
17.03.2024
min czytania
Udostępnij
Test: 4/2023
Cena: 5030 zł
Drewniana obudowa Grado przypomina pudła rezonansowe instrumentów. To żadna magia, tylko akustyka. Klasa brzmienia skrzypiec, klarnetu czy nawet fortepianu w przeważającej mierze zależy właśnie od użytego do ich wykonania materiału. Gotowe słuchawki to efekt setek prób i błędów. Na brzmienie wpływają nie tylko budulec, ale też jego sezonowanie, tak aby osiągnął pożądane parametry. Każdy gatunek drewna lubi inną wilgotność; różne są także techniki olejowania. Sercem GS1000X jest 50-mm przetwornik X czwartej generacji. Grado wykonuje go we własnym zakresie, na maszynach pamiętających czasy zimnej wojny. Membrana z mylaru jest niewiele cięższa od powietrza; podobne stosuje się w elektrostatach. Duża powierzchnia pozwala na swobodną reprodukcję basu już od 8 Hz. W muzyce akustycznej jesteśmy blisko wzorca. Brzmienie skrzypiec, klarnetów czy gitar jest takie jak na żywo (może nawet wyraźniejsze i bardziej czytelne). Pomimo wyrównanego pasma wydaje się, że jego skraje korzystają z uprzywilejowania. Ale to nie tak. Chodzi po prostu o to, że w tym dźwięku wszystkiego jest dużo – basu, średnicy i góry. Odnosi się wrażenie, jakby każdy zakres był wyeksponowany, a to przecież niemożliwe. Kiedy jednak zwrócimy uwagę na dowolny element, wydaje się, że został dodatkowo oświetlony. Z tego powodu GS1000X to jedne z najlepszych słuchawek do pracy w studiu. Pokażą wszystko, obnażą każdy błąd i przekłamanie.
Hi-Fi i Muzyka 01/2024
Przeczytaj także