Nihil novi sub sole

30.03.2025

min czytania

Udostępnij

W dniach 25-27 października 2024 roku odbył 26. Audio Video Show. Mimo że każda edycja jest inna, to powyższy tytuł przewrotnie sugeruje, że w sumie to nic nowego się nie wydarzyło. Bo choć impreza obfitowała w ciekawe wydarzenia, to wszystkie jej wady i zalety stawiły się nad Wisłą w komplecie.

 

Jeżeli ktoś ceni w życiu rutynę, to AVS jest dla niego. Stali bywalcy doskonale się orientowali w rozkładzie jazdy wszystkich trzech lokalizacji i nie oczekiwali rewolucji. To należy zaliczyć do pozytywów, bo nic tak nie irytuje, jak nieoczekiwane zmiany na gorsze. Powiew świeżego powietrza też by jednak nie zaszkodził, ponieważ zarówno w Golden Tulipie, jak i na Stadionie Narodowym w tych samych pomieszczeniach co zwykle pojawili się ci sami wystawcy co zwykle. Niektórzy przyjechali nawet z tym samym co zwykle sprzętem.
Inaczej wyglądała sytuacja w Sobieskim. Co prawda i tam część firm ulokowała się w swoich ulubionych pokojach, jednak stanowiły one mniejszość. W pozostałych pomieszczeniach byliśmy świadkami najbardziej zróżnicowanych prezentacji na całej imprezie. Obok znanych marek pojawili się debiutanci, zdobywający w Warszawie pierwsze wystawowe szlify. Niestety, ze względu na wielkość obiektu trudno było poświęcić każdemu choćby 10 minut. A szkoda, bo niewykluczone, że znalazł się wśród nich następca Creeka, Naima lub ProAca. Tego się jednak nie dowiemy. Część debiutujących w Sobieskim wystawców prawdopodobnie zobaczymy znów za rok. Części zapewne nigdy, ale na tym właśnie polega specyfika tego obiektu.

