Jako że są drogie, spotyka się je wyłącznie w konstrukcjach z wysokiej półki, na przykład Avalonach czy Gauderach.

Korundowa kopułka.

Dwudrożny układ Parkerów oparto właśnie na ceramicznych Accutonach, zaprojektowanych przez Leifa Oloffsona. W wersji podstawowej Duo 25-mm kopułka jest korundowa, w wyższej Diamond – jak wskazuje nazwa – diamentowa. Za bas i tony średnie odpowiada 19-cm korundowy stożek z dużą nakładką przeciwpyłową. Do napędu obu głośników wykorzystano magnesy neodymowe. Z tyłu znajduje się jeszcze jedna membrana, tym razem bierna i aluminiowa, o średnicy 20,5 cm. Ze względu na kruchość ceramiki wszystkie powierzchnie drgające są chronione metalowymi siatkami, przymocowanymi na stałe. Kopułkę wyposażono w lustrzany metalowy kołnierz. Lusterko z logiem Martena znajduje się też pod wooferem. Z tyłu zamontowano pojedyncze zaciski WBT Nextgen PlasmaProtect. Zwrotnica dzieli pasmo przy 2200 Hz. Zbudowano ją z kondensatorów polipropylenowych oraz cewek nawijanych miedzianą folią. Nominalna impedancja Parkerów Duo wynosi 6 omów i spada do minimum przy 3,1 oma. Deklarowana czułość to 88 dB/2,83 V. Duo nie są przesadnie wymagające wobec wzmacniaczy, choć lubią dostać solidną dawkę prądu.
Jako ciekawostkę warto dodać, że nabywca Parkerów Duo dostanie tyle pudeł i drewnianych skrzyń, jakby się przeprowadzał. A to niby tylko monitory…

Pasywny radiator

Konfiguracja systemu

W teście Marteny grały z McIntoshem MA12000. Sygnał dostarczał C.E.C. CD5, a okablowanie pochodziło z oferty Hijiri (HCI/HCS/Nagomi). Prąd filtrował Ansae Power Tower. Elektronika stała na stoliku Base 6, a monitory – na firmowych podstawkach, te zaś dodatkowo na kamiennych płytach.

Pasywny radiator

Wrażenia odsłuchowe

Ostatnio trafiało do mnie sporo interesujących głośników, a niektóre uznałem nawet za wyjątkowo udane. Odnoszę wrażenie, że ogólny poziom drogich zestawów się podniósł. Może nie aż tak, jak ceny, ale słychać postęp. To cieszy, bo testowanie rzeczy przeciętnych jest nudne; już bardziej wolę wyraźne cechy szczególne, dające opisowi punkt zaczepienia. Kiedy jednak zaczynam się zastanawiać, czy którąś z tych najbardziej udanych głośnikowych propozycji zostawiłbym sobie do pracy i do słuchania dla przyjemności, pojawia się wahanie. Owszem, spodobały mi się Wilsony Sabrina i Legacy Signature SE, ale musiałbym dla nich zbudować docelowy system i zapomnieć o testach taniej elektroniki.

Ceramika Accutona.

Nie jest zatem tak, że uważam Tempo 6 za najlepszy głośnik na świecie. Ale też nie trafiłem na godnego rywala, którym mógłbym go zastąpić. Wagę tego problemu uświadomiłem sobie przez przypadek, kiedy przekombinowany przedwzmacniacz przełączył się w tryb „unity gain” i z pełną mocą wysterował kilowatowe monobloki. Huknęło tak, że od razu pomyślałem, że już po głośnikach. Przez moment wydawało się, że jestem w kropce, bo nowych nie produkują, a nie mam pomysłu na następcę.
W przypadku wspomnianych interesujących, a niekiedy nawet wybitnych zestawów musiałbym się pogodzić z faktem, że zawsze coś mi będzie przeszkadzać. Że będę chciał coś zmienić albo czegoś się pozbyć. Nigdy nie było tak, żebym z pełnym przekonaniem zaakceptował całokształt, włączając w niego kompatybilność i walory praktyczne. I nie chodzi o każdy aspekt wywindowany w kosmos, ale o zbiór wszystkich cech, który się klei i nie przeszkadza. Kompromis tak mądry i wyważony, że bałbym się go naruszyć.
Taki stan trwał, dopóki nie zacząłem słuchać Martenów Parker Duo. Po kilku tygodniach doszedłem do wniosku, że tych monitorów mógłbym używać na co dzień. Całokształt, który proponują, jest dla mnie do przyjęcia. W żadnym zakresie nie odczuwam braku, który chciałbym uzupełnić. Nie zauważam słabego punktu ani wyróżniającej się cechy, pozwalającej określić przewodnią myśl konstruktora. Zamiast nich słyszę tonalną równowagę oraz brak narzucania nagraniom własnego charakteru.
Jeżeli miałbym określić Duo jednym słowem, powiedziałbym „przezroczyste”. Są szczegółowe, ale naturalnie, bez wyczynowości. Słychać niemal wszystko i więcej nie trzeba. A już na pewno nie, jeśli miałoby to zmienić charakter brzmienia. To jest krystaliczne, jasne i wolne od wyostrzenia. Nie brak mu efektowności, ale nie przekracza granicy dobrego smaku ani się nie wysila. Nie eksponuje wybranego zakresu, chociaż góry jest sporo. Prezentuje jednak tak wysoką jakość, że nawet nie tyle nie przeszkadza, co satysfakcjonuje. Nie chciałbym jej wygładzać ani cywilizować.

