
02.05.2025
min czytania
Udostępnij
Ze względu na przystępną cenę, prostotę, niezawodność i celność stał się ulubioną bronią stróżów prawa w drugiej połowie XIX wieku. Cechy te docenili także słynni rewolwerowcy, dzięki którym zyskał miano „wielkiego wyrównywacza”. Stare jankeskie przysłowie mówi, że Bóg stworzył ludzi, ale to Colt uczynił ich równymi.
W świecie hi-fi, który pod pewnymi względami niewiele się różni od Dzikiego Zachodu, takim „Peacemakerem” jest Emotiva. W sytuacji, gdy producenci drogich kolumn chełpią się unikalnymi rozwiązaniami technicznymi i wyrafinowanym dźwiękiem, wchodzi Emotiva, cała na czarno, i szybko sprowadza ich do parteru.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa, więc Dan Laufman, założyciel i właściciel Emotivy, postanowił zastąpić serię Airmotiv+ nową. W skład kolekcji z oznaczeniem „X” wchodzą trzy konstrukcje podłogowe, tyle samo głośników centralnych oraz dwa modele monitorów. Testowane właśnie Airmotiv XB2 są z tego duetu większe. Do redakcji trafiła pierwsza para w naszym kraju, więc test ten jest ich polską premierą.
Emotivy nigdy nie grzeszyły urodą, a seria X godnie podtrzymuje tę tradycję. Czarne i ponure, wyglądają jak senny koszmar projektanta wnętrz. Mało tego, w poprzedniej wersji Airmotiv+ podcięto fronty w okolicy przetworników wysokotonowych, a teraz zabrakło nawet tego. Co prawda, rasowy audiofil przeważnie słucha muzyki z zamkniętymi oczami, ale tym razem Amerykanie lekko przesadzili.
Nowe monitory, poza zmienioną przednią ścianką, na pierwszy rzut oka niewiele się różnią od poprzedników. Obudowy sklejono z 18-mm płyt HDF i wykończono okleiną winylową w jedynym kolorze uznawanym przez Henry’ego Forda. Przykryty twardym tworzywem sztucznym front jest o połowę grubszy, co stabilizuje mocowanie głośników. Pierwsza zmiana dotyczy zresztą właśnie jego. W starszej wersji nie starano się nawet ukryć śrub, którymi przykręcono głośnik nisko-średniotonowy. W nowej wpuszczono je w wyfrezowane wgłębienie, zamaskowane plastikowym pierścieniem. Pomiędzy metalowym koszem a frontem znalazła się dodatkowa warstwa jakiegoś lepkiego mazidła uszczelniającego połączenie i redukującego wibracje.
Podobne zmiany zaszły w górnej części obudów, choć tym razem na użytkowników czeka niespodzianka. Otóż dołączone do XB2 charakterystyczne kwadratowe maskownice chroniące żółte membrany trzymają się na magnesach. Dzięki temu już i tak niepiękne lica monitorów nie zostały dodatkowo oszpecone dziurami na kołki mocujące. Maskownice można także obrócić o 90 stopni i położyć głośnik na boku, bez zmiany propagacji fal dźwiękowych.
Airmotiv XB2 to układ dwudrożny. Tony niskie i średnie reprodukuje 15-cm stożek z czarnej plecionki, która przypomina włókno szklane lub węglowe. Producent na temat składu membrany milczy, więc powstrzymam się od spekulacji. Górę pasma powierzono ulepszonym harmonijkom AMT, noszącym firmową nazwę Airmotiv. Ich starszą wersję montowano w poprzedniej serii Emotivy.
Z tyłu znajdziemy podwójne złocone terminale w plastikowej wytłoczce. Ze względu na ich głębokie osadzenie w obudowie posiadacze przewodów z widełkami mogą mieć problem z instalacją. W przypadku wtyków bananowych nie ma różnicy. Nad gniazdami zieje spory wylot bas-refleksu, więc jeśli ktoś rozważał ustawienie głośników na półce z książkami, zdecydowanie powinien zweryfikować ten pomysł.
Wnętrza oklejono płatami watoliny, a za nisko-średniotowcem upchnięto dodatkowo kłąb sztucznej wełny. Choć monitory nie należą do przesadnie dużych, w połowie głębokości wklejono dodatkową pionową ramę usztywniającą.
Dziesięcioelementową zwrotnicę zamontowano na płytce przytwierdzonej bezpośrednio do gniazd. Podział pasma następuje przy 2600 Hz.
Reasumując: po zestawach podstawkowych za 3000 złotych trudno oczekiwać wodotrysków. Na szczęście w XB2 nie widać oszczędności, które mogłyby negatywnie wpłynąć na brzmienie. Na okleinie przecież się nie gra.
W teście XB2 grały z wyposażonym w streamer blisko siedmiokrotnie droższym Roksanem Caspian 4G i nie sprawiały wrażenia, że rażąco od niego odstają. Drugim wzmacniaczem był Cambridge Audio CXA80, a głośniki wyraźnie ukazywały różnice pomiędzy nimi.