Drugą charakterystyczną cechą Sobieskiego była liczna reprezentacja polskich producentów. Gdyby się ograniczyć tylko do tego hotelu, można by powziąć mylne przekonanie, że jesteśmy prawdziwą potęgą w świecie hi-fi. I faktycznie nie mamy się czego wstydzić, a kilka rodzimych marek radzi sobie coraz śmielej także za granicą.
Osobną kwestią bywają żądane ceny, zwłaszcza w przypadku najmniejszych wytwórców. Najwyraźniej właściciele firm sami nie wierzą w swój sukces i liczą na to, że sprzedadzą najwyżej kilka sztuk, za co zdołają przez rok wyżywić rodzinę. Nie widzę innego uzasadnienia dla żądania dziesiątek tysięcy złotych za garażowe wzmacniacze lampowe lub kable.
Prawdziwym przekleństwem imprezy pozostaje natomiast prezentowana muzyka, a właściwe jej brak. Tak, to nie przejęzyczenie. Z tanich, drogich i najdroższych głośników dobiegają nierzadko dźwięki, które z pojęciem „muzyka” mają dość luźny związek. Zamiast normalnego grania słychać jakieś stuki, dzwonki i brzęczenia, mające zapewne świadczyć o niepospolitym guście wystawców. Jeżeli owe irytujące odgłosy dobiegały z pokoi zastawionych sprzętem średniej klasy, zwiedzający po prostu odwracali się na pięcie i wychodzili. Ale w przypadku drogich konfiguracji chłonęli je w nabożnym skupieniu, jakby odtwarzanie płyt testowych było jedynym sensem posiadania systemów wartych miliony złotych. Na drugim biegunie, jeszcze gorszym, straszyły nagrania muzyki elektronicznej i klubowej, której dudnienie docierało do każdego zakątka wystawy. Konia z rzędem temu, kto na tej podstawie oceni naturalność brzmienia skrzypiec, fortepianu czy dęciaków, że o wokalach nie wspomnę. Prezentacje, na których można było posłuchać normalnej muzyki, dało się policzyć na palcach. Gdzie te czasy, kiedy z jednej połowy pokoi dobiegał głos Diany Krall, z drugiej – Sary K., a dla urozmaicenia przygrywali Dire Straits?
Niejako przy okazji zaobserwowałem nową świecką tradycję. Otóż kiedy głównym źródłem dźwięku nie był gramofon, to niepodzielnie rządził streaming. Z prozaicznego powodu: wygodnictwa. Zamiast się gimnastykować ze zmianą płyt, obsługa stoiska po prostu siedziała w kącie i po zapuszczeniu playlisty pilnowała tylko, żeby nikt nie podwędził stojącego z boku sprzętu. Zdaję sobie sprawę, że tkwienie w jednym miejscu przez 8-10 godzin w tłumie i hałasie nie należy do najprzyjemniejszych zajęć i naturalnym dążeniem będzie ułatwienie sobie pracy. Jednak kilka lat temu można było przetestować sprzęt na płytach przyniesionych ze sobą. Poza tym po zachłyśnięciu się ofertą serwisów streamingowych, ze wszystkimi ich wadami, do łask zaczynają wracać odtwarzacze CD. Z dwóch głównych powodów. Po pierwsze: nikt nie odetnie dostępu do muzyki zapisanej na fizycznej płycie. Po drugie: krążki odtwarzane na porządnych maszynach oferują zauważalnie lepsze brzmienie od wszystkich serwisów streamingowych razem wziętych. Czy ten trend był widoczny w Warszawie? Bynajmniej, a jedyny wyjątek, opisany w dalszej części, potwierdzał tę regułę.
A poza tym? A poza tym było fajnie. Jak co roku dopisała frekwencja, chwilami aż za bardzo. Można było posłuchać mnóstwa ciekawych urządzeń. O randze imprezy świadczy fakt, że sporo producentów wybrało ją na premierę swoich najnowszych modeli.
Ze względu na rozmiary AVS nie sposób opisać wszystkich prezentacji. Dlatego w relacji wspominam jedynie o tych, które czymś się wyróżniały. Wśród nich, wbrew pozorom, nie znalazły się wyłącznie najdroższe, ale te, które miały to „coś”, co pozostało w pamięci nawet kilka tygodni po zakończeniu wystawy.

Radisson Blu Sobieski

Sobieski gości Audio Show od samego początku i zdaniem stałych bywalców jako jedyny zachował ducha dawnej imprezy. I, jak co roku, część wystawców popełniła te same błędy, polegające na wstawianiu zbyt dużych kolumn do zbyt małych pokoi. Później ochoczo podkręcali głośność i przepis na katastrofę gotowy. Ale znaleźli się też tacy, którzy zachowali zdrowy rozsądek, a dwie prezentacje świeciły szczególnie jasnym blaskiem.


Pierwszym godnym wyróżnienia był system Audio Note (UK), złożony z odtwarzacza CD-2.1x, wzmacniacza Meishu Tonmeister oraz monitorów E SPE HE. Jako alternatywne źródło pracował gramofon TT-2 z firmowym ramieniem. Pewne zdziwienie mogło budzić ustawienie głośników w rogach pokoju, ale właśnie takie zaleca producent.
Pomimo niezbyt sprzyjających warunków akustycznych system zagrał lepiej od niemal wszystkich konkurentów. Niby to żadna sztuka, gdy ma się za ścianami wspomnianych wcześniej sąsiadów, ale plastyczny i analogowy dźwięk miał niewielu godnych rywali w całym Sobieskim. Na Audio Note’ach bardzo dobrze brzmiały wszystkie płyty, a warto zaznaczyć, że wystawca nie bał się żadnego repertuaru. Jeżeli ktoś miał przy sobie wymaganą kwotę, mógł po zakończeniu imprezy zabrać komplet do domu, wstawić do normalnego pokoju mieszkalnego i przez następne lata cieszyć się brzmieniem bardzo wysokiej próby.


