
16.05.2022
min czytania
Udostępnij
Test: 11/2021
Cena: 95050 zł
Zaskoczenie było wielkie, ponieważ wszyscy oczekiwali ultra high-endowych urządzeń, które zastąpią wycofane z katalogu Collosseum. Tymczasem firma z Ry postanowiła wejść ze swoim produktem pod strzechy. Essence, zarówno w wersji mono, jak i stereo, jak na standardy Gryphona, to niemal budżetówka. Czy to znaczy, że konstruktor poszedł na kompromis? Ależ skąd! Essence został zaprojektowany od podstaw i zachował własny charakter; brzmieniem wyraźnie nawiązuje do droższego Antileona. Mało tego, w pewnych aspektach, takich jak rozciągnięcie basu, wręcz go przewyższa! Podobnie jak dużo droższe modele w katalogu Essence może pracować w klasie A – a w zasadzie powinien, ponieważ właśnie wtedy osiąga maksimum swoich możliwości. Niewielką mocą znamionową nie należy się przejmować, ponieważ jak każde urządzenie Gryphona, także i Essence wysteruje znakomitą większość kolumn. Nazwa nowej końcówki jest wyjątkowo trafna, ponieważ już na samym początku uwagę przykuwa gęsta, kremowa średnica. To brzmienie wybitnie esencjonalne, nieco ocieplone, choć z wyraźnie podanymi szczegółami i świetną gradacją planów. Przestrzeń, jak to zwykle u Gryphona, jest po prostu przepastna. Czym się wyróżnia Essence na tle nie tylko konkurencji, ale też innych urządzeń produkowanych w Ry? Ponadprzeciętną muzykalnością. To kierunek, który firma obrała już jakiś czas temu i konsekwentnie nim podąża. Powoli odchodzi od chirurgicznej precyzji i bezwzględnej kontroli na rzecz nasyconej barwy, spójności i… muzykalności właśnie. Essence jest idealnym wcieleniem tych cech. Oby tak dalej.
Hi-Fi i Muzyka 01/2022
Przeczytaj także