bool(false)

JBL TT350 Classic

12.09.2024

min czytania

Udostępnij

JBL nie zalicza się do weteranów w produkcji gramofonów. Recenzowany TT350 Classic to jeden z dwóch aktualnie proponowanych modeli. Recenzję tańszego Spinnera BT opublikowaliśmy w „HFiM” 4/2024. Ze swoim zaawansowaniem i ceną 5090 zł JBL TT350 Classic plasuje się przynajmniej o dwa oczka wyżej.

To wyraźnie solidniejsze, lepiej skonfigurowane, a przy tym klasycznie wyglądające źródło analogowe, nawiązujące do trendu vintage.

Budowa

Napęd
Skrzynkową obudowę wykonano z MDF-u i pokryto orzechowym fornirem. Na spodzie znalazła się płyta pilśniowa. Przymocowane do niej srebrne nóżki wyglądają na bardzo masywne, wykonano je jednak z tworzywa. Podklejenie od spodu materiałem tłumiącym powoduje, że nie pełnią jedynie funkcji ozdobnej.
Lewa strona aluminiowego frontu ma fakturę „czesaną” w pionie, a jej odcień wydaje się jaśniejszy albo ciemniejszy, zależnie od oświetlenia. Zdobi ją podświetlony wykrzyknik. W trybie grania jest pomarańczowy, a gdy gramofon czuwa – czerwony. Zasilanie można całkowicie odłączyć, sięgając z tyłu. Jeśli jednak stałe podświetlenie komuś się bardzo spodoba, to wspomnę, że pobiera z sieci mniej niż 0,5 W. Maksymalne zużycie w trakcie grania nie przekracza 36 W.
Nadruk po prawej stronie wykrzyknika informuje o marce, nazwie modelu (TT350) oraz istocie zjawiska (turntable). Prawa część frontu ma fakturę o liniach poziomych. Ten pomysł wzorniczy powielają pozostałe urządzenia serii Classic.
Do obsługi napędu przeznaczono dwa pionowe przyciski. Lewy wybudza go z trybu standby oraz uruchamia prędkość 33,3 RPM. Prawy obsługuje 45 RPM. Gramofon nie odtwarza płyt 78 RPM.
Z tyłu umieszczono panel z wyjściem sygnałowym RCA i zaciskiem uziemienia, złącze zasilania IEC oraz włącznik główny.
W przeciwieństwie do tańszego Spinnera BT recenzowany model nie ma wbudowanego stopnia korekcyjnego ani modułu Bluetooth. JBL TT350 Classic odróżnia się także napędem bezpośrednim (direct drive). To rozwiązanie, w którym talerzyk (subplatter) oraz oś napędowa są częścią silnika. Na nie nakłada się właściwy talerz, odlewany z aluminium, oraz grubą gumową matę. Spód podklejono warstwą tłumiącą z gumy, co zmniejsza efekt dzwonienia. W porównaniu z napędem paskowym direct drive jest bardziej wrażliwy na drgania przenoszone z silnika oraz nierówności jego pracy. Dysponuje jednak wysokim momentem obrotowym, a zastosowany bezobsługowy układ elektronicznej stabilizacji niweluje tę przypadłość. W przypadku gramofonu JBL-a kołysanie dźwięku nie wpływa na jakość odsłuchu, chociaż zapewne jest mierzalne w wielkościach rzędu dziesiątych części procenta.

Ramię z wkładką Audio-Technica AT-VM95E.

Ramię
Ramię ma aluminiowa rurkę w kształcie litery „S” oraz wymienną główkę. Krzyżowe zawieszenie, obrotowa wyskalowana przeciwwaga oraz antyskating regulowany pokrętłem to standard w tej klasie sprzętu. Mniej oczywista jest regulacja kąta VTA (vertical tracking angle), którą umożliwia blokada kolumny ramienia przy pomocy śrubki w jej podstawie.
Wymienna aluminiowa główka wymaga dokręcenia w trakcie składania urządzenia. To prosta czynność, tym bardziej że zamontowana w niej wkładka jest już fabrycznie skalibrowana.

Klasyczne proporcje.