Druga z wyróżnionych prezentacji sprawiła mi największą niespodziankę na całym AVS 2024. Ubiegłymi laty kręciłem nosem na systemy oparte na kopiach amerykańskich kolumn Snell A III i za każdym razem zastanawiałem się, co wystawca miał na myśli, gdy decydował się zniweczyć cały wysiłek specyficznie dobraną muzyką. W tym roku atmosfera była zupełnie inna. Zamiast zużytych winyli postawiono na muzykę odtwarzaną z wielokanałowych płyt SACD. Sygnał wzmacniała elektronika Sudgena i był to strzał w dziesiątkę. Przestrzeń, oddech i dynamika ukazały wreszcie potencjał niecodziennych kolumn. Bez kombinowania z procesorami DSP i bez budowania nienaturalnie napompowanej sceny – tylko płyty, odtwarzacz, kilka wzmacniaczy połączonych w system 5.1 oraz głośniki. Choć czas naglił, kilkakrotnie tutaj wracałem.

 

Hotel Golden Tulip

Przenosiny na drugą stronę ulicy, do hotelu Golden Tulip, zapowiadały się jako typowy powrót do przeszłości. Nie spodziewałem się istotnych zmian w dotychczasowej konfiguracji stoisk, aż znienacka…


…w wielkiej sali konferencyjnej, w której przez lata elektronika Ayona wraz z kolumnami Lumen White budowały koncertową atmosferę, zaszły istotne zmiany. Część powierzchni odgrodzono, a w pozostałej, większej, stanęły: zestaw polskiej firmy Circle Labs, streamer Ayona oraz aktywne monitory Dynaudio Confidence 20A. Zagrało tak, że licznie zgromadzeni słuchacze nie kryli zdziwienia. Brzmienie aktywnych Dynaudio imponowało skalą dynamiki, głębokością niskich tonów i szczegółami. A jeżeli ktoś nadal wątpił w klasę duńskich zestawów, to ostatecznie rozwiewały je klasyczne podłogówki Contour Legacy. Gdyby nie wizyta na Narodowym, właśnie ta prezentacja zdobyłaby mój prywatny tytuł najlepszego dźwięku wystawy w relacji do ceny. Ale i tak znalazła się na podium.

 


Drugi system w Golden Tulipie, który zrobił na mnie wrażenie, składał się z premierowych kolumn Gauder Akustik Elargo 200 oraz wzmacniacza Vitus Audio. Rolę źródeł dźwięku pełniły trzy gramofony: Kuzma, Thrax i TechDAS. Z boku stał jeszcze studyjny magnetofon Studera, bynajmniej nie dla ozdoby.
Każdy repertuar miał tu równe prawa, a jedyne kryterium stanowiła nie wysoka jakość realizacji nagrań, lecz ich wartość artystyczna. W tym wyjątkowym miejscu bez przerwy rozbrzmiewały stary blues, jazz, solidny rock i repertuar symfoniczny, wykonywane przez prawdziwych artystów i odtwarzane na sprzęcie najwyższej klasy. Jak widać – jedno drugiego nie wyklucza.

 

Stadion Narodowy

Każdy z trzech obiektów AVS ma swoją specyfikę. Najbardziej hałaśliwą atmosferą cechuje się stadion. W niekończących się salach PGE Narodowego można było spotkać dosłownie cały przekrój produkowanego obecnie sprzętu grającego: od głośników Bluetooth po najdroższe systemy stereo; od czystego analogu po stuprocentową cyfrę. A wszystko w towarzystwie tłumów gości, przechadzających się w iście zabawowym nastroju. Brakowało tylko dymiących grilli i połykaczy ognia. Karnawał w październiku? Prawie. Cóż… ma to swój urok.

