
24.10.2014
min czytania
Udostępnij
test: 11/2013
cena: 4600 zł/6000 zł
Zmiany, które wnosi, będą warte każdej złotówki dla osób mających już docelowy zestaw grający i chcących z niego wycisnąć dosłownie wszystko. Aż trudno uwierzyć, jak wiele dobrego robi Ansae. To nie kosmetyka, ale różnica dwóch klas, niemal jakbyśmy zmienili wzmacniacz albo kolumny. Czytelność szczegółów, brak zakłóceń i barwa – to wszystko zaobserwuje nawet laik. Nie trzeba się zbytnio wysilać, bo wystarczy minuta, by docenić skalę poprawy. O tym, że Ansae pozostanie w redakcji, zdecydowaliśmy w ciągu kilkudziesięciu sekund. Jeżeli szukacie „oczyszczacza prądu”, który nie tylko zabezpiecza sprzęt przed niespodziankami, ale daje mu mocnego kopa, to czekają Was wydatki. Tym bardziej, że systemu należy używać w całości. Owszem, pojedynczy kabelek poprawi sporo, ale kiedy dysponujemy pełnym torem zasilającym, pojawia się efekt synergii. Muzyka po prostu brzmi piękniej.
Hi-Fi i Muzyka 01/2014
Przeczytaj także