
18.04.2020
min czytania
Udostępnij
Test: 9/2019
Cena: 2990 zł
Dlatego dostaje gotowe zestawy w cenie samych przetworników; tak przynajmniej utrzymuje importer. Przetworniki są zresztą świetne i stosowane także w wyższych seriach. Kopułka ma miękką membranę z jedwabiu nasączonego silikonem. Cewkę napędza magnes zamknięty w izolującej puszce. Niskie i średnie tony reprodukuje 17-cm stożek z MSP (polimery i krzemian magnezu), wyposażony w charakterystyczną nakładkę przeciwpyłową. Oba głośniki charakteryzują się wysoką wytrzymałością na obciążenie, dzięki czemu do Emitów M20 można podłączać mocne wzmacniacze. Takie zresztą lubią najbardziej. Podzespoły w zwrotnicy to także wysoka półka. Gdzie zatem poczyniono oszczędności? W obudowie? Nic podobnego, bo to rzetelna stolarska robota. Jedyna niedogodność to wykończenie: tylko w kolorze czarnym. I co ma zrobić klient? Kupuje i w tym momencie aktywuje drugi etap podstępnego planu. Kiedy posłucha, trudno mu będzie uwierzyć, że to nie potężne podłogówki. Emity M20 mają walnięcie, mają bas, a przez skórę czuje się energię fal dźwiękowych. Gatunkowy ciężar brzmienia podkreśla głęboka, nasycona średnica. Reszta to też nie namiastka, tylko prawdziwy charakter Dynaudio. I co zrobi posiadacz M20, gdy już się wzbogaci? Kupi droższy model, bo przez ten czas został fanem marki. Takie zabiegi socjotechniczne są nieetyczne i powinny być zabronione.
Przeczytaj także