Korundowa kopułka.

Średnica utrzymuje idealną temperaturę – bez ocieplenia ani ochłodzenia. Monitory potrafią pokazać i bezpośredniość, i namacalność, i perspektywę z dystansu. Najlepiej to słychać w symfonice, w której idealne proporcje między grupami instrumentalnymi składają się na wrażenie realizmu i prawidłowe brzmienie. Nie „piękne”, ale właśnie prawidłowe i prawdziwe. Mimo niewielkich rozmiarów Duo sugestywnie przekazują kontrasty dynamiczne, zachowując przy tym swobodę. Dźwięk oddycha tym swobodniej, że Marteny budują szeroką i głęboką scenę. Są przy tym dokładne i pozwalają docenić zalety ceramicznych membran. Jeżeli zetknęliście się z udanymi aplikacjami Accutonów, to znacie tę charakterystyczną czystość i selektywność średnicy i basu, osiągnięte bez osuszenia ani utwardzenia konturów. Wymienianie zalet Parkerów można by jeszcze kontynuować, ale wystarczy stwierdzić, że symfonikę prezentują wzorcowo.
Na mojej ulubionej składance Cata Stevensa również odnalazłem przejrzystość i czytelność na satysfakcjonującym poziomie. W tym miejscu nasuwa się porównanie z monitorem EgglestonWorks Nico. Marten tak samo hojnie serwuje górę, bez wahania i wygładzania, jednak wydaje się bardziej fizjologiczny. Nawet jeżeli zauważymy ostrzejsze szpilki, to nie kłują w uszy. Ostrość odbieramy jako naturalną, a mózg nie protestuje. Dźwięk nie jest przy tym otulany aksamitem; nie pojawia się również zaokrąglanie konturów. Chciałbym posłuchać diamentowej wersji, bo trudno mi sobie wyobrazić, by gitara akustyczna mogła zabrzmieć jeszcze lepiej.

Zwrotnica.

Równie czysto jest w średnicy – tutaj znów instrumenty brzmią prawdziwie. Największe wrażenie robi ich separacja i ułożenie w przestrzeni. Zastanawiałem się, z czego wynika ta selektywność i dlaczego nie pociąga za sobą efektów ubocznych w postaci osuszenia czy twardości. Wydaje się, że to wynik czarnego tła, czyli ciszy za instrumentami. Najciekawsze okazało się jednak to, że piosenki które zwykle różniły się jakością realizacji, tutaj brzmiały dobrze. Nie wydaje mi się, żeby Parker ingerował w materiał, ponieważ wtedy instrumenty i głosy nie brzmiałyby tak realistycznie. Nie może też niczego od siebie dodać. Chodzi więc raczej o to, co udaje mu się wyjątkowo, czyli o prowadzenie pogłosu. Brzmi tak, jakby wychodził przed głośniki, wypełniał pokój i powiększał cały dźwięk. Nie pojedyncze instrumenty czy ścieżki, ale ich otoczkę. Pogłos odpowiada za to, że odczuwamy wibracje powietrza przy uderzeniach w bębny. Nie zamazuje przy tym bezpośrednich sygnałów, takich jak uderzenie pałeczek; zostają odwzorowane tak dokładnie, że wręcz słyszymy drewno. Po godzinie nie miałem już wątpliwości: Duo są jeszcze bardziej szczegółowe i precyzyjne niż Nico.

WBT Nextgen PlasmaProtect.

