30.07.2014
min czytania
Udostępnij
Instalacja jest bardzo prosta. Na obu końcach umieszczono masywne odlewane wtyki, powleczone 24-karatowym złotem. Wydłużona plastikowa osłona dobrze leży w palcach, co ułatwia wetknięcie Chorda między inne kable.
Najdroższy uczestnik testu dla jednych może się stać objawieniem; dla innych ciekawostką z pogranicza fantastyki naukowej. Jaki bowiem sens ma kupno kabla HDMI kosztującego ćwierć ceny 42-calowego telewizora? Nie lepiej przeznaczyć te pieniądze na lepszy odtwarzacz albo ekran? Jeśli ktoś lubi wyrzucać pieniądze, to proszę bardzo. Ja natomiast z czystym sumieniem mogę Chorda Active polecić każdemu, kto dysponuje w miarę niezłym sprzętem i chce dokonać radykalnej poprawy obrazu. W porównaniu z modelem Active tanie kabelki obecne w tym teście gubią połowę informacji, a o zwykłym druciku szkoda w ogóle gadać. Nawet w drobnych szczegółach obraz był ostrzejszy od brzytwy. Co ciekawe, nie zauważyłem podkręcania kontrastu na pierwszych planach, natomiast radykalnej rewitalizacji zostało poddane tło. Przełączając pomiędzy Chordem Active a zwykłym drutem, odnosiłem wrażenie przykrywania ekranu muślinową zasłoną. Zdecydowanej poprawie uległa płynność ruchu i czytelność szczegółów. Kolory zostały lekko rozświetlone; nabrały soczystości i życia. Szerokie przestrzenie w „Hobbicie” zachwycały realizmem. Miałem wrażenie, że oglądam je przez okno z nieskazitelną kryształową szybą, a nie jako film w telewizorze.
Niestety, ten kij ma dwa końce. Gdy przepiąłem Chorda z odtwarzacza Cambridge Audio do niedrogiej japońskiej maszyny, angielski kabel pokazał wszystkie niedoskonałości obrazu. Znaj proporcje, mocium panie. Świetny przewód, w odpowiedniej konfiguracji wart więcej złota, niż sam waży. Gwóźdź do trumny wszystkich mądrali, którzy twierdzą, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na firmowe kable HDMI.
Mariusz Zwoliński
Hi-Fi i Muzyka 01/2014
Chord Electronics HDMI Active Silver Plus
Przeczytaj także