
18.02.2025
min czytania
Udostępnij
Dobrze się stało, że testów B&W 805 D4 i B&W 705 S3 nie opublikowaliśmy w tym samym roku. Dzięki temu 805 D4 mogliśmy nagrodzić w poprzedniej edycji, a 705 S3 – w obecnej. Gdyby było inaczej, musielibyśmy wybierać. Nie wypadałoby przecież za jednym zamachem pokazać monitorów podobnych do siebie do tego stopnia, że na pierwszy rzut oka trudno je odróżnić, zwłaszcza na zdjęciu. Na żywo to już co innego, bo „osiemsetki” są luksusowe niczym limuzyna Rolls-Royce’a. Widać to w każdym centymetrze obudów, a równie luksusowe okazują się przetworniki i ich zastosowanie.
W „siedemsetkach” znajdziemy może pewne uproszczenia, ale ciągle znajdujemy się o włos od wzorca, mimo że różnica w cenie robi się ogromna. Szkoda by było pominąć monitory tak nietuzinkowe i konsekwentne w realizacji idei producenta. Bowers & Wilkins ujął ją w haśle „Studio w domu” i ono naprawdę nie kłamie. Te maluchy są tak szczegółowe i dokładne, że strach się bać. A już na pewno lepiej nie porównywać z nimi prawdziwie studyjnej konkurencji, bo ta ze wstydu zamknie się w pudełkach. Precyzja na tym poziomie może nie wszystkim się spodoba i na pewno wymaga przemyślanego doboru elektroniki, ale uwierzcie – warto. Brytyjczycy przeszli samych siebie.
Hi-Fi i Muzyka 01/2025
Przeczytaj także