
05.06.2019
min czytania
Udostępnij
Władysław Skrzypczak – założyciel i właściciel PAB-a – zbierał doświadczenia przez blisko dekadę. W końcu pojawiły się interesujące konstrukcje, jak platforma pod sprzęt czy nóżki Ceramic 5 N, opisywane w „HFiM 7-8/2015”. Ciekawostką w przypadku tej firmy jest specyficzne podejście do cen. W ofercie nie widać jasnego podziału na tańsze modele niskie i drogie wysokie. Struktura jest spłaszczona, co widać choćby na przykładzie testowanych 9 CN. Symbol sugeruje, że to szczyt oferty, a tymczasem w wersji z jedną nakładką kosztują wyraźnie mniej od 7 SN (460 vs 620 zł). Najdroższe są 8 CT w kształcie pocisku, wycenione na 790 zł/szt.
Najważniejszą cechę stopek stanowią wahliwe łożyska ceramiczne. Najwyższej jakości, przez co odpowiadają za lwią część kosztów. Przez lata PAB eksperymentował z różnymi łożyskami rozmaitych producentów. W końcu udało się sformułować wnioski. Lepsze są: – kulkowe niż igiełkowe, baryłkowe czy walcowe; – wahliwe niż zwykłe i ślizgowe; – ceramiczne niż stalowe i z tworzyw sztucznych; – hybrydowe ceramiczne (na przykład: pierścienie z tlenku cyrkonu, a kulki – z azotku krzemu) niż zbudowane w całości z jednego materiału.
Wreszcie, najlepiej sprawdzają się najtwardsze spieki – azotek krzemu i węglik wolframu. Nie należy mylić łożysk ceramicznych z ceramicznymi kulkami. Łożyska Pro Audio Bono są zbudowane z 18-20 kulek, osadzonych w koszyczkach włożonych pomiędzy – także ceramiczne – pierścienie. To droższe i bardziej skomplikowane rozwiązanie, ale ponoć zapewnia lepsze efekty.
Jakość łożysk w opisywanych nóżkach jest zjawiskowa. Jeżeli uda się je dokładnie wypoziomować, po zakręceniu obracają się niemal bez końca. Materiał ceramiczny ma bardzo drobną strukturę; jest niesłychanie gęsty i gładki, więc ślizgowość przewyższa nawet metalowe kulki zatopione w smarze. A propos tego ostatniego, ceramika nie wymaga smarowania i jest bezobsługowa. Według producenta, łożysko toczne zapewnia najlepsze tłumienie drgań poziomych, wytwarzanych głównie przez grające kolumny. Po wielokrotnych odbiciach od ścian przyjmują one kształt promienisty. W przypadku źródeł dźwięku kluczowe znaczenie ma wygaszenie drgań wzbudzanych przez silnik.
Stopki najlepiej sprawdzają się tam, gdzie mamy do czynienia z największą ilością drgań. Najbardziej wrażliwy element to kolumny, a zaraz za nimi – źródła. Oczywiście, gramofon jest bardziej podatny niż odtwarzacz CD i zmiany w dźwięku są wyraźniejsze, ale w obu przypadkach zauważalne. Najmniej czułe są wzmacniacze (dotyczy to zarówno końcówek mocy, jak i przedwzmacniaczy), bo same generują znikome wibracje, za które odpowiadają głównie transformatory. Trzeba wziąć pod uwagę także to, że stopki działają w obie strony, co oznacza, że chronią elektronikę przed wpływem czynników zewnętrznych.
Kluczowym elementem stopek jest łożysko, ale znaczenie ma także materiał, z którego wykonano korpusy. PAB eksperymentował z mosiądzem, aluminium, stalą, tytanem, niklem, monelem, inconelem, akrylem, sklejką drzewną i lignofolem. Z materiałów naturalnych najlepiej wypadły mosiądz i nikiel, zwłaszcza w zakresie niskich tonów. Bardzo dobre właściwości wykazuje też stal szlachetna i monel, a w przypadku gramofonów warto stosować akryl. Jak zwykle – wszystko zależy od przeznaczenia materiału i zakresu, w którym ma działać.
Stopki 9 CN weszły do produkcji w połowie 2018 roku. Miało to związek z rozpoczęciem współpracy z serbskim specjalistą od wzmacniaczy – firmą Karan Acoustics. Do budowy używa się aż dziewięciu materiałów: sześciu metali, kleju epoksydowego i dwóch spieków ceramicznych – pierścieni z ditlenku cyrkonu i kulek z azotku krzemu. Jak dotąd, to najbardziej skomplikowana konstrukcja Pro Audio Bono. Stopki składają się z mosiężnej podstawy, do której przykręca się łożysko. Do niego zaś przykleja piastę z brązu cynowego, czyli obudowę łożyska. Już na tym etapie stopka jest „gotowa”, w podstawowej formie mosiężno-brązowej. Można ją kupić za 380 zł/sztuka.
Główna atrakcja 9 CN polega jednak na dołożeniu trzeciego elementu – nakładki. Swoją drogą, nie wyobrażam sobie używania ich bez niej, choćby ze względów estetycznych. Pozbawione jej podstawki wyglądają na niedorobione. Po założeniu nakładki to co innego. Walce, precyzyjnie wykonane na obrabiarce CNC, są niższe od dotychczasowych modeli PAB-a, za to mają zdecydowanie większą średnicę: 56 zamiast 40 mm. Masywniejszy wygląd pasuje do, nierzadko zwalistych, urządzeń high-endowych. Na 9 CN redakcyjny McIntosh MA9000 od razu stał się zgrabniejszy.
