
04.04.2020
min czytania
Udostępnij
Test: 11/2019
Cena: 35990 zł
Numer 5805 zawiera rozwiązania z najwyższych modeli i wcale nie wygląda na odchudzony projekt. Rozbudowany wzmacniacz słuchawkowy, sekcja phono MM i MC oraz 32-bitowy DAC to zaledwie dodatki. Za regulację głośności odpowiada sterowana cyfrowo drabinka rezystorowa, znana z osobnych przedwzmacniaczy Marka Levinsona. Do wyboru źródła sygnału służą opracowane przez firmę przekaźniki, a całość zasila 500-VA transformator toroidalny. Końcówka mocy pracuje w klasie AB. Zbudowano ją z dwóch szybkich tranzystorów sterujących i sześciu wyjściowych (15 A/260 V). Moc 125 W/8 Ω podwaja się przy 4 omach. Mało? Kiedy z głośników popłynie muzyka, pozbywamy się wątpliwości. No. 5805 to potężny piec, manifestujący swój potencjał każdym dźwiękiem. Energię odczuwamy podskórnie i nawet słabsze ciosy mogą się skończyć nokautem. Dynamika działa tutaj jak silnik, który napędza muzykę i pcha ją do przodu. Słuchacz czuje się jak na koncercie również dlatego, że zachowano równowagę pomiędzy rejestrami, a instrumenty brzmią naturalnie. No. 5805 lubi grać głośno, najlepiej z dużymi kolumnami. Tworzy wówczas spektakl z iście amerykańskim rozmachem, wywołując wypieki na twarzy i ciarki na plecach.
Przeczytaj także