The Cure wracają do studia

01.02.2025

min czytania

Udostępnij

The Cure wracają do studia

Wydawało się, że na dobre zerwali z nagrywaniem i poświęcili się koncertowaniu. Tymczasem niedawno ponownie weszli do studia, po czym ukazała się ich najnowsza płyta.

Wszystko zaczęło się w 1976 roku od formacji Easy Cure. Covery Davida Bowiego i The Beatles grali w niej: Robert Smith (wokal, gitara), Michael Dempsey (bas), Lol Tolhurst (perkusja) i Porl Thompson (gitara). W czasach mocno zideologizowanych i agresywnych zespołów punkowych grupa postawiła na melodię, a warstwę tekstową oparła na przeżyciach członków zespołu. Sporo czerpała także z psychodelii, choć nie stroniła również od punk rocka.
Po skróceniu nazwy i opuszczeniu kapeli przez gitarzystę Porla Thompsona (nie odpowiadało mu, że wytwórnia Ariola-Hansa nie zgodziła się opublikować piosenki „Killing an Arab”), The Cure trafili pod skrzydła oficyny Fiction Records. Jej nakładem, w roku 1979, ukazał się ich debiutancki album „Three Imaginary Boys”. Jego recenzję, opublikowaną 12 maja, magazyn „Melody Maker” opatrzył podtytułem: „Tu zaczynają się lata osiemdziesiąte”.
Po udanym starcie The Cure szybko zyskiwali popularność. Równocześnie zmieniał się skład zespołu. Jedynym muzykiem, który pozostaje w nim od początku, jest założycieli i lider, obecnie 65-letni, Robert Smith. Śpiewa, gra na gitarze i okazjonalnie na klawiszach. Jest również głównym kompozytorem repertuaru.

 

The Cure wracają do studia

Brzmienie

Recenzent „Melody Maker” słusznie zauważył w piosenkach grupy powiew świeżości. Miał także rację przewidując, że zespół zainspiruje innych wykonawców do eksperymentów.
Utwory The Cure łączą różne style. Dominuje gotycki rock, jak nazywa się melodyjną twórczość, często utrzymaną w tonacji molowej, cechującą się depresyjnym klimatem i tekstami o treści egzystencjalnej. Pierwszoplanowe pozostają gitary, a w oprawie aranży brzmi elektronika. Ale w twórczości brytyjskiej grupy słychać także echa punka i new wave. Robert Smith nie przywiązuje jednak wagi do nazewnictwa. „Gramy muzykę The Cure” – kwituje krótko podobne rozważania.
Z upływem lat i w miarę zmian w składzie brzmienie ewoluowało. Obecnie utwory zespołu są melancholijne, bliskie rockowej alternatywie, zdobione „symfoniczną” elektroniką. W tekstach wybrzmiewają tematy mroczne i nostalgiczne, pełne refleksji o życiu, zwłaszcza o jego ciemnych stronach.

The Cure wracają do studia

 

Inspiracje

Chętniej niż o stylu komponowania Smith opowiada o swoich idolach: „Lubiłem The Sex Pistols – stwierdza. – Ich piosenki świetnie sprawdzały się na imprezach. Z kolei The Clash doskonale brzmieli na scenie, ale The Stranglers byli nieprawdopodobni”.
Ulubionym artystą Smitha od lat pozostaje David Bowie, a jego kompozycję „Let’s Dance” uważa za jeden z najlepszych utworów lat 80. ubiegłego wieku. Lider The Cure ma również sentyment do Siouxsie and The Banshees; w latach 1982-84 grał tam na gitarze. Bardzo ceni też Pink Floyd. Poza tym słucha The Cranberries, Red Hot Chili Peppers i Joy Division. Nie gardzi też glam rockiem, zwłaszcza w wykonaniu jednego z czołowych przedstawicieli tego stylu, formacji T. Rex.
„Rok 1977 mnie zmienił – wspomina. – Stało się to w czasie najlepszego lata mojego życia. W klubie The Electric Circus zobaczyłem występ The Buzzcocks. Pokochałem ich. Uznałem ich styl za muzykę mojego pokolenia.”
Z gitarzystów Smith najbardziej ceni Jimiego Hendriksa. Dwa lata przed debiutem The Cure późniejsi członkowie kapeli grali utwory legendarnego gitarzysty jako formacja Malice. Spuścizna Hendriksa inspiruje Smitha do gitarowych eksperymentów.