Tam, gdzie w ubiegłych latach pyszniły się topowe kolumny JBL-a i high-endowa elektronika Marka Levinsona, zaszły duże zmiany. Miejsce referencyjnych Everestów zajęły budżetowe podłogówki z serii Stage 2, zasilane wielokanałowym amplitunerem MA9100 HP, pracującym w stereo. Całość kosztowała niewiele ponad 14 tysięcy złotych, czyli mniej niż przewód zasilający w zestawie za ścianą. Jeżeli ktoś nie dysponuje pokojem wielkości sali na wystawie, prezentowane 280F może zastąpić czymś mniejszym z serii Stage 2, a wtedy zrobi się już całkiem tanio.
Jak to grało? Bez kompleksów. Zdrowe, rockowe brzmienie z wyraźnie podkreślonym dołem. Sekcja średnio-wysokotonowa, oparta na tubie HDI, zbudowała obszerną przestrzeń, a o tym, że systemowi nie brakowało dynamiki, chyba nie muszę wspominać.

 


Kiedy cały świat dostał bzika na punkcie streamingu, Rotel zademonstrował prototypowy odtwarzacz CD Michi Q5. Do Warszawy przyjechał jedyny na świecie działający egzemplarz, a produkcja pełną parą ma ruszyć na początku 2025 roku.
Cóż to będzie za maszyna! Potężna konstrukcja o masie 23,5 kg reprezentuje rodzinę top-loaderów, co dodatkowo podkreśla jej majestat. Wewnątrz zamontowano masywny transport, umieszczony na antywibracyjnej podstawie, ośmiokanałowy przetwornik c/a oraz dwa zasilacze na bazie transformatorów toroidalnych, osobno dla sekcji cyfrowej i analogowej. Obok srebrnych krążków Michi Q5 odczytuje pliki z przenośnych pamięci i współpracuje z komputerami. Pomimo możliwości połączenia z Internetem Rotel nie obsługuje serwisów streamingowych, a jedynie pobiera okładki płyt, które później pokazuje na kolorowym wyświetlaczu. W połączeniu z firmowym wzmacniaczem i kolumnami B&W była to jedna z najjaśniejszych gwiazd wystawy.

 


Seria Master w ofercie NAD-a na tle tańszych klocków wyróżnia się zarówno pod względem wizualnym, jak i brzmieniowym. Udowodnił to najnowszy streamer M66, podłączony do dwóch końcówek mocy M33, pracujących w trybie monobloku.
Jeżeli do tej pory dźwięk NAD-a kojarzył się z angielskim dżentelmenem melancholijnie spoglądającym na rozmówcę znad fajki, to czas zmienić o nim zdanie. Nowe urządzenia z serii Master grają szybko, dynamicznie i bez śladu dawnej nostalgii. Jedynym elementem nawiązującym do czasów analogu są wychyłowe wskaźniki VU, wyświetlane na kolorowym ekranie.

 


Sennheiser słuchawkami stoi – to wiadomo nie od dziś. Ale od kilku lat na poważnie zajął się też soundbarami. Na jednym ze stoisk można było porównać możliwości wszystkich trzech grających belek z katalogu niemieckiej firmy, wspomaganych bezprzewodowym subwooferem Ambeo Sub. Duże zainteresowanie zwiedzających wskazywało, że choć kino domowe w wielokanałowej formie jest w odwrocie, to wciąż istnieje zapotrzebowanie na dobry dźwięk domowych projekcji.

 


W 2024 roku McIntosh obchodził 75-lecie działalności. Z tej okazji przygotowano pięć jubileuszowych produktów. Na AVS pojawiły się: odtwarzacz CD/SACD MCD12000, preamp C12000 oraz przepotężne trzyczęściowe monobloki MC2.1KW. Sygnał do kolumn Rockport Orion płynął przewodami Transparent Audio.
Zabrzmiało to zgodnie z oczekiwaniami, czyli spektakularnie. Jednak amerykański set oferował nie tylko rozmach, ale też obfitą porcję muzykalności. Właśnie na nim Piotr Metz prezentował najnowszy solowy album Davida Gilmoura „Luck and Strange”. A to już o czymś świadczy.

