11.08.2016
min czytania
Udostępnij
Nie wiem, kogo jeszcze, bo marki takie jak Elac, Dali czy Dynaudio to już chyba nie ta waga zawodnika.
Wymienione firmy walczą o prestiż, popularność i klientów. Przejawia się to nie tylko w wynikach sprzedaży, ale też w szeroko pojętej innowacyjności (nienawidzę tego słowa). Czy to w dziedzinie nowych przetworników, wzornictwa, czy w ogóle „rozwiązań”. Dobrze znacie to zjawisko, bo widzicie, ile się pisze o danej marce. Pamiętacie czasy, kiedy wszyscy się zachwycali przetwornikami B&W, głośnikami współosiowymi KEF-a. Ile się mówiło o metalowych membranach i serii Silver Monitor Audio? Wydaje się, że obecnie w przyszłość inwestują najwięcej MA, KEF i właśnie Focal. W nieoficjalnych rankingach Francuzi podobno prowadzą. Warto też zauważyć, że wszyscy ci producenci już dawno odpuścili sobie plastikową tandetę i pomimo gigantycznych, jak na branżę hi-fi, rozmiarów stawiają na prestiż. Najlepszy przykład to opisywany tutaj monitor. W podstawowej wersji wykończenia kosztuje 1765 zł i jest najtańszym zestawem w katalogu.
Słowo „najtańszy” sugeruje daleko posunięte oszczędności. Tymczasem nawet jeżeli są, to ich nie widać. A są. Konkurencji zdarza się nie żałować na forniry, a Focal trzyma się folii. To akurat żadna nowość, bo Francuzi nie słyną z rozrzutności. Triangle i Cabasse cenią się wyżej, a na naturalne okleiny też im szkoda sięgnąć głębiej do kieszeni. Folia Focala jest dobrej jakości. Skrzynki też są zrobione starannie, co widać zarówno w precyzji montażu, jak i czuć w rękach, bo monitory są dość ciężkie. Chorusy są konstrukcją dwudrożną, z tunelem bas-refleksu wyprowadzonym z przodu. Ułatwia to ustawienie w ciasnych pokojach, a także pozwala przysunąć je do ściany. W stereo takiej praktyki nie polecam, ale producent przewidział używanie 705 jako głośników efektowych w kinie domowym. Wtedy od czasu do czasu wzbogacają dźwięk o sporadyczne cyknięcia i jakość brzmienia staje się najmniejszym zmartwieniem. Można je nawet powiesić na ścianie, tym bardziej, że z tyłu zamontowano zawieszkę dla haka lub wkrętu. Nasz stosunek do taniego kina domowego Państwo znacie, więc polecę podstawki, choć na półce Focale też sobie poradzą; nawet w pokoju poniżej 10 m². Pasmo odtwarzają dwa głośniki, oba zaprojektowane i wykonane przez Focala. Nisko-średniotonowy ma membranę z Polyglassu. To materiał składający się z celulozy wzmocnionej włóknem szklanym. Całość dodatkowo usztywniają szklane kuleczki, co podobno ma zbawienny wpływ na reprodukcję średnicy. W centrum znajduje się nakładka przeciwpyłowa. Resor jest miękki, kosz solidny, odlewany, a magnes duży. Kopułka to też specjalność Focala – odwrócona, ze stopu aluminiowo-magnezowego, z zawieszeniem piankowym. Osłania ją sfera z metalowej siatki.
Wzmocnienia ograniczają drgania obudowy. Wewnętrzne wytłumienie to luźno ułożone płaty sztucznej wełny. Zwrotnica dzieli pasmo przy 3 kHz. Maskownice są plastikowe i mocowane na czterech bolcach. Bez nich monitorki wyglądają zdecydowanie lepiej. Terminale to jedna para standardowych plastikowych zacisków. Mają wygodne gumowe pokrycie i nie ślizgają się w palcach. Chorusy 705 są przyjaznym obciążeniem dla wzmacniaczy. Mają dość wysoką skuteczność (89 dB) i impedancję 8 omów, spadającą chwilowo do 3 omów. Dostępne kolory wykończenia to: orzech, czarny dąb i drzewo różane. Wersja „piano” jest o niecałe 200 zł droższa.
