
21.05.2019
min czytania
Udostępnij
test: 12/2018
cena: 49000 zł
Miles 5 to w katalogu Martena niższe rejony, więc ekstremów tutaj nie spotkamy, ale i tak na techniczne zaawansowanie trudno kręcić nosem. Przetworniki mają membrany z syntetycznie wytwarzanego szafiru, czyli korundu, w świecie hi-fi określanego mianem „ceramiki”. Materiał jest bardzo sztywny, twardy i jednocześnie lekki. Najlepsze połączenie tych cech znajdziemy w diamencie, berylu, a potem właśnie w korundzie. Ceramiczne trio w Milesach 5 to: dwa 17-cm nisko-średniotonowce oraz 25-mm kopułka, zamknięta w osobnej kapsule. Zwrotnica to nie typowa płytka drukowana, ale elementy połączone techniką przestrzenną. Okablowanie wewnętrzne pochodzi od Jormy. Słuchacze, którzy znają zalety ceramicznych membran Accutona, będą w stanie przewidzieć, jak zabrzmi Miles 5. Konstruktorowi udało się wydobyć to, co w niemieckich głośnikach najlepsze – przede wszystkim przejrzystość. Niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju, stwarzającą wrażenie, jakby dźwięku nic nie zatrzymywało ani nie przesłaniało. Nie ma przy tym śladu sterylności. Jest bogata paleta barw i analogowa soczystość. Brzmienie fortepianu staje się bliskie i namacalne, a klawesyn to już prawdziwa magia.
Hi-Fi i Muzyka 01/2019
Przeczytaj także