
08.04.2020
min czytania
Udostępnij
Test: 4/2019
Cena: 31999 zł
Nie powiela ono lampowego stereotypu – słodkiego, rozleniwionego, z wyeksponowaną średnicą. Zamiast tego stawia na szczegółowość i przejrzystość. Wysokie tony to prawdziwe mistrzostwo. Skrzą się, błyszczą i niosą ze sobą orzeźwienie. Bogactwo ich barw, lekkość, a jednocześnie jędrność i nasycenie alikwotami budzą szczere uznanie. Na drugim biegunie operuje mięsisty i głęboki bas. Pomimo ekspozycji skrajów pasma brzmienie instrumentów akustycznych jest bliskie temu, które słyszymy na żywo. Oprócz wyrazistości i przejrzystości faktury w dźwięku znajdziemy kremowość. Wyczuwalną mimochodem, nienarzucającą się, ale stanowiącą swoiste wykończenie całości. Za spektakl odpowiadają lampy mocy KT150. Potężne bańki produkują 75 W na kanał. Oprócz tego, co zwykle, do CTA 408 można podłączyć gramofon z wkładką MM lub MC, a nawet magnetofon, bo wzmacniacz wyposażono w pętlę. Elektronikę zamknięto w obudowie o niepowtarzalnym stylu: trochę retro, trochę pro, a dla nas to wykapana oprawa graficzna Daniela Mroza do „Cyberiady” Lema. Tak właśnie wyglądałby wzmacniacz zaprojektowany przez Trurla i Klapaucjusza.
Przeczytaj także