Nakładki są dostępne w trzech wersjach: aluminiowej, stalowej i mosiężnej. Z zewnątrz wszystkie wyglądają tak samo. Różnicę widać dopiero kiedy się zajrzy do wyżłobienia pod spodem. Każdą nakładkę można kupić osobno, po 80 zł za sztukę. Przewidziano także wersję „na bogato”, czyli komplet złożony z trzech nóżek i trzech rodzajów nakładek do każdej z nich (cena: 3 x 620 zł). PAB zaleca stawianie urządzeń na trzech punktach podparcia, bo nic nie trzeba poziomować. W takiej formie Ceramic 9 CN dotarły do testu. Całość opakowano w eleganckie czarne pudełko z logiem firmy, zamykane na magnes. Nóżki i nakładki siedzą wygodnie w wytłoczonej piance, na czas transportu zespolone gwintowanym czopem. Całość została przykręcona do akrylowego wieczka. Wygląda to, trzeba przyznać, luksusowo. Miło, że producent zadbał o pozornie nieistotne dodatki.
Na stopkach PAB-a stawiałem odtwarzacz Gamuta CD-3 i wzmacniacz McIntosha MA9000. Elektronika przesyłała sygnał przewodami Harmonix/Hijiri kolumnom Audio Academy Hyperion 4 plus. Zasilanie dostarczała listwa i sieciówki Ansae. Zmiany w brzmieniu Zmiany w brzmieniu są. W przypadku źródła wyraźne, wzmacniacza – mniej widoczne, ale nadal zauważalne i na korzyść. Posiadacze kompletu „na bogato” mogą porównywać nakładki, do czego zachęcam. Faktycznie bowiem można pójść różnymi drogami i dostać rozmaite bonusy. Siłą rzeczy podsumuję jednak własne obserwacje. Nie owijając w bawełnę – zakup nakładek aluminiowych jest nietrafiony. Nie jestem w stanie wskazać ani jednej ich przewagi w porównaniu ze stalowymi i mosiężnymi. To po prostu marnowanie potencjału wszystkiego, co pod spodem, zwłaszcza łożyska. Poza tym, wszystkie opcje kosztują po 80 zł, więc nie ma sensu używać wyraźnie najsłabszej.
Pozostańmy przy mosiądzu i stali, bo obie wersje są godne uwagi i gdybym miał się zdecydować na jedną, byłbym w kropce. Generalnie poprawa następuje w tych samych aspektach i „dobroć” spływa na podobne obszary. Różnice jednak są i dotyczą głównie barwy dźwięku, co jest efektem zmian zachodzących w skrajach pasma. Mimo że śladowe, to jest frajda, płynąca już choćby z możliwości zmiany, która w dodatku nie kosztuje wiele. Jeżeli jednak ktoś musi wybierać, to różnica między dwiema opcjami (aluminium wykluczyliśmy) jest subtelna i nawet losując, nie popełni się błędu. „Mosiężny” bas będzie bardziej masywny i okrągły; „stalowy” – precyzyjniej kontrolowany. „Mosiężna” góra okrąglejsza i cieplejsza; „stalowa” czytelna i jasna. Podkreślmy jednak jeszcze raz – zmiany zachodzą na granicy percepcji, choć jeżeli usłyszycie je raz, rozpoznacie już zawsze.
Ważniejsze jest wspólne pole działania obu nakładek. Jeżeli ktoś się spodziewa, że przybędzie góry i basu, że pojawi się dynamika, której wcześniej nie było albo że przestrzeń nagle otoczy kolumny dźwiękiem i wypełni pokój, będzie zawiedziony. Nic nowego się nie urodzi, a stopki nie przeniosą systemu o dwie klasy wyżej. Spodziewajcie się raczej oszlifowania brzmienia. Nie tyle wygładzenia konturów, ile ich wydobycia. To tak jakbyśmy dobry, japoński nóż kuchenny naostrzyli na kamieniu o bardzo drobnej gradacji. Wprawdzie dotąd kroił dobrze, ale po tej operacji we wszystko wejdzie jak w masło. W przypadku wrażeń przestrzennych można mówić o oczyszczeniu tła. Kontury instrumentów stają się bardziej namacalne, a grupy – wyraźniej zarysowane. Ważniejsze jest jednak to, co się dzieje wewnątrz. Można to jedynie porównać do wytarcia zakurzonych okularów ściereczką z mikrofibry. W dziedzinie czasu słychać lepiej kontrolowane wybrzmienia. Są dokładniej wykończone; podobnie niskie i wysokie tony. Robi się czyściej, przez co dźwięk staje się bardziej realny. Skala kontrastów dynamicznych się nie poszerza, choć takie można odnieść wrażenie. To jednak pochodna oczyszczenia i lepszej kontroli. I tyle.
Tylko tyle? Powiedziałbym, że aż tyle. A czy w porównaniu do redakcyjnego kompletu 7 SN, Ceramic 9 CN są lepsze? Być może, choć jak dla mnie – równie dobre. Za to ładniejsze i nic nie trzeba za to dopłacać.
Maciej Stryjecki
Hi-Fi i Muzyka 02/2019
Pro Audio Bobo Ceramic 9 CN
Przeczytaj także