W bardziej złożonym materiale szczegółowość prowadzi do odnajdywania w nagraniach nowych niuansów. Na przykład „3121” Prince’a brzmi spektakularnie: do przodu wysuwają się ścieżki, których nie dostrzegaliśmy. Nie to, żeby ich tam wcześniej nie było, ale coś je maskowało. Dopiero teraz wyodrębniły się z tła. Każda staje się solistą, równocześnie nie dążąc do dominacji nad innymi. Czytelność i separacja powtarzają się w heavy metalu. Tam również zauważymy szeroką skalę dynamiki i dobry bas. Właśnie, do tej pory nie było o nim mowy. Wcześniej napisałbym, że mogłoby go być więcej, ale po przesłuchaniu kilku płyt nie odczuwam takiej potrzeby. Doceniam za to kontrolę, zróżnicowanie i znakomite tempo, a jednocześnie – tam, gdzie trzeba – miękkość i głębię. Wydaje mi się również, że bierna membrana jest szybsza i lżejsza, niż się przyzwyczaiłem.
Na koniec coś, co może Wam się wydać dziwne. Marteny Parker Duo są… prawidłowo zestrojone. Niby oczywistość, ale tak naprawdę – rzadkość na miarę białego kruka. Paradoksalnie, im droższe głośniki, tym trudniej oczekiwać, że czegoś nie podrasowano, nie namalowano tak, aby słuchaczom opadły szczęki. A głośnik prawidłowo zestrojony ma to do siebie, że gra zdrowym, naturalnym dźwiękiem, bez dziwactw i kombinacji. I wierzcie mi, że taki jest najlepszy. Bez względu na doświadczenia, preferencje i podniety to właśnie do niego wrócicie z ulgą. Druga strona medalu to wspomniana przezroczystość, ale tym razem również dla reszty toru. Taki głośnik ma w zasadzie nieograniczony potencjał pokazywania cech elektroniki. Możemy podłączać coraz droższe wzmacniacze i źródła, a po przekroczeniu granicy absurdu nadal będziemy słyszeć różnice. Oczywiście, dynamika i bas na tle dużych i drogich podłogówek będą mniejsze, ale jeżeli chodzi o barwę, szczegółowość i przestrzeń – widzę w Parkerach Duo narzędzie recenzenta.

Konkluzja

Szwedzkich monitorów mógłbym słuchać codziennie, a kiedy Tempo 6 zakończą żywot, postawić je na ich miejscu. To chyba najlepsza rekomendacja, na jaką mnie stać.
Intryguje mnie tylko wersja Diamond, prawie dwukrotnie droższa. Od standardowej różni się kopułką wysokotonową, okablowaniem Jorma Statement oraz zwrotnicą z kondensatorami z miedzianą folią. Na razie jednak nie jest dostępna w Polsce, co mnie zresztą szczególnie nie dziwi. W końcu lubimy podłogówki, a za diament trzeba by zapłacić, jak za… diament. W tej cenie można mieć Parkery Trio, więc wiadomo, co wybiorą klienci. Nie jestem pewien, czy słusznie, bo ani Duo Diamond Edition ani Trio jeszcze nie słyszałem. Postaram się to nadrobić.

 

Maciej Stryjecki
Hi-Fi i Muzyka 07-08/2024

Marten Parker Duo

Liczba dróg/głośników:

2/2

Obudowa:

z membraną bierną

Pasmo przenoszenia:

36 Hz – 40 kHz

Skuteczność:

88 dB

Impedancja:

6 omów

Rek. moc wzm.:

40-500 W

Terminale:

pojedyncze

Wymiary (w/s/g):

42/35-28/36 cm

Wysokość ze stendem:

112 cm (podkładki + 6 cm)

Masa:

18 kg/szt.

Stendy:

21 kg/szt.

Przeczytaj także

JBL Stage 250B

14.01.2025

Testy

Kolumny

JBL Stage 250B

Bowers & Wilkins Pi8

11.01.2025

Testy

Słuchawki

Bowers & Wilkins Pi8

DS Audio Master 3

08.01.2025

Testy

Wkładki gramofonowe

DS Audio Master 3

Marten Parker Trio

07.01.2025

Testy

Kolumny

Marten Parker Trio

PS Audio Aspen FR10

06.01.2025

Testy

Kolumny

PS Audio Aspen FR10

Ayre EX-8 2.0

05.01.2025

Testy

Wzmacniacze

Ayre EX-8 2.0

Audio Reveal Junior

04.01.2025

Testy

Wzmacniacze

Audio Reveal Junior

Audeze MM-100

03.01.2025

Testy

Słuchawki

Audeze MM-100