The Cure wracają do studia

Dyskografia

Przez 46 lat aktywności zespół wydał 14 albumów. Portal BSA informuje, że rozeszły się w nakładzie ponad 30 milionów egzemplarzy; najwięcej w USA (8,5 mln), na drugim miejscu jest Wielka Brytania (2,2 mln). Najlepiej sprzedającym się krążkiem grupy jest „Disintegration” z nakładem 3 mln sztuk. Po dynamicznych utworach z pierwszych albumów Smith postawił tu na kompozycje bardziej refleksyjne. Właśnie na tym krążku ukazała się słynna „Lullaby”, która przyczyniła się do mocnego wzrostu popularności grupy. Smithowi zależało, aby właśnie ten krążek stał się najbardziej reprezentatywny dla stylu The Cure. Zespół miał już za sobą długi staż estradowy. Nie musiał szczególnie zabiegać o publiczność ani o dochody. Mógł sobie pozwolić na tworzenie muzyki, nie dbając zbytnio o to, czy się sprzeda. Okazało się, że nowe pomysły znajdują uznanie u słuchaczy.
Pod względem sprzedaży zaraz za „Disintegration” plasuje się wydany trzy lata później „Wish” z nakładem tylko nieznacznie niższym od poprzednika. Z wcześniejszych płyt na uwagę zasługuje poprzedzający „Disintegration” album „Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me”, którego sprzedaż przekroczyła dwa miliony sztuk. Wersja winylowa składa się z dwóch płyt. Program wypełnia materiał bogaty w pomysły i rozbudowane aranże. Wśród piosenek znalazł się hit „Why Can’t I Be You?”. Wydawnictwo spodobało się także za Atlantykiem i dotarło do 35. miejsca amerykańskiej listy „Billboard 200”.
„Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me” zawiera jeszcze jeden element charakterystyczny dla muzyki The Cure. Wiele kompozycji rozpoczyna się długimi partiami instrumentalnymi i dopiero w połowie, a niekiedy nawet pod koniec, pojawia się wokal. Tak się dzieje w otwierającej album „The Kiss”. Ten zabieg jest zresztą stosowany częściej, choćby na krążku „Wild Mood Swings”. We wstępie piosenki „Want” pojawiają się dodatkowo instrumenty dęte i smyczkowe. Ten orkiestrowy akompaniament słychać również w innych utworach z „Wild Mood Swings”.
Przed dłuższą przerwą w nagrywaniu The Cure wydali jeszcze „4:13 Dream”, trzynasty w dyskografii zespołu. Miał premierę przed 16 laty. Po nim grupa na długo opuściła studio, poświęcając się wyłącznie aktywności koncertowej.

The Cure wracają do studia

 

Izba Sławy

W 2019 roku członkowie The Cure zostali zaproszeni do Rockandrollowej Izby Sławy. Przemówienie na ich cześć wygłosił Trent Reznor, lider Nine Inch Nails.
„Spotkaliśmy się, aby wyrazić uznanie dla jednej z najbardziej rozpoznawalnych i wyjątkowych pod względem brzmienia rockowych grup XX i XXI wieku – powiedział. – W ciągu 40 lat aktywności udało się jej na trwałe zmienić oblicze muzyki popularnej.”
Reznor nawiązał do czasów swojej młodości, które spędził w Cleveland. Właśnie tam po raz pierwszy zetknął się z piosenkami zespołu: „Była połowa lat osiemdziesiątych i już sama możliwość słuchania radia w college’u sprawiła, że moja głowa eksplodowała. To był mój chrzest w świecie muzyki alternatywnej i undergroundowej. Porwała mnie fala nowej twórczości, a jednym z najważniejszych momentów był pierwszy kontakt z piosenkami The Cure. Nie znałem wcześniej niczego podobnego. Czułem, że wiele mroku, który nosiłem w głowie, powraca do mnie przez głośniki i właśnie to rozwaliło mi umysł. Brzmiało to tak, jak gdyby ta muzyka została napisana specjalnie dla mnie. Całe życie zmagałem się z poczuciem, że nigdzie nie pasuję i do niczego nie przynależę. Kiedy usłyszałem The Cure, nie byłem już sam”.

The Cure wracają do studia

Premiera

Niewykluczone, że to właśnie zaproszenie do Izby Sławy zachęciło The Cure do stworzenia nowych piosenek po długiej przerwie. Powstał album „Songs Of A Lost World”. Grupa rozpoczęła pracę nad nim ponad pięć lat temu i dosyć szybko udało się jej skomponować i przećwiczyć utwory. O wiele więcej czasu zajęło wydanie materiału na płycie. Muzycy postanowili, że premierowe piosenki zaprezentują najpierw na scenie.
„Nagraliśmy 19 utworów – mówił Smith o sesji, która odbyła się w 2019 roku, dając fanom nadzieję na czternasty longplay. – Są długie; niektóre trwają 10, a nawet 12 minut. Przez trzy tygodnie tworzyliśmy i graliśmy razem. Rezultat przerósł nasze oczekiwania. Później tylko dopisałem słowa. Wiem, że każdy artysta mówi tak o własnej twórczości, ale te piosenki są naprawdę świetne. Mroczne i bogate w treści.”
W 2022 roku zespół wyruszył w trasę. Nie chciał jednak od razu przedstawić wszystkich rezultatów studyjnej aktywności. W programie pierwszych występów przeważały hity z różnych okresów kariery, jednak z każdym kolejnym nowych kompozycji przybywało. Tournée wystartowało 6 października na Łotwie i już w czasie inauguracyjnego koncertu w Rydze zabrzmiały piosenki „Alone” i „Endsong”. Cztery dni później w Sztokholmie premierę miała kompozycja „And Nothing Is Forever”. Z kolei 4 listopada w Assago (Włochy) zadebiutowała „A Fragile Thing”. 20 października 2022 roku w krakowskiej Tauron Arenie polscy fani The Cure uczestniczyli w premierze piosenki „I Can Never Say Goodbye”. Nie zabrakło jej również dzień później w łódzkiej Atlas Arenie.