Wkładka
Sam przetwornik to popularna Audio-Technica VM95E z ruchomym magnesem (MM), aluminiowym wspornikiem i igłą o szlifie eliptycznym, osadzoną w zielonej obudowie. Wymienną igłę da się łatwo zastąpić innym modelem tej serii, np. eliptyczną z diamentu, mocowaną bezpośrednio do wspornika (nude diamond, obudowa pomarańczowa) lub o bardziej zaawansowanych szlifach microline (czerwona) czy Shibata (brązowa). Przechodzenie na igłę o szlifie stożkowym (niebieska) nie ma większego sensu. Wymienna główka upraszcza także wymianę całego przetwornika na modele innej serii lub innego producenta.
Wyposażenie dodatkowe
Odchylana przydymiona pokrywa skutecznie chroni gramofon przed kurzem. W zestawie znajdują się także: łączówka RCA-RCA, oddzielny przewód uziemienia, standardowa sieciówka i adapter do singli. Gotowany do pracy, Classic waży 7,5 kg i jest bardzo ładny. A to już coś!
Urządzenie wymaga założenia talerza i maty, montażu główki z wkładką, ustawienia siły nacisku (zalecana 2,0 g) oraz antyskatingu. Przez procedurę pewnie prowadzi wielojęzyczna instrukcja.

Wymienna główka zachęca do eksperymentów z wkładkami.

Konfiguracja systemu

JBL TT350 Classic grał w systemie złożonym z przedwzmacniacza McIntosh C53 z wbudowanym stopniem korekcyjnym (wejście phono MM), monobloków McIntosh MC301, monitorów ATC SCM-50 PSL i przewodów Fadel Coherence One (poza phono, który podlegał kilkukrotnym zmianom).
Obsługa okazuje się bardzo prosta i przyjazna użytkownikowi. Talerz startuje szybko, w związku z czym nie wymaga treningu cierpliwości. Ciężka gumowa mata nie przykleja się nawet do naelektryzowanych płyt. W czasie testu korzystałem z lekkiego krążka Clever Clamp, zaciskanego na osi talerza.

Podświetlany wykrzyknik i przyciski sterowania napędem.

Wrażenia odsłuchowe

JBL TT350 Classic wchodzi na scenę, przynosząc brzmienie wyrównane i dojrzałe. Jego charakter oceniam jako neutralny, co powoduje, że początkowo nie zapowiada spektakularnych doznań i zabawy. Dźwięk jest raczej delikatny, ale przy tym zróżnicowany, a nawet… koronkowy. Znacząca doza finezji i różnorodności zawiera się w zdarzeniach skali mikro. Gramofon odczytuje dużo szczegółów, trudno go jednak nazwać analitycznym. Sprawnie dopełnia detalami obraz muzyki, skupiając się na jej płynności i nie tracąc muzykalności.
Wysokie tony są rozdzielcze i w tym sensie bogate, choć nieco monotonne i lekko matowe, szczególnie przy cichym słuchaniu. Średnica pozostaje czysta i czytelna. Nie wychodzi do przodu, koncentruje się raczej w centrum sceny. Bas nie epatuje rozmachem i nie wyskakuje przed szereg. Pojawia się za to na czas, w odpowiedniej proporcji i z rzetelną kontrolą.
Równowagę zakresów oceniam jako bardzo neutralną, bez faworyzowania któregoś z nich. Przyznaję, że taka niepozorność i skromność charakteru w odniesieniu do masowego, scenicznego i koncertowego wizerunku JBL-a pozytywnie mnie zaskoczyła. Chociaż skraje pasma wydają się nieco wyciszone, to w czasie spokojnego wieczornego słuchania TT350 ładnie buduje przestrzeń, unosząc scenę lekko w górę. Cały czas wyłuskuje sporo szczegółów, podanych w delikatnym, audiofilskim sosie.

Wszystkie gniazda na tylnej ściance.

W zakresie makrodynamiki dźwięk się nie przesila, ale jest bardziej niż w porządku: stonowany i przezorny. Aby uzyskać więcej, wystarczy nieco podkręcić wzmacniacz. Tym bardziej, że słuchanie JBL-a głośniej i głośniej nie rozpętuje piekła. Nie ma tu ani bałaganu, ani nerwowości. Wyższa głośność korzystnie wpływa na ogólne wrażenie muzyczne. Istota pozostaje we właściwym porządku, pojawiają się jednak dodatkowe pozytywy. Rozmiary źródeł pozornych się powiększają, a scena przybliża się do słuchacza i jeszcze odważniej rozciąga na boki. Na niektórych płytach dźwięki słychać zdecydowanie z boku kolumn, co w moim systemie wcale nie jest oczywiste. Głębia sceny wydaje się jednak nieco ograniczona. Brzmienie potrafi za to zachować zróżnicowanie i kontrolę. Można obserwować większe wypełnienie niskich tonów oraz przypływ dźwięczności w górnej części pasma. Krawędzie dźwięków są delikatnie zaokrąglone, a ich atak raczej spokojny i stonowany.
Neutralność może być mieczem obosiecznym. Barwy i soczystość nie są najmocniejszą stroną TT350. To potrawa jakby lekko niedoprawiona. Składniki są właściwe, jednak chciałoby się bardziej wyrazistego efektu. No i trudno samemu przyprawić mocniej. To znaczy można, dobierając pozostałe elementy systemu lub wymieniając wkładkę, czego też spróbowałem.
Wybór padł na Grado Opus 3 (typ MI) i Ortofona OMB 10 (typ MM), obie o szlifie eliptycznym, a także AT-VM95ML o szlifie microline. Pierwsza lekko dosłodziła brzmienie, delikatnie sklejając średnicę. Nie do końca wyrabiała się z gładkością sopranów, za to przyjaźnie dopełniała dolne pasmo brzmienia. Druga dodała nieco pieprzu, podkreśliła wysokie tony i trochę wzmocniła bas. Muzyki też było jakby nieco więcej, jednak gorzej zorganizowanej, w której wokale przesunęły się lekko do tyłu sceny. Wolałem łatwiej zrozumiałą konfigurację początkową.

