Nagrody roku 2023 – wprowadzenie

07.02.2023

min czytania

Udostępnij

Dziś, zamiast tradycyjnego wstępu, dykteryjka z morałem. Mamy nadzieję, że Was zainspiruje albo zapadnie w pamięć i powróci wtedy, kiedy okaże się potrzebna. Niedawno zostaliśmy zaproszeni na prezentację nowego systemu odtwarzania dźwięku. No, może nie aż tak znów nowego, ponieważ działa od jakiegoś czasu. Nadal jednak jest na etapie torowania sobie drogi do stania się powszechnie obowiązującym standardem. Zapewne obiło się Wam o uszy pojęcie „immersive sound”.

Chodzi o dźwięk otaczający słuchacza ze wszystkich stron. Taki, w którym można się zanurzyć. Najbardziej znane formaty to Dolby Atmos, 360 Reality Audio, Auro 3D, DTS:X czy Imax Enhanced. Nasze wrażenia dotyczą tego pierwszego, ale zarysowują potencjalne problemy miksowania i reprodukcji muzyki, które mogą dotyczyć każdego z nich. Spotkaliśmy się w sali odsłuchowej o akustyce „gdzieś tak pośrodku” – nie był to ani przypadkowy pokój mieszkalny, ani dopieszczone w najdrobniejszych szczegółach pomieszczenie promotora formatu. Nagłośnienie zapewniały zestawy przednie, tylne i sufitowe, a pasmo niskich tonów uzupełniały dwa subwoofery. Cały system, wraz z elektroniką, dobrano starannie, choć oczywiście można jeszcze lepiej (ale można też znacznie gorzej). Materiał testowy przygotowano z myślą o uzyskaniu efektów niedostępnych w tradycyjnych systemach dwukanałowych. Światła przygasły, na ekranie pojawił się kalendarz z liczbami odpowiadającymi utworom. Prowadzący prezentację wybrał jeden z nich i chwilę później pomieszczenie wypełnił dźwięk.

Przez kilka pierwszych taktów można było odnieść wrażenie, że coś nie działa. Że światła za moment się zapalą, a zmiany ustawień w menu spowodują, że usłyszymy właściwą ścieżkę w prawidłowym wydaniu. Tak się jednak nie stało. Słuchaliśmy dalej, a dźwięk ani trochę się nie poprawiał. Był tak nietypowy i tak dziwny, że początkowe zaskoczenie jego estetyką stopniowo przeradzało się w rozbawienie. Zaczęliśmy dopytywać, czy aby na pewno tak ma być. Okazało się, że… tak. Co więcej, sprzęt został przed pokazem skalibrowany dla ośmiu miejsc odsłuchowych. Nie było więc ryzyka, że ktoś usiadł w złym i dlatego nie doświadcza tego, co powinien. A nawet gdyby, to my siedzieliśmy w sweet spocie. Mimo to dźwięk był zupełnie niepodobny do tego, do czego przywykliśmy. A przecież miał nas wciągnąć nie gorzej niż koncert, otoczyć naturalną aurą pogłosową i wybrzmieniami instrumentów. Biorąc udział w prawdziwym wydarzeniu muzycznym, większość dźwięków słyszymy z przodu, a dopiero odbicia odpowiadają za kreację akustyki oraz odczucie wrażeń przestrzennych i powietrza. Tutaj proporcje zostały postawione na głowie. Przednie głośniki pozostawały niemal bezczynne. Grało z góry i zza pleców, a scena praktycznie nie istniała. Poprosiliśmy o zmianę utworu. Później o jeszcze jedną i kolejną, a w końcu – o miksy oficjalnie zatwierdzone przez promotorów Atmosa.

Trochę się poprawiło, bo przynajmniej coś zaczęło się odzywać z przodu. Nadal jednak nie było dobrze – a już na pewno nie wciągająco, ponieważ lokalizacja źródeł pozornych pozostała rozmyta. Grało dużą plamą z przodu i plamami z góry i z tyłu. Dla kogoś, kto nigdy nie odwiedził filharmonii ani klubu jazzowego może stanowiłoby to ciekawostkę. Jednak słuchacze z doświadczeniem szybko by się połapali, że dźwięk na żywo ma inne proporcje, fokus i rozkład mas. Nie wypowiadamy się w tej chwili o kinie domowym, bo to zupełnie inna para kaloszy. Jeżeli jednak chodzi o reprodukcję muzyki, to „immersive sound” tym razem nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Podobno da się to zrobić dobrze – ze smakiem, umiarem i zachowaniem definicji źródeł pozornych. Nam jednak nie było dane tego doświadczyć. Ryzyko, że i Was spotka zawód, wydaje się wysokie. I tak oto dotarliśmy do zapowiedzianego na początku morału: jeżeli chcecie słuchać muzyki – kupcie sobie dobre stereo. To gwarancja sukcesu, ponieważ idealnie działa tutaj zasada: mniej znaczy więcej. Zamiast kuć sufity i ciągnąć kable przez cały pokój, wybierzcie dwukanałowy wzmacniacz, kolumny i źródło sygnału. Jakie – podpowiadamy na kolejnych stronach. A żebyście od razu mieli czego słuchać, podsuwamy też trochę płyt. Na pewno będziecie zadowoleni.

I teraz już tradycyjnie – najlepsi z najlepszych i asy z klasy, czyli Nagrody Roku 2023.

 

Hi-Fi i Muzyka 01/2023

Przeczytaj także

JBL Authentics 500

24.03.2025

JBL Authentics 500 – Wyróżnienie roku – Głośnik bezprzewodowy

Vincent SV-200/CD-200

23.03.2025

Vincent SV-200/CD-200 – Wyróżnienia roku – System stereo

Unitra WSH-805 / CSH-801 / ZGZ-801/KG40

22.03.2025

Unitra WSH-805 / CSH-801 / ZGZ-801/KG40 – Wyróżnienia roku – System stereo

Vincent SV-237MKII

21.03.2025

Vincent SV-237MKII – Wyróżnienia roku – Wzmacniacz zintegrowany

JBL SA550 Classic

20.03.2025

JBL SA550 Classic – Wyróżnienia roku – Wzmacniacz zintegrowany

Hegel H600

19.03.2025

Hegel H600 – Wyróżnienia roku – Wzmacniacz zintegrowany

Audio Note Oto Line SE Signature

18.03.2025

Audio Note Oto Line SE Signature – Nagrody roku – Wzmacniacz lampowy

Air Tight ATM-2 Plus

17.03.2025

Air Tight ATM-2 Plus – Wyróżnienia roku – Wzmacniacz lampowy hi-end