The Cure wracają do studia

Wtedy wydawało się, że do ukazania się nowego albumu jest naprawdę blisko, a jednak nie pojawił się przez kolejne dwa lata.
W 2023 roku The Cure zagrali trasę za Atlantykiem. Wystąpili m.in. w nowojorskiej Madison Square Garden, znanej z recitali artystów ze światowego topu. Właśnie tam George Harrison zorganizował charytatywny koncert dla Bangladeszu, a grupa Led Zeppelin zarejestrowała album „The Song Remains the Same”.
Pod koniec 2023 The Cure zagrali jeszcze w kilku miastach Ameryki Południowej w podobnym składzie, w jakim słyszymy ich na „Songs Of A Lost World”. Smith, który śpiewa i gra na gitarze, skomponował też wszystkie piosenki i wraz z Paulem Corkettem wyprodukował album. Poza nim w sesjach uczestniczyli: Simon Gallup (bas), Jason Cooper (perkusja), Roger O’Donnell (klawisze) i Reeves Gabrels (gitara). Ten ostatni jest dobrze znany fanom Davida Bowiego. Zagrał na kilku płytach artysty („Outside”, „Earthling” i „Hours”) i współtworzył z nim zespół Tin Machine.
26 września 2024 roku, a więc jeszcze przed ukazaniem się premierowego krążka, The Cure oficjalnie zaprezentowali studyjną wersji piosenki „Alone”, która od 2022 roku rozpoczynała większość ich występów.
„Ten utwór w pewnym sensie odblokował album – twierdzi Smith. – Kiedy go nagraliśmy, wiedziałem, że to piosenka na początek i poczułem, że nowy longplay nabiera kształtu. Przez pewien czas zmagałem się ze znalezieniem wersu, który pasowałby na początek kompozycji inaugurującej longplay. Z tyłu głowy miałem myśl, jak ów wers powinien brzmieć. Kiedy tylko nagraliśmy podkład, przypomniałem sobie wiersz „Dregs” angielskiego poety Ernesta Dowsona. Właśnie wtedy piosenka i album się zmaterializowały.”

The Cure wracają do studia

„Dregs” opowiada o żalu, samotności i nieuchronnej śmierci. Autor porównuje doświadczenie życia do piosenki, która dobiega końca, a w pamięci pozostają tylko gorzkie okruchy. O takim pożegnalnym utworze traktuje również „Alone”. Kompozycja jest powolna i majestatyczna. Inna od dynamicznego hitu „Boys Don’t Cry”, który w 2022 roku kończył polskie koncerty. Trwa ponad sześć minut, a Smitha słychać dopiero od połowy. Instrumentalny wstęp brzmi świetnie i z każdym taktem się rozbudowuje, zgrabnie prowadząc do wokalnego finału. Warto na niego czekać, bo tak poruszającej melodii długo by szukać na obecnej rockowej scenie.
Z tą i pozostałymi kompozycjami na „Songs Of A Lost World” można się już zapoznać w domowym zaciszu. Album jest dostępny na CD, winylu, w streamingu, a także na… kasecie magnetofonowej. Koncepcję okładki stworzył Robert Smith, a zaprojektował ją grafik Andy Vella. Przedstawia rzeźbę „Bagatelle” słoweńskiego artysty Janeza Pirnata.

The Cure wracają do studia

Dyskografia studyjna The Cure:
1. Three Imaginary Boys (1979)
2. Seventeen Seconds (1980)
3. Faith (1981)
4. Pornography (1982)
5. The Top (1984)
6. The Head on the Door (1985)
7. Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me (1987)
8. Disintegration (1989)
9. Wish (1992)
10. Wild Mood Swings (1996)
11. Bloodflowers (2000)
12. The Cure (2004)
13. 4:13 Dream (2008)
14. Songs Of A Lost World (2024)

 

Grzegorz Walenda
Hi-Fi i Muzyka 11/2024

Przeczytaj także

Marcin Wargocki Droga

10.02.2025

Muzyka

Winyl

Marcin Wargocki – Droga

Nowości płytowe – jesień 2024, cz. 2

10.02.2025

Muzyka

Fonografia

Nowości płytowe – jesień 2024, cz. 2

Ukryte pod „Czarną maską”

23.01.2025

Muzyka

Wydarzenia

Ukryte pod „Czarną maską”

18.01.2025

Muzyka

Fonografia

Nowości płytowe – jesień 2024, cz. 1

16.01.2025

Muzyka

Wydarzenia

Oasis – powrót na scenę

Rena Rolska

07.01.2025

Muzyka

Sylwetki / monografie

Rena Rolska – role jej życia

David Gilmour Luck and Strange

31.12.2024

Muzyka

Pop-rock

David Gilmour – Luck and Strange

27.12.2024

Muzyka

Pop-rock

Jack White – No Name