 


Mniejsze od Orionów Rockporty Lynx współpracowały z gramofonem VPI Dragon i elektroniką firmy Karan, co diametralnie zmieniło charakter dźwięku. O ile w poprzedniej konfiguracji kolumny bez wahania udźwignęły potęgę monobloków McIntosha, o tyle w zestawieniu z Karanem ukazały zupełnie inne oblicze. Teraz liczyły się detale, subtelne barwy i zniewalająca średnica, co potwierdziło uniwersalność Rockportów. A mówią, że amerykańskie głośniki mają tyle wspólnego z wyrafinowaniem, co farmerskie pick-upy.

 


Jak wspominałem, jednym z grzechów głównych prezentacji na AVS są duże kolumny w małych pomieszczeniach. Przeciwieństwem tej praktyki było zestawienie filigranowej elektroniki amerykańskiej marki Benchmark z monitorami Harbeth P3ESR XD. Rolę podstawek pod głośniki pełniły firmowe aktywne subwoofery Nelson. Pod względem rozmiarów był to idealny zestaw do dużego pokoju w bloku. Brzmieniem deklasował jednak wielkogabarytowych konkurentów, którym przyszło pracować w mniej korzystnych warunkach. Wzmacniacz wydobył z Harbethów wszystko, co najlepsze. Barwy, muzykalność i realizm wokali nie miały sobie równych wśród konkurentów w zbliżonej cenie. Wisienką na torcie okazał się zaskakująco mocny, rasowy bas, generowany przez parę Nelsonów.
Jeżeli ktoś marzy o high-endowym brzmieniu, ale warunki lokalowe wykluczają postawienie mocnego pieca i mocarnych podłogówek, opisywany system wydaje się kuszącą alternatywą. W dodatku nie trzeba na niego wydać sześciocyfrowej kwoty.

 


Poszukiwacze zróżnicowanych prezentacji mieli powody do zadowolenia w jednej z sal, w której każdego dnia grał inny zestaw. W piątek był to wzmacniacz mocy Boulder 2160 z kolumnami EgglestonWorks Viginti, w sobotę zaś, odpowiednio, Halcro Eclipse i Marten Mingus Septet. W niedzielę pierwsze skrzypce grał dzielony wzmacniacz Air Tighta. O randze wydarzenia świadczy fakt, że jego możliwości osobiście demonstrował Yutaka Miura – syn założyciela japońskiej manufaktury i jej obecny dyrektor. Air Tight sterował kolumnami Göbel Divin Comtesse. Pozostałe elementy systemu pozostawały niezmienne, a wyliczenie ich po kolei przypominałoby list do św. Mikołaja. Na szczególną uwagę zasługiwał nowy odtwarzacz Wadax Studio Player, wyceniony na 190 tysięcy złotych, więc jak na możliwości hiszpańskiej marki – całkiem niedrogo.
Jak to wszystko grało? Każdego dnia inaczej. Jeżeli ktoś trafił tam w piątek, dostał porcję hiperdokładnego, analitycznego brzmienia, okraszonego krótkim basem i mocarną dynamiką. W sobotę nastąpiło ocieplenie atmosfery, a w niedzielę rozszalały się endorfiny u miłośników lamp.

 


W wakacje 2023 na łamach „Hi-Fi i Muzyki” zadebiutowała Mola Mola. Pod tą niecodzienną nazwą powstają równie niecodzienne urządzenia, które na żywo wyglądają jeszcze dziwniej niż na zdjęciach. Przekonali się o tym uczestnicy jednej z prezentacji, choć uwagę zwiedzających przykuwały przede wszystkim „organiczne” kolumny Vivid Audio Giya G2. W roli źródła dźwięku pracował gramofon E.A.T, zaś elektronikę uzupełniała kombinacja preampu z parą majestatycznych monobloków Audioneta.
Efekt okazał się zaskakujący. Po technicznie grającym Audionecie i wysoce rozdzielczych głośnikach można się było spodziewać wszystkiego, tylko nie gładkiego, lekko ocieplonego brzmienia z piękną przestrzenią. Wielka klasa za adekwatnie niemałe pieniądze, ale przynajmniej było je słychać.