Porównując ze sobą dane techniczne Airmotivów XB2 i starszych B2+, można zauważyć zwężenie pasma przenoszenia. O ile górna granica, obniżona z 28 do 27 kHz, nie powinna niepokoić, o tyle dolna, podniesiona z 40 do 48 herców, może wzbudzić obawy u wielbicieli basowych pomruków. Na szczęście w warunkach domowych w ogóle tego nie słychać. Choć monitory stały pół metra od ściany, chwilami basu było aż nadto. Jak na pojemność skrzynek potrafił zejść nisko i zachowywał kontrolę. Opis dolnej części pasma można by właściwie ograniczyć do stwierdzenia, że XB2 grają w tym zakresie jak dwukrotnie droższe podłogówki średniej wielkości, ale byłoby to uproszczeniem. Kolumna kolumnie nierówna, a dół podstawkowej Emotivy prezentował naprawdę bardzo dobry poziom. Oprócz zasięgu i głębokości cechowało go zróżnicowanie, rzadko obserwowane w tej cenie. To nie było tylko wesołe umpa-umpa, lecz wyraźne zmiany charakteru niskich tonów, kiedy grały kontrabas, gitara basowa czy organy elektryczne lub piszczałkowe. Dół wiedział też, gdzie jest jego miejsce. Zupełnie inaczej budował napięcie w nagraniach muzyki klasycznej i spokojnych kompozycjach z towarzyszeniem gitar akustycznych, inaczej w rocku, a jeszcze inaczej w repertuarze elektronicznym. Najkrócej mówiąc, zasługuje na miano wzorcowego w kategorii monitora za około 3000 złotych, dzięki czemu wybaczyłem Emotivie jej ponurą aparycję. A co tam słychać na górze?
A na górze słychać jeszcze lepiej. O ile bas, w kontekście ceny, spisał się świetnie, o tyle średnica i wysokie tony zabrzmiały aż niewiarygodnie dobrze. Ogromna w tym zasługa przetwornika AMT, który znajdziemy we wszystkich Emotivach, również tych kilkakrotnie droższych.
Tu nasunęła mi się pewna refleksja. Otóż kiedy weźmiemy pod uwagę, że w cenie detalicznej mieszczą się koszty transportu, cła, podatki oraz marże, to może się okazać, że Emotiva sprzedaje monitory XB2 z symbolicznym zyskiem. Ich rola polega raczej na zwróceniu na firmę uwagi użytkowników, zbudowaniu aury producenta okazyjnie wycenionych i równie dobrze brzmiących urządzeń, a jeśli to się uda, firma odbije sobie „promocję” na droższych modelach. Korzystajmy więc, póki się da, zwłaszcza że sam producent nie ma nic przeciwko temu.
Wracając do brzmienia, to góra pasma prezentuje się dźwięcznie i detalicznie. Jest pełna światła, a wybrzmienia otaczają drżące drobinki powietrza. Konstruktor XB2 oparł się pokusie podkreślania cyknięć. Zamiast tego postawił na kulturę i dojrzałość. W efekcie nie trafiłem na żaden repertuar, który wywołałby dyskomfort, mimo że w czasie dwóch testowych tygodni słuchałem niemal wszystkiego. Choć wygląd głośników kojarzy się raczej ze srogim rockowym łojeniem, sprawdziły się też w kwartetach smyczkowych (ach, te śpiewne skrzypce!), muzyce operowej, akustycznym jazzie i bluesie oraz audiofilskim plumkaniu. W żadnym z powyższych gatunków nie wywierały na wykonawców presji, by ci energiczniej szarpali struny lub mocniej uderzali w bębny. Po prostu pozwalały im grać po swojemu, pozostając przekaźnikami emocji towarzyszących występom.
Dzięki bardzo dobrej szczegółowości i neutralności Emotivy czytelnie różnicują nagrania pod względem jakości technicznej. Warto więc się postarać o jak najlepsze wydania ulubionych albumów, bo monitory odwdzięczą się za to w dwójnasób.
Większość użytkowników niedrogich zestawów hi-fi korzysta ze streamingu, ale przy okazji kupna XB2 warto rozważyć przesiadkę na pliki, o ile nie na płyty CD. Na papierze niby to samo – cyfra to cyfra, bit to bit – ale faktyczna różnica w jakości dźwięku potrafi mile zaskoczyć.
Ostatni element brzmienia, czyli stereofonię, pozostawiłem na koniec. Pod tym względem przysadziste amerykańskie monitory deklasują połowę anorektycznej konkurencji, która powinna bez problemu znikać z pokoju. XB2 umiejętnie zaznaczają różnice pomiędzy dużymi salami koncernowymi, obiektami sakralnymi, studiami, kameralnymi klubami jazzowymi i wielotysięcznymi stadionami. Bez wysilania wyobraźni pozwalają się przenieść między rozbawioną publiczność lub za konsolę stołu mikserskiego. A to, że prezentowana przez nie scena za każdym razem ma inne rozmiary i lokalizację względem miejsca odsłuchowego, dodaje muzyce jeszcze więcej smaku. I to wszystko za 3000 złotych!
Możliwości brzmieniowe Emotivy XB2 sprawiają, że trzeba się postarać o naprawdę mocne argumenty przemawiające za kupnem czegoś dwukrotnie droższego. Na myśl przychodzi mi tylko jeden: aparycja. Jeżeli jednak przy kolejnej modyfikacji serii Airmotiv Dan Laufman popracuje także nad jej wyglądem, to konkurencję czeka wiele bezsennych nocy.
Mariusz Zwoliński
Hi-Fi i Muzyka 03/2025
Emotiva Airmotiv Xb2
Cena
3000
Dane techniczne
Liczba dróg/głośników
2/2
Czułość
86 dB (2,83 V/1 m)
Impedancja
4 omy
Rek. moc wzm
min. 50 W
Pasmo przenoszenia
48 Hz – 27 kHz
Wymiary (w/s/g)
32,5/21,6/29,2 cm
Masa
8,2 kg
Przeczytaj także