
21.09.2013
min czytania
Udostępnij
Kolumny powstały dzięki eksperymentom z zestawami o konstrukcji otwartej (open baffle) i przetwornikami o wysokiej efektywności, pochodzącymi zazwyczaj z lat 60. i 70.
Kable głośnikowe są, zdaniem konstruktora, najważniejszymi przewodami w całym systemie hi-fi. Grajkable również powstały w wyniku eksperymentów z wtyczkami, przewodnikami i materiałami izolacyjnymi, w trakcie których zbudowano ponad 40 prototypów. Wszystkie poddano testom odsłuchowym. Ostateczna wersja miała się okazać lepsza od produktów takich firm, jak Nordost, Transparent, Siltech, Van den Hul, Kondo, Symphony i… Bazodrut. Nie pytajcie mnie, czym jest Bazodrut, bo nie wiem. Graj-End nie udostępnia dokładnych informacji technicznych, ponieważ chce je zachować w tajemnicy, a klientów powinno interesować brzmienie, a nie parametry. Wiemy jedynie, że istnieją trzy serie Grajkabli – Numer Jeden, Dwa i Trzy. Do testu dostarczono te ostatnie. Z zewnątrz – nic szczególnego. Trudno powiedzieć, czy zastosowano plecionkę, czy lite druty, ponieważ izolacja i zewnętrzny oplot są sztywne. Kable przypominają wysokie modele Tary Labs, a jedynymi charakterystycznymi elementami są bardzo ładne rozdzielające tulejki na końcach i metalowe klamry z oznaczeniem producenta.
Brzmienie Grajkabli Numer Trzy odebrałem jako spokojne i zrównoważone. Żaden element nie wysuwa się na pierwszy plan, a jeśli już miałbym wskazać jakieś cechy szczególne, powiedziałbym, że z lekkiego uprzywilejowania korzysta średnica.
Muzyka nie dostaje sztucznego kopa, tylko płynie swoim tempem. Wysokie tony są miłe dla ucha, aksamitne i elegancko wykończone, a dźwięk – spójny i harmonijny. Te kable przedkładają syntezę nad analizę, co wcale nie oznacza, że coś gubią lub zamulają.
Dużo przyjemności ze słuchania.
Tomasz Karasiński
Hi-Fi i Muzyka 04/2013
Graj-End Grajkable Numer Trzy
Przeczytaj także