Z okazji 45. rocznicy działalności Audiovector zaprezentował wintydżowy rarytas – wskrzesił kolumny Trapeze, od których zaczęła się jego kariera. Trapeze Reimagined wyróżniają się na tle całej kolumnowej braci. Ich cechą szczególną, poza nietypową formą, jest użycie wysokotonowego przetwornika AMT, zbudowanego zgodnie z oryginalnym projektem dra Oskara Heila.
Duńskie zestawy napędzał Moon z serii North i choć z tła za urządzeniami wyraźnie wiało chłodem, to słuchaczy rozgrzewała muzyka. Zaprezentowany sprzęt nie miał problemu z żadnym jej gatunkiem, a dynamiczny rytm sprawiał, że stopy same zaczynały przytupywać.


Na AVS 2024 po raz pierwszy na świecie Cambridge Audio publicznie zaprezentowało nową serię EX: zintegrowany wzmacniacz EXA100 oraz odtwarzacz sieciowy EXN100. Ich wyjątkowość polega na tym, że choć wykorzystują niektóre podzespoły z flagowej linii Edge, cenowo plasują się bliżej popularnej CX. Dzięki temu użytkownicy tej ostatniej, chcąc wejść na wyższy poziom, nie będą musieli robić szpagatu; wystarczy jeden krok.
W połączeniu z kolumnami Acoustic Energy Corinum angielski zestaw pokazał, że stawia na dynamikę, szybkość i szczegóły. Do tego dochodziła neutralność, ale w przypadku tej brytyjskiej wytwórni rozumie się to samo przez się.


Prezentacje majestatycznych kolumn Wilson Audio zawsze przyciągają tłumy i nie inaczej było tym razem. Do Warszawy przyjechała pierwsza na świecie para modelu Alexx VFX. Technicznie to Alexx V, tyle że wzbogacone o karbonowo-stalowy pakiet stylistyczny. Dopłata za wizualne atrakcje wynosi 50 tysięcy złotych.
Wspomniałem o tłumach słuchaczy i ani trochę im się nie dziwię. Wilsony z monoblokami D’Agostino zafundowały prawdziwy spektakl, faktycznie wart fortuny. Pokazały, co znaczy rozmach i ogromna scena. Nawet osoby stojące z boku mogły obserwować to niezwykłe zjawisko, zaś słuchacze zajmujący miejsca w środku odpływali w sferę pięknych marzeń. „Trwaj chwilo”, chciałoby się powiedzieć, ale obowiązki wzywały.


Zaskoczeniem na stadionie była obecność Avantgarde Acoustic. W ciągu ostatnich lat niemieckie tuby zadomowiły się w Sobieskim, a weterani pamiętają je jeszcze z Bristolu. Jednak to warunki akustyczne Narodowego najlepiej uwalniają ich potencjał.
Skuteczne Trio G3 aż się proszą o lampę i taki też wzmacniacz towarzyszył im na wystawie. Co ja mówię… Wzmacniacz? To była najwyższa światowa liga reprezentowana przez Kondo. Muzyka płynęła z gramofonu Ginga (!), na zmianę ze szpulowym magnetofonem Studer A80. Wszystko to sprawiło, że prawdopodobnie byliśmy świadkami najlepszej prezentacji tub Avantgarde Acoustic w historii Audio Show. W jednym miejscu dostaliśmy nieskrępowaną dynamikę, wgląd w niuanse i niebywałą muzykalność, za którą stały japońskie precjoza. Gdybym nagle otrzymał wielki spadek, kupiłbym cały prezentowany zestaw, obudował dużym domem i do końca życia nie robił nic innego, tylko słuchał, słuchał i słuchał.


