
22.10.2017
min czytania
Udostępnij
test: 11/2016
cena: 15900 zł
Kierujący firmą Alan Shaw nie ściga się z prawami fizyki ani nie tworzy nowych mód i „wzorców”. Jego celem jest budowanie takich kolumn, które bez epatowania parametrami i kosmicznymi technologiami będą potrafiły przybliżyć słuchaczowi muzykę i sprawić, że się w nią emocjonalnie zaangażuje. Dźwięk Harbethów ma być przede wszystkim naturalny w średnicy pasma, tak by wokale brzmiały wiernie. „Jeśli ludzki głos jest odtworzony poprawnie, to i reszta będzie brzmiała dobrze” – twierdzi Shaw. Wygląda na to, że ma rację. Super HL5 Plus to już klasyka gatunku, która powinna wejść w fazę godnego starzenia, ale ani myśli się zestarzeć. Wciąż zaskakuje naturalnością, niewymuszoną rozdzielczością oraz niepodrabialną, nasyconą i, jak niektórzy określają: wilgotną średnicą. Brytyjskie monitory mają masę wdzięku i choć może ich proporcje nie przystają do współczesnych kanonów estetycznych, to wszelkie wątpliwości mijają, gdy zaczynają grać. Ten dźwięk nie robi spektakularnego pierwszego wrażenia, ale kiedy przebywa się z nim dłużej – zaciekawia i wciąga. Harbethy się nie popisują, nie forsują wydumanej szkoły brzemienia i dzięki temu nie męczą. Super HL5 Plus to kolumny na lata i podstawa prawdziwie audiofilskiego systemu.
Hi-Fi i Muzyka 01/2017
Przeczytaj także