Chorusy 705 są idealnym przykładem uczciwego podejścia do monitorka rozmiarów pudełka po butach. Wydaje się, że firmie przyświecała zasada: nie będziemy żyłować, rasować ani wyciągać 300 koni mechanicznych z litrowego silnika. Zrobimy tak, żeby nie było wstydu i dało się słuchać możliwie każdej muzyki i w każdej sytuacji. Zadanie, wbrew pozorom, trudne i możliwe do wykonania tylko przy założeniu daleko posuniętego kompromisu. Zresztą, czy kompromisu? Ten jest w rozmiarach i kosztach, a wszystko, co dalej, to walka z materią. Trzeba przyznać, że jej specjalnie nie odczuwamy, ale to właśnie dlatego, że monitorki nie prężą muskułów. Grają tak, że specjalnie nie można się przyczepić. Osiągają pewien wyrównany poziom i nie wskakują ponad wyznaczoną poprzeczkę. Doskonale to słychać w muzyce najtrudniejszej do odtworzenia, z dużym składem wykonawców, pełnej kontrastów dynamicznych. Kolumny dokonują, nazwijmy to: przeskalowania. Zmniejszają obszar sceny i rozmiary instrumentów. Odcinają pasmo na dole do poziomu akceptowalnego przez małą membranę i powstałą miniaturę odtwarzają już względnie swobodnie. Dźwięk okazuje się sensowny dla ucha. Wprawdzie gitara basowa jest lekka, perkusja raczej stuka, niż posyła pociski burzące, ale wyższe częstotliwości nie dominują i otrzymujemy wyrównany dźwięk oraz właściwe proporcje pomiędzy instrumentami i rejestrami. Oczywiście, wszystkiego jest przez to mniej, ale muzyka brzmi tak, jak zamierzyli sobie artyści. Jeżeli chcecie więcej – kupcie większy model. Logiczne?
Osiągnięcie takiego kompromisu wcale nie jest proste. Dla zachowania równowagi trzeba było lekko cofnąć górę, ale też nie koncentrować się na średnicy. W takim przypadku trudno zachować przejrzystość i precyzję, a tutaj nie ma z tym problemów. Wszędzie można ze spokojnym sumieniem postawić czwórki i na końcu stwierdzić, że to dobry głośnik. Te założenia sprawdzają się w muzyce fortepianowej. W zasadzie może nam brakować jedynie oparcia w głębokim basie, ale za to od oktawy wielkiej w górę pasmo jest równe, bez śladu uwypukleń czy dołków. Instrument brzmi przez to szlachetnie, naturalnie i nie męczy przy długim słuchaniu. Kultura, panie. Wielkich kontrastów dynamicznych nie będzie, ale te, które są, można uznać, z angielska, za „wystarczające”. Są za to piękne piana, płynące w przestrzeni chopinowskie melodie i coś, co należałoby uznać za dojrzałość, wyważenie, z nutką romantyzmu i ciepła w tle. Naprawdę, dla miłośników Pogorelicha, Zimermana czy Goulda z pustką w kieszeni – strzał w dziesiątkę. Tej samej kultury spodziewajcie się w muzyce kameralnej. I to zarówno tej wokalnej, jak i instrumentalnej. Lepiej jednak, jeżeli będą to madrygały Monteverdiego i piosenki Take 6 (tutaj, o dziwo basu nie brakuje, a dźwięk staje się obszerny i efektowny), a nie Bachowskie pasje. Tu przydałyby się już większe skrzynki. Wydaje się, że na Chorusach najlepiej powinny zabrzmieć piosenki Nory Jones, Beatlesów, Policjantów i Dire Straits. Czyli materiał niespecjalnie wymagający i nie zawierający szczególnych wyzwań. I tak jest, ale wiele osób wybierze kolumny, które starają się poprawić rzeczywistość. Dlatego w Focalach warto zwrócić uwagę nie na bas czy nadmuchaną przestrzeń, tylko na precyzję, czytelność i naturalność. Chorusy to mają. W dodatku grają z kulturą i dystansem. Im dłużej ich będziecie słuchać, tym bardziej docenicie wyważenie i umiar.
705 to głośniki dla osób potrafiących docenić naturalne i nieprzekombinowane brzmienie. Do pełni szczęścia brakuje tylko… dwóch litrów obudowy i większej membrany nisko-średniotonowej. Te znajdziecie w droższym modelu.
Maciej Stryjecki
Hi-Fi i Muzyka 04/2016
Focal Chorus 705
Przeczytaj także