Tak oto, stopniując wrażenia, dotarliśmy do końca relacji. Nadeszła więc pora na najlepszy – moim zdaniem – dźwięk AVS 2024.
W odległym zaułku Stadionu, dokąd docierali tylko najwytrwalsi tropiciele dobrego brzmienia, stanął system złożony z elektroniki Cary Audio oraz kolumn Blumenhofer Gran Gioia. Całość spięły amerykańskie przewody Kubala-Sosna. Prawdopodobnie to zasługa jakiejś niebywałej synergii wszystkich wspomnianych elementów, bo mieliśmy do czynienia z dźwiękiem wyjątkowo realistycznym i plastycznym. Żaden zakres nie był faworyzowany. Żaden nie chował się w tle. Prawdziwą ozdobę tego spektaklu stanowiła średnica, zwłaszcza męskie głosy. Należy przy tym dodać, że było to jedno z nielicznych miejsc, w których zwiedzający mieli okazję posłuchać zarówno wielkiej symfoniki, jak i klasycznego rocka czy siarczystego bluesa, granego na instrumentach akustycznych.
Choć amerykańsko-niemiecki zestaw kosztował łącznie ledwie ułamek ceny najdroższych systemów na AVS, według mnie zaoferował najbarwniejsze i najbardziej naturalne brzmienie. A teraz uwaga: podobną opinię, oczywiście prywatnie, wyraziło też kilku wystawców, co było czymś niespotykanym w historii imprezy. Chapeau bas!

 

Strefa słuchawkowa

 


Osobną wystawą na wystawie jest strefa słuchawkowa. Zgromadzono w niej ogrom modeli bardziej znanych, mniej znanych i kompletnie nieznanych firm. Do tego przenośne odtwarzacze muzyki (prawdziwy słuchawkowy maniak nawet nie patrzy w stronę smartfonów), najróżniejsze wzmacniacze, przetworniki i inne utensylia, których przeznaczenie znają tylko najbardziej oblatani w temacie. Całe to dobro było dostępne na wyciągnięcie ręki, bez żadnych limitów. Niektórzy uczestnicy imprezy w ogóle nie opuszczali strefy słuchawkowej i wcale im się nie dziwię, bo na pobieżne choćby przesłuchanie zgromadzonego tam bogactwa potrzeba przynajmniej tygodnia.

 


Choć słuchawek zazwyczaj używa się w ciszy i skupieniu, na AVS o to niezwykle trudno. Modele zamknięte z reguły nieźle izolują od otoczenia, ale w przypadku otwartych trudno mówić o komforcie. Dlatego też Stax udostępnił swoje konstrukcje w osobnym pomieszczeniu, z dala od zgiełku. Dodatkową atrakcją była możliwość porównania brzmienia japońskich elektrostatów z najwyższymi propozycjami Audio-Techniki. Miny wielu słuchaczy mówiły, że w niektórych zestawieniach zwycięzca wcale nie był z góry przesądzony.

 


Osobny przegląd własnych słuchawek zorganizował Sennheiser. Na miejscu można było przymierzyć wszystkie modele z katalogu. Do tego, korzystając z własnego źródła, zapoznać się z brzmieniem i rozwiać ewentualne wątpliwości w czasie rozmowy z kompetentną obsługą.
Natomiast w ukrytym zakamarku Narodowego, podobnie jak przed rokiem, można było posłuchać flagowego HE-1, następcy legendarnego Orfeusza. By go założyć na głowę, trzeba się było wcześniej zapisać na listę, jednak nawet 10-minutowy odsłuch dawał przybliżone pojęcie o możliwościach szczytowego elektrostatu. Później świat nie był już taki sam jak przedtem.

I to już wszystko. 27. Audio Video Show zaplanowano na ostatni weekend października 2025 roku. Do zobaczenia!

 

Mariusz Zwoliński
Hi-Fi i Muzyka 01/2025

Przeczytaj także

29.03.2025

Felietony

Stare, ale jare

Rockport Technologies Czterdziestolatek, czyli wielki koncert na niebie

27.03.2025

Polecane

Rockport Technologies – Czterdziestolatek, czyli wielki koncert na niebie

Audio Video Show 2024

15.02.2025

Reportaże / Galerie

Audio Video Show 2024

hi fi i muzyka 12 2024

13.02.2025

Bez kategorii

Życzenia

Jesus bleibet meine Freude

16.01.2025

Felietony

Jesus bleibet meine Freude

dark mode

01.01.2025

Felietony

Tryb nocny

08.12.2024

Felietony

Z grubej rury

16.10.2024

Felietony

Lekko