Z przodu widać solidne nogi.

 

Trzecia wkładka pokazała, na co stać amerykańskie źródło. Przyniosła brzmienie żywsze, błyszczące, z morzem gładkich szczegółów i trójwymiarową sceną. Upgrade szlifu igły na micro line wyznaczył właściwy kierunek ewentualnych zmian. Odniosłem wrażenie, że gramofon jest także wrażliwy na jakość przewodu sygnałowego, wobec czego i tutaj można poszukać alternatywnego rozwiązania.
Charakterystyka brzmieniowa firmowego zestawu TT350 powoduje, że najchętniej słuchałem na nim klasyki i muzyki akustycznej. Brak nerwowości, konsekwentna neutralność, a przy tym dobre tempo i potoczystość zapewniają zadowalający i łatwy kontakt z muzyką. Brzmi ona klarownie, spodziewanie, zrozumiale i przyjaźnie w odbiorze. Wspomniane wcześniej pastelowe wybarwienie nie przeszkadza się cieszyć naturalną muzykalnością. Takiego połączenia cech wcale nie spotyka się często. Prezentacja nie popada w schematyzm ani manierę, a długie słuchanie nie męczy.

Orzechowy fornir i aluminium nadają styl.

 

Moją uwagę zwróciło także ciche tło. Dość proste środki wykorzystane w projekcie konstrukcji pozwoliły uniknąć słyszalnych odgłosów pracy napędu. Brzmienie droższego JBL-a wyraźnie się różni od tego, co proponuje Spinner BT. W sumie nie powinno to dziwić. Są to różne założenia, napędy, talerze, ramiona i wkładki. Podstawowy model w gamie, który ma także wbudowany stopień korekcyjny i moduł łączności bezprzewodowej, stawia na brzmienie bardziej skondensowane, o łagodniejszej dynamice, skoncentrowane na pierwszym planie, o nieco ograniczonych skrajach pasma, co składa się na prezentację komfortową w odbiorze. TT350 gra jakby delikatniej, ale na pewno precyzyjniej, z lepszymi zróżnicowaniem dynamicznym i rozdzielczością. Odrobinę więcej soczystości w barwie i przepis dopełniłby się do optimum.

JBL TT350 Classic.

Konkluzja

Wyważony i wytrawny obraz brzmienia TT350 pozostaje rozpoznawalny w czasie odsłuchu każdego repertuaru. Przyzwyczajonych do ofensywnego scenicznego wizerunku JBL-a może tym nieco zaskoczyć. Ta rozsądna powściągliwość, bez agresji i koncentrowania się na wybranych aspektach, mnie się akurat podoba. Uważam, że czyni z tego gramofonu źródło o audiofilskim potencjale. Wizualnie idealnie skomponuje się z elektroniką serii Classic. A jakością wykonania oraz brzmienia aspiruje do rywalizacji z porównywalnymi cenowo źródłami analogowych specjalistów.

Paweł Gołębiewski

Hi-Fi i Muzyka 06/2024

JBL TT350 Classic

Przeczytaj także

Rotel RAS-5000

18.01.2025

Testy

Wzmacniacze

Rotel RAS-5000

JBL Stage 250B

14.01.2025

Testy

Kolumny

JBL Stage 250B

Bowers & Wilkins Pi8

11.01.2025

Testy

Słuchawki

Bowers & Wilkins Pi8

DS Audio Master 3

08.01.2025

Testy

Wkładki gramofonowe

DS Audio Master 3

Marten Parker Trio

07.01.2025

Testy

Kolumny

Marten Parker Trio

PS Audio Aspen FR10

06.01.2025

Testy

Kolumny

PS Audio Aspen FR10

Ayre EX-8 2.0

05.01.2025

Testy

Wzmacniacze

Ayre EX-8 2.0

Audio Reveal Junior

04.01.2025

Testy

Wzmacniacze

Audio Reveal Junior