
21.04.2020
min czytania
Udostępnij
Test: 1/2019
Cena: 2099 zł
Firma, kojarzona dotąd z dźwiękiem studyjnym, bezdusznym i nieco wyostrzonym, opracowała słuchawki, które są przede wszystkim muzykalne – i to przez wielkie „M”! Takich Sennheiserów dawno nie mieliśmy na uszach. Ich dźwięk jest nasycony, przestrzenny i dynamiczny. Łowcy szczegółów nie będą zawiedzeni, choć tym razem firma zrezygnowała z detaliczności za wszelką cenę na rzecz kapitalnej spójności pasma. W porównaniu do poprzedników, poprawiła się stereofonia, która nie sięga już wyłącznie od ucha do ucha, lecz ukazuje pełną przestrzeń. Góra jest wyraźna, soczysta i jedwabista, bas – przyjemnie zaokrąglony, punktualny, a średnica… tego trzeba posłuchać samemu! Jeżeli chodzi o odtwarzanie głosów, to nowe „sześćsetki” mogą się bez kompleksów potykać z trzykrotnie droższymi konkurentami. Choć kształt muszli, pałąka oraz zastosowane materiały nie zmieniły się od lat, tym razem otrzymujemy odłączany przewód oraz możliwość zasilania w trybie symetrycznym, przez złącze Pentaconn.
Hi-Fi i Muzyka 01/2020
Przeczytaj także